Albo ja się nie nadaję do czytania Coelho, albo Coelho nie nadaje się do czytania w ogóle. Zaczęło się nawet znośnie (nie mylić z „ciekawie”), ale pozytywne zaskoczenie błyskawicznie ustąpiło miejsca bezbrzeżnej nudzie. To było okropne, chociaż i tak lepsze od „Alchemika”. Tak na szybko – „Alchemik”...