logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Marginesy
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-01-24 08:33
Zbrodnia w Barcelonie, czyli "Jaśnie Pan"
Jaśnie pan - Jaume Cabré,Anna Pol

"Jaśnie Pan" to bardzo dobry kryminał, stylowy i napisany pięknym językiem. Sceneria osiemnastowiecznej Barcelony oraz wtrącone tu i ówdzie nawiązania do kultury preromantycznej sprawiają, czy powieść czyta się z ogromną przyjemnością. Z pewnością decyduje o tym ogromny talent Cabrégo – trochę na wyrost uznanego za twórcę arcydzieł, ale bez wątpienia autora wciągających i stylowo skomponowanych powieści, co "Jaśnie Pan" tylko jasno i zdecydowanie potwierdza.

 

 

Cała recenzja na: Literatura sautée

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-06-29 20:54
Gołas

 

Agnieszka Gołas

Marginesy, 2015

 

Po latach popularności i wzmożonej aktywności zawodowej słuch o nim zaginął. Zszedł ze sceny i zapadł się pod ziemię - w przenośni, bo przecież żyje, choć faktycznie niektórzy są przekonani, że ten, co śpiewał "W Polskę idziemy" odszedł w siną dal. Tymczasem on wciąż jest, czuwa i od czasu do czasu o sobie przypomina.

 

Książki pisane przez dzieci sławnych postaci dzielą się na trzy kategorie:

  1. a) książki-laurki
  2. b) książki z cyklu „mój tata/moja mama jakiej nie znacie”
  3. c) moje dzieciństwo było koszmarem

 

W przypadku książki „Gołas” mamy do czynienia z podpunktem a), radosną i beztroską opowieścią Agnieszki Gołas o ojcu Wiesławie, a właściwie nie opowieścią, tylko wywiadem-rzeką, w której aktor wspomina swoje beztroskie, nieco zawadiackie dzieciństwo, pierwsze kroki na scenie i bujny rozkwit kariery, która oprócz teatru objęła również kabaret oraz film. Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że autorka pragnie za pomocą tej rozmowy stworzyć rys biograficzny taty oraz tym samym złożyć mu hołd. A patrząc na liczbę sztuk i filmów, w których zagrał, można śmiało wywnioskować, że jest to hołd zasłużony.

 

„Gołas” ma wiele wspólnego z dwoma innymi wywiadami-rzekami, których wznowienia ostatnio pojawiły się na rynku, mianowicie z rozmowom z Hanną Krall oraz z Tadeuszem Konwickim. Podobnie jak w tych dwóch przypadkach, tak i tutaj nie uświadczymy zbyt wiele informacji o życiu prywatnym bohatera. Owszem, dość silnie rozbudowany jest wątek „dziecięcy”, przedstawiający zawadiackiego chłopca wzrastającego w muzykalnej rodzinie. Jednak od momentu rozpoczęcia studiów, cała uwaga czytelnika przenosi się na życie zawodowe aktora, zostawiając jego życie osobiste nieco na uboczu. Czasami odnosiłam wrażenie, że autorka prowadzi narrację w iście sienkiewiczowskim stylu, „ku pokrzepieniu serc”: skupia się na pozytywach, a o sytuacjach trudnych jedynie wspomina. Śmierć ojca i siostry, rozwód, nietrafione role – to wszystko jest tutaj obecne, ale ani autorka, ani Gołas się przy nich nie zatrzymują na dłużej.

 

Czy to źle? Ależ nie, każdy ma prawo do prywatności i jeśli ktoś nie czuje się na siłach, by przeprowadzić emocjonalny striptease (jak Cywińska w swoich wspomnieniach), to musimy to uszanować. Nasza wścibskość pozostanie niezaspokojona, ale za to otrzymamy w zamian wiele interesujących historii związanych z pracą w teatrze, odkryjemy genezę „Tupotu białych mew” i „W Polskę idziemy”, wybierzemy się razem z kabaretem „Dudek” w zagraniczne wojaże (tak, w PRL-u było to jak najbardziej możliwe) oraz trafimy na plan zdjęciowy kilku filmów. Gołas ma dar do opowiadania, słucha się go nad wyraz przyjemnie. Zresztą nie tylko jego, w książce pojawiają się również głosy osób, które miały okazję z nim współpracować. Autorka zasięgnęła opinii m.in. Gustawa Holoubka, Magdaleny Zawadzkiej, Jana Kobuszewskiego, Zbigniewa Bogdańskiego. Nie liczmy jednak, że dowiemy się od nich czegoś więcej, ich wypowiedzi utrzymane są w tym samym wspominkowo-żartobliwym nastroju. No może z jednym wyjątkiem.

