Tak, w PKiN-ie było gorzej - co roku się gubiłam, tam to dopiero były tunele. Byłeś w sobotę, gdy akurat były największe tłumy, to i ciepło, ale w czwartek i piątek było tak zimno, że trzeba było chodzić w kurtce.
Co do e-booków, to w tym roku rzeczywiście bieda. Bywały przecież e-bookowe kawiarenki i całe segmenty z różnymi czytnikami i księgarniami internetowymi… w tym roku tego brakowało (ja znalazłam Nexto!). Ale wymieniłam 10 książek na 2 e-booki u Publio, więc nie narzekam.
Brak prelekcji o e-bookach akurat uważam za dobrą rzecz, że pozwolę sobie samą siebie zacytować z innego postu: "Odkąd chodzę na targi zawsze wałkowano te same pięć tematów, mówiono o konwersji, zabezpieczeniach, formatach, nie wspominając o powtarzaniu w kółko co to w ogóle jest książka elektroniczna i z czym to się je. Teraz zwyczajnie takie dyskusje nie są już potrzebne, bo rynek e-booków w Polsce w miarę się unormował, wszystkie wydawnictwa mniej więcej wiedzą, o co chodzi. Ja tam na taką sytuację nie narzekam."
Dzięki za pocieszenie, z pogodą faktycznie fajnie się trafiło. Jednak co do prelekcji... Po moim bliższym i dalszym otoczeniu widzę, że są wciąż ludzie, dla których czytnik jest czymś egzotycznym. Uważam, że w takim miejscu jak targi, też jest sporo czytelników, którzy do e-booków mają dystans, nie rozumieją ich i się może nawet boją. Mam wrażenie, że edukacja wydawców to może nie, ale czytelników rynkowi e-booków jest wciąż potrzebna.
Tak, z prelekcjami mówiłam głównie o wydawcach (bo dla nich je zwykle urządzano). Natomiast stoisk z samymi czytnikami mogłoby być więcej, z tym się zgadzam.
Cyfranku, Agnieszko - dywagacje wydawców na łamach prasy czy też w eterze mówią same za siebie. Interesuje ich wyłącznie tradycyjny - patrz zakonserwowany na papierze - model czytelnictwa, najlepiej ze stała ceną przez kilka lat. Czytelników książki elektronicznej czy też mówionej nikt nie bierze pod uwagę. Z tej właśnie przyczyny zaprzestałam uczestnictwa w Targach - nie traktuje się nas poważnie. Niekompetencja wystawców jest widoczna na każdym kroku. Jak taki wystawca ma zareklamować swoją ofertę, kiedy sam nie wie czym dysponuje?
Bo e-booki mimo wszystko nie są dość popularne. Ale można myśleć pozytywnie - stała cena na nowości książkowe może przyczynić się do wzrostu popularności e-booków ;)
Ja tam lubię Targi, książka to książka, Kindla ładuję cały rok, a pogrzebać na stoiskach mogę tylko na Targach.
Nie są popularne ale nie oznacza to, że nie zasługują na uwagę. Paradoksalnie stała cena mogłaby sprawić, że czytelnicy zainteresują się ebookami.
Co doprowadza do mnie do pasji to argumentacja wydawców wmawiających czytelnikom, że stała cena przyczyni się do wzrostu czytelnictwa i ocali niezależne księgarnie. A w istocie ci krzewiciele kultury siedzą i zacierają rączki licząc na zyski. Obłuda do kwadratu.
Jeśli wiatry pozwolą, zjawię się w Krakowie. Nie widziałam jeszcze nowej hali a jeśli nawet będzie ciasno i duszno to ucieknę na Kazimierz do Kolanka nr 5 - mają pyszne naleśniki :)
"Czytelników książki elektronicznej czy też mówionej nikt nie bierze pod uwagę." - najciekawsze, że sami producenci czy dystrybutorzy czytników też się (poza PocketBookiem) na targi nie kwapią :(
Co do e-booków, to w tym roku rzeczywiście bieda. Bywały przecież e-bookowe kawiarenki i całe segmenty z różnymi czytnikami i księgarniami internetowymi… w tym roku tego brakowało (ja znalazłam Nexto!). Ale wymieniłam 10 książek na 2 e-booki u Publio, więc nie narzekam.
Brak prelekcji o e-bookach akurat uważam za dobrą rzecz, że pozwolę sobie samą siebie zacytować z innego postu: "Odkąd chodzę na targi zawsze wałkowano te same pięć tematów, mówiono o konwersji, zabezpieczeniach, formatach, nie wspominając o powtarzaniu w kółko co to w ogóle jest książka elektroniczna i z czym to się je. Teraz zwyczajnie takie dyskusje nie są już potrzebne, bo rynek e-booków w Polsce w miarę się unormował, wszystkie wydawnictwa mniej więcej wiedzą, o co chodzi. Ja tam na taką sytuację nie narzekam."
Ja tam lubię Targi, książka to książka, Kindla ładuję cały rok, a pogrzebać na stoiskach mogę tylko na Targach.
Co doprowadza do mnie do pasji to argumentacja wydawców wmawiających czytelnikom, że stała cena przyczyni się do wzrostu czytelnictwa i ocali niezależne księgarnie. A w istocie ci krzewiciele kultury siedzą i zacierają rączki licząc na zyski. Obłuda do kwadratu.
Jeśli wiatry pozwolą, zjawię się w Krakowie. Nie widziałam jeszcze nowej hali a jeśli nawet będzie ciasno i duszno to ucieknę na Kazimierz do Kolanka nr 5 - mają pyszne naleśniki :)
Pozdrawiam Was oboje :)