Dokładnie to samo przeżyłem dziś, odbierając z biblioteki "Złodziejkę książek". Format dwóch solidnych cegieł, litery jak stada słoni a na marginesach i białych kartkach można napisać drugą powieść.
Na szybko mam teorię, że to podstępne lobby producentów czytników i audio chce zniechęcić do papieru :))
Kontrteoria - wydawcy którym nie udało się załapać na autora piszącego cegły dodają sobie powagi i autorytetu :)
No, to przypuszczam, że masz kilka wieczorów z głowy, ja się od "Złodziejki książek" nie mogłam oderwać, a tego się w jeden wieczór mimo nadmiaru białych miejsc na papierze nie da łyknąć.
Podoba mi się twoja teoria, muszę przyznać, że "Złodziejka ..." wygląda poważnie i budzi szacunek.
Wszystko inne idzie w odstawkę bo "Złodziejka ..." to u mnie na zapisy jest. Pani bibliotekarka dała do zrozumienia, że miło będzie jak się uwinę bo już są kolejni oczekujący.
Myślę, że po pierwsze to aktualna moda na grube książki tak "rozdmuchuje" druk po papierze :-)
Po drugie - grubsza książka = wyższa cena.
A za 100 stron nikt by nie zapłacił 35 zł, prawda?
A po trzecie - może to troska o osoby "w słusznym wieku", których coraz więcej w naszym kraju, a wzrok już nie ten? Młodsze osobniki, jak wiemy, patriotycznie obniżają wysokość bezrobocia i przyrost naturalny emigracją własną i potencjalnej własnej progenitury.
A! Jeszcze czwarta możliwość - sam wydawca jest w słusznym wieku, a lubi widzieć, co wydał ;-)
Nawiasem mówiąc sama z chęcią przeczytam. Do dziś pluję sobie w brodę, że onegdaj nie kupiłam tej książki w pewnej sieciówce - była w książkach z rabatem 50%, ech - głupia ja!
Jestem pewna, że nie byłby gorszy od tego, który odłożyłeś. A nawet więcej, spodziewam się po Tobie większej ilośći zdrowego rozsądku :)
Niestety nie licz na to, że przeczytam. Mimo wszystko nie :D
Na szybko mam teorię, że to podstępne lobby producentów czytników i audio chce zniechęcić do papieru :))
No, to przypuszczam, że masz kilka wieczorów z głowy, ja się od "Złodziejki książek" nie mogłam oderwać, a tego się w jeden wieczór mimo nadmiaru białych miejsc na papierze nie da łyknąć.
Wszystko inne idzie w odstawkę bo "Złodziejka ..." to u mnie na zapisy jest. Pani bibliotekarka dała do zrozumienia, że miło będzie jak się uwinę bo już są kolejni oczekujący.
Po drugie - grubsza książka = wyższa cena.
A za 100 stron nikt by nie zapłacił 35 zł, prawda?
A po trzecie - może to troska o osoby "w słusznym wieku", których coraz więcej w naszym kraju, a wzrok już nie ten? Młodsze osobniki, jak wiemy, patriotycznie obniżają wysokość bezrobocia i przyrost naturalny emigracją własną i potencjalnej własnej progenitury.
A! Jeszcze czwarta możliwość - sam wydawca jest w słusznym wieku, a lubi widzieć, co wydał ;-)
Niestety nie licz na to, że przeczytam. Mimo wszystko nie :D