 

Tym, na co zwracają uwagę aktorzy i twórcy wypowiadający się w tej książce, jest krzywda, jaką Gołasowi wyrządziło jego własne, wesołe usposobienie. Otóż niemal z miejsca został on zaklasyfikowany jako aktor charakterystyczny, typ nadający się do ról komediowych, co zdecydowanie ograniczyło wachlarz propozycji, w których miał okazję się zaprezentować. Stąd też zapewne wynika brak jego obecności w ważniejszych filmach polskiej szkoły filmowej, w których tak często pojawiał się Gustaw Holoubek czy Zbigniew Cybulski (wyjątek: „Prawo i pięść”). Współpracował z Bareją, którego twórczość nie była wówczas zbyt poważana (po pierwsze: antysystemowe aluzje, po drugie: mało artystyczne obrazy). Nie zmienia to faktu, że dzięki rolom w serialach telewizyjnych („Czterej pancerni i pies”, „Kapitan Sowa na tropie”) oraz obecności w „Kabarecie starszych panów” stał się on ulubieńcem publiczności, w tym szczególnie jej damskiej części. Mimo to ten brak szansy pokazania pełnego potencjału tkwi gdzieś między wierszami i przewija się przez cały tekst.

 

„Gołas” to coś więcej, niż książka typu „patrzcie, jakiego mam fajnego tatę, patrzcie jaką karierę zrobił”. Pojawia się tutaj kilka kwestii, które z jednej strony obnażają charakterystykę pracy w kulturze w czasach PRL-u, ale również są komentarzem dotyczącym specyfiki zawodu aktora. Ale przede wszystkim jest to ciekawa opowieść o Gołasie oraz o ludziach, którzy znaleźli się w jego otoczeniu. Starsi czytelnicy powspominają stare, dobre czasy, młodzi dowiedzą się, że kiedyś z polską kulturą nie było tak źle, jak to nie raz malują. A pan Gołas będzie miał okazję wyjść z domowego zacisza, w którym z taką lubością zaszył się kilka lat temu, i ponownie zmierzyć się z publicznością. Jak za dawnych lat.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-09-03 07:28
O złych faszystach, przekupnych księżach i dwulicowych nauczycielach – Jaume Cabré, „Głosy Pamano”.

 

To naprawdę niezwykłe wydarzenie – zupełnie nieznanemu w Polsce pisarzowi katalońskiemu udaje się odnieść spektakularny sukces, powtórzony następnego roku za sprawą przekładu wcześniejszej książki autora. Pierwsza z nich jest trochę na wyrost okrzyczana arcydziełem, przy następnej głosy są już nieco bardziej wyważone, bo już wiadomo, że Cabré wcale taki arcydzielny nie jest, ale ciągle jest jasne, że książka trzyma poziom. Mało tego, jest od niedoszłego arcydzieła lepsza, bo mniej pretensjonalna.

 

I tu nasuwa się pytanie: czy naprawdę musimy na siłę doszukiwać się arcydzieł w bardzo dobrych, a nawet rewelacyjnych powieściach, których miejsce jest jednak bliżej ambitnego popu niż Borgesa? Czy musimy koniecznie czekać na Nobla dla Murakamiego, który tworzy rewelacyjną literaturę popularną, sprawdzającą się niemal w każdej sytuacji poza uroczystą ceremonią w Sztokholmie? Czy nie możemy wreszcie przyznać, że nam dobre czytadła są naprawdę bardzo potrzebne do ulepszania świata, leczenia chandry i odnajdywania równowagi, a na czytanie Bernharda i Jelinek po prostu nie zawsze mamy wystarczająco dużo sił ani ochoty? 

 

W takiej właśnie sytuacji stajemy, gdy trzeba zmierzyć się z Cabrém (autorem m.in. świetnego kryminału historycznego Jaśnie Pan). Przypuszczam, że podejrzenia o arcydzielność wywołuje specyficzny sposób konstrukcji książek, polegający na perfekcyjnym wymieszaniu wydarzeń z różnych miejsc i perspektyw czasowych. Mniej więcej to samo zauważyć można w licznych filmach opartych na technice kinowego kolażu, inspirowanych Amores Perros i 21 gramów. Tyle, że u Cabrégo zmiany czasu i miejsca akcji, podmiotu mówiącego i sensu wypowiedzi mają miejsce przeważnie w środku zdania. Wynikiem jest dezorientacja czytelnika na pierwszych 50 stronach i ogromna przyjemność tekstu na kolejnych sześciuset. Lubię to.

 

Stąd porównania Cabrégo do Llosy (np. w recenzji opublikowanej na Xięgarnia.pl), którym na pewno nie brakuje słuszności – rzeczywiście zdania w Głosach Pamano i w Rozmowie w „Katedrze” są podobnie skonstruowane. Ale składnia i kompozycja całości to jeszcze nie wszystko. Problem w tym, że dzieło Llosy było doskonałe w każdym, najdrobniejszym elemencie, nie tylko na płaszczyźnie kompozycji. Cabrému natomiast zdarzają się straszliwe płycizny.

