logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Krzysztof-Renik
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2014-01-15 23:13
Konkurs rozstrzygnięty, nagrody rozlosowane :)
Dziennik buddyjskiej pielgrzymki - Krzysztof Renik

Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i nadesłali prawidłowe odpowiedzi. Wszystkie nadesłane odpowiedzi były prawidłowe. Informacje o wygranych zostały właśnie wysłane do Ewy i Aleksandry.

Już teraz zapraszam do udziału w następnym konkursie!

Like Reblog Comment
review 2014-01-07 18:43
Uwaga! Konkurs :)
Dziennik buddyjskiej pielgrzymki - Krzysztof Renik

W nawiązaniu do recenzji książki Krzysztofa Renika „Dziennik buddyjskiej pielgrzymki” mam dla Was obiecany konkurs. Nagrodami są dwa egzemplarze omawianej książki ufundowane przez Wydawnictwo Namas. Jedna z nich nosi (niewielkie) ślady mojego czytania. Nagrody zostaną rozlosowane wśród osób, które prześlą prawidłowe odpowiedzi na pytanie konkursowe. Koszty przesyłki na terenie kraju pokrywam ja, a gdyby w losowaniu chciał wziąć udział ktoś z zagranicy, wtedy musi się zdecydować na samodzielne opłacenie przesyłki.

 

Japońska świątynia buddyjska (Sarnath, 2009 r.)

 

Oto pytanie konkursowe:

Indie są miejscem narodzin przynajmniej czterech religii, z których każda ma w tym kraju miliony wyznawców. Proszę o podanie nazw tych czterech wyznań.

 

Odpowiedzi proszę przesyłać do 15 I 2014 r. na adres cyfranek@yahoo.com. Powodzenia!

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-12-31 19:32
W poszukiwaniu słonej herbaty
Dziennik buddyjskiej pielgrzymki - Krzysztof Renik

Nie wiem, ile z osób czytających te słowa pamięta kolejki po masło w latach '80 XX wieku. Wtedy to na przykład po kilkudziesięciu minutach cierpliwego oczekiwania na dostawę, nadchodził moment ujawnienia jakiż to towar pojawi się w sprzedaży. W mleczarni wielkiego wyboru zwykle nie było, zaczynał się więc czas kolejnych kilkudziesięciu minut oczekiwania na zakup upragnionych dóbr – na przykład 25 dkg wspomnianego powyżej masła odkrojonego nożem przez ekspedientkę z wielkiego bloku na wpół odartego z pergaminu. Do dziś pamiętam zapach świeżego, żółciutkiego kawałka ważonego i zawijanego sprawnie zazwyczaj w szary, a czasami nawet w biały, papier. Teraz to zupełnie co innego, półki chłodnicze w sklepach spożywczych skrzą się od różnorodnych opakowań papierowych, foliowych, metalizowanych czy nawet plastikowych. Tylko gramatura coraz mniejsza a i zawartość masła w maśle może być daleka od naszych oczekiwań kupującego.

 

Dlaczego piszę o tłuszczu i zamierzchłych czasach recenzując książkę? Otóż dlatego, że „Dziennik buddyjskiej pielgrzymki” Krzysztofa Renika przypomina mi trochę te dawne zakupy. Głównie z powodu opakowania – znaczy okładki. Od dłuższego czasu, czyli od momentu, kiedy zobaczyłem książkę, zastanawia mnie właśnie jej okładka. Pomimo spędzeniu kilku chwil na przyglądaniu się jej od przodu i od tyłu oraz ukończeniu książki, wciąż nie jestem w stanie pojąć co ma ona przedstawiać i w jaki sposób pełni funkcję podstawową, czyli zachęcającą do lektury. Brnę więc w prehistoryczne otchłanie mojej pamięci i coraz bardziej przypomina mi się masło zapakowane w szary papier. Skojarzenie wydaje się jeszcze bardziej prawdopodobne po przeczytaniu książki. Chcecie dowód? Proszę bardzo, oto adekwatny cytat:

 

"- Żeby tak jeszcze włożyć do niej kawałek masła - Taszi rozmarza się raz po raz. Herbata z cukrem to jednak nie to, a sanga jakoś się widać zeuropeizowała lub zhinduizowała, bo podczas modlitw podają głównie słodką, a nie słoną herbatę. Oczywiście nie wywołuje to entuzjazmu Tasziego, który nie aprobuje nowinek. Bo czyż może być na świecie coś znakomitszego aniżeli słona herbata? Oczywiście z masłem."

Krzysztof Renik „Dziennik buddyjskiej pielgrzymki”

 

No ale jakoś nie sądzę, żeby wydawnictwo podczas doboru okładki miało takie pokręcone myśli jak kłębią się w mojej głowie. Jedno jest dla mnie pewne. Okładka nie spełni raczej podstawowego zadania – zachęcenia do sięgnięcia po lekturę. A szkoda, bo uważam, że jest po co sięgać.

 

„Dziennik buddyjskiej pielgrzymki” jest mniej więcej tym, co obiecuje tytuł – zapiskami redaktora Polskiego Radia, który postanowił wspomóc jednego ze swych indyjskich przyjaciół w jego pielgrzymce po świętych miejscach buddyzmu. Trasa wiedzie dwóch pielgrzymów z północnych Indii najpierw na południe subkontynentu, a później z powrotem na północ aż do Nepalu. Dzięki tej podróży i tej przyjaźni możemy bliżej przyjrzeć się codziennemu życiu Tasziego - buddyjskiego mnicha z Ladakhu w czasie jego pielgrzymki. Autor stara się towarzyszyć i przeżywać wraz z nim religijne uniesienia jak i prozę codzienności. Wspiera go finansowo i organizacyjnie używając całej swojej znajomości indyjskich realiów aby ułatwić przyjacielowi odwiedzenie miejsc odległych o tysiące kilometrów.

 

Stragan z hinduistycznymi dewocjonaliami (Katmandu 2003 r.)

 

Relacja toczy się spokojnie, jak spokojna może być podróż w celu odwiedzenia buddyjskich sanktuariów, a ów spokój zakłócają głównie pojawiające się raz po raz rozterki i zastrzeżenia autora. Krzysztof Renik wielokrotnie podkreśla, że wspólne buddyjskie pielgrzymowania nie oznacza wspólnoty celu pielgrzymki. Taszi pozostaje buddystą a autor chrześcijaninem. W końcu ich wspólna podróż się kończy, choć nie oznacza to oczywiście końca przyjaźni.

 

Dzięki zaangażowaniu uczuciowemu autora oraz zapiskom zebranym w „Dziennik buddyjskiej pielgrzymki” możemy i my na chwilę stać się wędrowcami przez święte miejsca buddyzmu. I mogę lekturę „Dziennika...” polecić zarówno tym, którzy te miejsca rzeczywiście odwiedzą jak i tym, których interesuje buddyzm w odmianie tybetańskiej.

 

P.S.

Już teraz zapraszam na konkurs związany z recenzowaną książką, który zostanie ogłoszony wkrótce. Nagrody to egzemplarze "Dziennika..." ufundowane przez wydawnictwo Namas.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?