Jestem na bardzo podobnym etapie czytania i zaskoczyłeś mnie tą radziecką swołoczą. Ja po 118 stronach mam wrażenie jakbym stał przed 'gdańską szafą" z pootwieranym szufladami. W każdej inne tajemnicze przedmioty do oglądania. Jest szuflada z czerwoną gwiazdą, pepeszą i butelką wódki ale ani nie jest najciekawsza ani nie dominuje nad resztą, oczywiście IMHO.
Ruskie są co prawda w tle, ale na te tematy reaguję alergicznie... z różnych powodów. Oczywiście na pierwszym planie jest co innego, ale swołocz plątająca się nawet na drugim planie... Jestem wysoce nietolerancyjny na punkcie barbarzyństwa. Z barbarzyństwa to ja tylko Conana Barbarzyńcę toleruję, a do swołoczy stosunek mam wysoce nienawistny.
Ja jestem już po 200 stronie i jestem pozytywnie zaskoczona. Cała ta historia w każdym szczególe mi się podoba, oczywiście czasem bardziej, czasem mniej, ale nie wiedziałam, że tak mnie wciągnie.