 

Przykłady? Na jakiej podstawie Tina Bros (która strasznie cierpi, bo zdradza ją mąż, a syn chce zostać mnichem, chociaż wychowany został w duchu liberalnym) uważa, że jej los jest w jakikolwiek sposób podobny do historii nauczyciela, od którego odchodzi ciężarna żona, bo uważa go za faszystę, a całe miasteczko sądzi, że bohater jest odpowiedzialny za publiczną egzekucję dziecka? Czy to naprawdę nie jest zbyt grube uproszczenie? Moim zdaniem zestawienie historii tych dwojga nauczycieli, oddalonych od siebie o pół wieku, jest co najmniej banalne. Byłoby mniej banalne, gdyby Tina nie myślała tak często o tym, jak bardzo rozumie Oriola i współczuje mu, bo jest w podobnej sytuacji. A czy ktoś ją posądza o współudział w zbrodni?

 

Problemy zdarzają się także na poziomie stylu. Czasami rażą natrętne poetyzmy, czasami znowu pojawiają się jakieś wulgaryzmy (chyba miały dodawać pieprzu), które nie raziłyby wcale, gdyby nie te poetyzmy chwilę wcześniej. Mnie denerwowały w zamierzeniu wzniosłe, ale jednak zbanalizowane metafory, jak te o świetle odległych gwiazd albo o całowaniu jej pędzlem na obrazie. No dajcie spokój.

 

Tyle krytyki. Ale za to jakie rozległe zalety czytania Głosów Pamano! Wciągająca historia o falangistach zamieniających Katalonię w piekło, walkach faszystów z partyzantką (również nie przebierającą w środkach), mocno dwuznacznej roli kościoła katolickiego w tej historii, nauczycielu, który wbrew swojej woli staje się fałszywym świętym – prawda, że kusi? Od książki nie można się oderwać, a charakterystyczna dla Cabrégo składnia łącząca wydarzenia często odległe od siebie sprawia, że krytykowane wyżej banały jakoś można przełknąć. Do tego bohaterowie z krwi i kości, wątek miłosny jak się patrzy i romantyczna konwencja grobów jako świadków pamięci. Tego się nie da nie lubić.

 

Nie warto tylko na siłę okrzykiwać książki Cabrégo arcydziełem (podobnie, jak powieści np. Mendozy, Murakamiego, Sorokina). Bo dobry pop jest nam naprawdę bardzo potrzebny, o czym niedawno przekonywał w całej serii artykułów prof. Przemysław Czapliński. I chyba nietrudno przyznać, że lepiej się patrzy na Głosy Pamano w witrynach księgarni (wszystkich, od tych małych i klimatycznych po sieciówki) niż na wszystkie twarze Greya, kolejne permutacje kodów da Vinci i inne pamiętniki wampirów.

 

PS. Przy okazji wyrazy uznania dla Anny Sawickiej za świetne tłumaczenie (na pewno nie było łatwo) i dla Wydawnictwa Marginesy za ładnie wydaną książkę (wzorki z naprzemiennie ułożonych krzyży nagrobnych i symboli falangistowskich na obwolucie niejednokrotnie wywołują na grzbiecie czytelnika zimny dreszcz) oraz genialną promocję. Książka naprawdę była wszędzie, ale chyba nikogo swoją obecnością nie zamęczyła. 

 

 

 

www.facebook.com/literaturasaute

Like Reblog Comment
text 2014-09-02 17:00
Nowości - wrzesień 2014

 

Koniec lata wcale nie musi dostarczać nam samych powodów do zmartwień. Prawda, pogoda zaczyna płatać nam figle i dzień staje się coraz krótszy, młodsi biegną do szkoły, studenci myślą o zbliżających się poprawkach a najstarsi z rozrzewnieniem wspominają wakacyjne wojaże. Na osłodzenie tej powakacyjnej chandry proponuję spacer do księgarni, bowiem wydawnictwa zadbały o to, by dzięki proponowanym przez nie nowościom, umilić nam nieco ten depresyjny czas. A we wrześniu na prawdę jest z czego wybierać.

 

Read more
Like Reblog Comment
text 2014-08-08 14:43
Nowości - sierpień 2014

Przed nami ostatni miesiąc wakacji. Co na te ostatnie chwile wylegiwania się na plaży (ew. własnej kanapie) przygotowali dla nas wydawcy?

 

Będzie trochę reportażu, powrót do XX-wiecznych klasyków, wycieczka do Libanu oraz kolejna książka Jaume Cabre.

 

Zapraszam do zapoznania się z subiektywnym przeglądem nowości sierpnia.

Read more
More posts
Your Dashboard view:
Need help?