Z jednej strony też mi się wydaje, że to u nas mało popularne, ale z drugiej strony wcale nie tak rzadko trafiam na podobne półeczki. Sama, przyznaję, nic na takiej nie umieściłam natomiast sporo książek oddaję do biblioteki publicznej.
U mnie raczej tego nie, jesteśmy zacofani i... zaśnieżeni ;)
A moje jedyne działanie w podobnej kwestii, to tak jak w przypadku Abdity, również oddawanie książek do bibliotek.
Może masz jakieś chody u tych, co rządzą pogodą i tak dałoby się załatwić, żeby u mnie owy śnieg zniknął? Wtedy wszyscy możemy się uśmiechać, a współczucie można schować do kieszeni ;)
W bookcrossingu ważne jest zarówno dawanie jak i branie, więc "niestety" możesz opuścić:) Półkę można zarejestrować na bookcrossing.pl i wtedy dochodzi jeszcze system metkowania książek, dzięki czemu można śledzić drogę jaka przebyła dana książka (o ile kolejni czytelnicy będą rejestrować gdzie ją znaleźli, a raczej tego nie rejestrują). Ogólnie może to być nawet zabawne.
Dlaczego niestety? Przecież to po to jest, żeby korzystać. Mnie się podobają te wklejki bookcrossingowe i strona internetowa, która pozwala śledzić drogę danej książki. Nie wiem, czy to działa na każdej takiej półeczce, pomijając, że pewnie nie każdy zarejestruje przeczytanie i ewentualne podanie dalej, ale to musi być fajnie patrzeć jak pozycja którą dałeś do użytku wspólnego krąży sobie gdzieś po świecie.
Nie, ten kącik istnieje bardzo długo ale chyba nie bierze udziału w akcji. Po prostu regał, na którym ludzie umieszczają (uwalniają ;)) książki a inni biorą (zniewalają?)
Bookcrossing to tylko nazwa, stronka www i fanpage (czyli modne piprztyki), ale idea jest stara i często praktykowana. Bookcrossing dodaje terminy typu "uwalniać" czy nawet "uwalniać na dziko" (wild) - czyli bez półki, ale to tylko terminy i fan, a tak naprawdę chodzi o ułatwienie ludziom zaprzyjaźniania się z książkami.
A moje jedyne działanie w podobnej kwestii, to tak jak w przypadku Abdity, również oddawanie książek do bibliotek.
Korzystam, niestety częściej jako biorca.