Trudno być obiektywnym wobec opowiadania, które w jakiś sposób dotyka cię, mniej lub bardziej, ale jednak dotyka. A już szczególnie trudno, gdy mówi o tym, co jest na wyciągnięcie ręki. Zacznę od tego, że okolice, w których ma miejsce akcja, szczególnie finał utworu, są mi bardzo bliskie. Książkę, która opowiada o twoim podwórku, ulicach, sklepach czyta się bardzo dobrze, szybko, dosłownie się ją pożera. Nie tylko lokalizacja ma na to wpływ, umiejętności autora sprawiły, że książkę, mimo iż jest horrorem, czytałoby się świetnie, jakiekolwiek miasto by opisywała, lecz znów - nie wyobrażam, sobie by Ciemność mogła zagnieździć się gdzieś indziej.
Tutaj nasuwa mi się pewne pytanie. Czy taka powieść może się podobać komuś, kto nigdy nie był na katowickim dworcu? Co jak co, ale do jej przeczytania nie zachęciło mnie nazwisko autora, gatunek, w którym jest usadowiona, a właśnie miejsce akcji, tak bliskie memu sercu. Odpowiedź na to pytanie chciałbym ujrzeć w komentarzach poniżej. Pożyczcie egzemplarz tej książki lub zachęćcie znajomego z innego miasta do poszukania jej w bibliotece miejskiej. A później niech piszą, piszą o odczuciach, piszą o przemyśleniach, niech po prostu piszą.
Szczegółowy opis środowiska, bohaterów, wydarzeń to ważne elementy, na których trzeba się skupić, dobrze je wykreować i opisać. Wielu autorów często przesadza w tej materii. Ich opisy są męczące, zbyt chaotyczne. Tutaj sytuacja jest klarowna. Ćwiek opisuje postacie językiem prostym, wręcz podwórkowym i to się idealnie sprawdza. Prosty człowiek równa się prosty opis, tylko taki pozwoli na wiarygodne wyobrażenie postaci.
Autor wspomniał, że spędził kilka wieczorów w Katowicach, przechadzając się nocami po ulicach, dworcu i jego tunelach. Jak prawdziwy aktor przygotowujący się do swej roli próbuje utożsamić się z bohaterem, tak Ćwiek przed napisaniem książki wykonał niezbędną pracę badając środowisko. Widać to szczególnie we wspomnianych wcześniej opisach miasta. Czytelnik bez problemu zidentyfikuje ulice, na których rozgrywają się wydarzenia.
Teraz trochę o samej historii, która opowiedziana została na stronach powieści. Jak już wiecie, dzieje się ona w Katowicach, a dokładnie - na dworcu kolejowym. Dworzec, potężna konstrukcja wybudowana w 1972 roku przez trzech architektów zwanych "Tygrysami" (po więcej informacji zapraszam na Wikipedię), staje się dla bohaterów jedynym bezpiecznym miejscem. Tylko on jest wolny od tytułowej Ciemności; czym jest sama Ciemność, tego pisać nie będę. Sprawdźcie sami. Główna bohaterka, Natalia, wskutek pewnych wydarzeń zostaje skazana na obcowanie z Ciemnością. Stoi na przystanku, dokładnie na Spodku. Zapada właśnie zmrok, latarnie gasną, ludzie przestają być ludźmi, a jedyne, co w jej głowie się kołacze, to hasło - "Idź na dworzec, tam ci pomogą". Nie ma odwrotu, otoczona namacalną Ciemnością Natalia kieruje swe kroki ku jedynemu oświetlonemu punktowi - dworcowi. A to wszystko przez podstarzałego mężczyznę, któremu próbowała się odwdzięczyć za okazaną chwilę wcześniej pomoc. Tak właśnie rozpoczyna się jej przygoda i jednocześnie walka z Ciemnością. Natalia pozna różnych ludzi, którzy znaleźli się w tej samej sytuacji. Na pozór to zwykli bezdomni, którzy próbują przetrwać kolejną, zimną noc na katowickim dworcu, a w istocie są wybranymi, których... no właśnie... ukarał los, Bóg, Diabeł, a może to przeznaczenie...?