logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Pyrus
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-11 17:40
TrekStor Pyrus Mini – recenzja czytnika książek elektronicznych z ekranem 4,3” - część III i ostatnia

Zapraszam do lektury trzeciej części recenzji czytnika ebooków TrekStor Pyrus Mini. Pierwszą część opublikowałem prawie tydzień temu, a drugą kilka dni temu.

 

 

 

Nie siadajcie na TrekStorze w domu

 

Czytanie - ogólne odczucia

 

TrekStor Pyrus Mini nie nadaje się do żadnych zaawansowanych działań z e-bookami. To prosty czytnik, w którym brak jest zaawansowanych funkcji. Jest za to wszystko, co możemy nazwać podstawową funkcjonalnością. Strony zmienia się bardzo wygodnie przy pomocy bocznych przycisków lub przycisku pod ekranem. Przełączanie jest dość sprawne i nie denerwuje nadmiernym migotaniem. Częstotliwość czyszczenia ekranu z „duchów” można zmieniać. W menu „Tryb odświeżania” znajdują się opcje:

- Po każdej stronie;

- Po 3 stronach;

- Po 5 stronach.

Wybranie drugiej pozycji zmniejsza częstotliwość migotania całego ekranu a nie pogarsza jakoś istotnie kontrastu i jakości czcionek. Da się jednak zauważyć słabszy kontrast. Gorzej jest przy opcji trzeciej, tu ekran przed piątą stroną traci kontrast i pojawiają się widoczne „duchy”. W odróżnieniu jednak od Trekstora Pyrusa tych opcji po prostu można używać.

 

Należy jednak zauważyć, że komfort zmiany stron jest raczej na poziomie starszych generacji czytników a nie na miarę najnowszych modeli obecnych na rynku. Tu nie ma czego porównywać. „Przewracanie kartek” trwa w Pyrusie Mini dłużej i efekt odświeżania ekranu jest zauważalny choć nie denerwujący. Na forum eksiazki.org jeden z użytkowników zgłaszał też problem związany ze zmianą stron. I mogę go potwierdzić. Czytnik posiada denerwującą cechę polegającą na „zacięciu się” co kilkanaście, może kilkadziesiąt stron. Naciśnięcie przycisku zmiany strony nie wywołuje wtedy żadnej reakcji. Można odnieść wrażenie, że czytnik nie zareagował na zbyt słaby nacisk. Niestety, po następnym wybraniu przycisku tekst przeskakuje od razu o dwie strony i trzeba o jedną stronę wrócić.

 

Menu opcji w książce w Pyrusie Mini

 

Czytnik posiada jednak sporo opcji, których niekoniecznie można się spodziewać w najtańszym urządzeniu. Ma wiele ustawień modyfikujących sposoby wyświetlania tekstu. Po otwarciu książki otrzymujemy dostęp do następujących opcji menu:

- Dodaj zakładkę (dodanie zakładki na bieżącej stronie);

- Zakładki (wyświetlanie zakładek dodanych w otwartej książce);

- Spis treści (przejście do spisu treści otwartej książki);

- Przejdź do strony (przejście do określonego numeru strony);

- Wyszukaj (wyszukiwanie ciągu znaków w tekście);

- Rozmiar czcionki (mała, średnia, duża, XL, XXL, XXXL);

- Czcionka (szeryfowa, bezszeryfowa);

- Margines (mały, średni, duży);

- Obróć ekran (o 90 stopni w prawo lub lewo);

- Auto przewracanie (automatyczna zmiana stron bez ingerencji czytelnika regulowane od 1 do 5 minut);

- Tryb odświeżania (po każdej stronie, po 3 lub 5 stronach);

- Dodaj do ulubionych (przypisanie książki do kategorii „ulubione”, którą można osobno wyświetlać w biblioteczce);

- O książce (informacje o autorze, tytule, wydawcy, formacie, liczbie stron, ew. okresie autoryzacji DRM);

- Ustawienia kodowania (w tym. m.in. Baltic and Polish ISO885913, Unicode UTF8, Central European Windows 1250);

- Odstępy między wierszami (małe, średnie, duże);

- Wyjdź.

 

Menu zmiany wielkości czcionki w Pyrusie Mini

 

Trochę inaczej wygląda sytuacja w przypadku pliku PDF. W menu pojawia się opcja „Tylko tekst” (zamiast „Czcionka”). Można wtedy wyświetlać pliki w tzw. trybie „reflow”, co znacznie ułatwia czytanie tego typu dokumentów. Po zastosowaniu tej opcji tekst z pliku PDF wyświetlany jest prawie jak zwykły EPUB. Można też po prostu powiększyć stronę z pliku PDF wybierając większy rozmiar czcionki.

 

Tryb reflow w Pyrusie Mini

 

Czego więc brak? Po pierwsze zaznaczania fragmentów tekstu. Mnie zazwyczaj ta opcja jest przydatna do zaznaczania błędów składu i formatowania plików udostępnianych w polskich księgarniach. Niestety zbyt często ta opcja czytnikowego oprogramowania bywa przydatna przy czytaniu zakupionych u nas plików i w TrekStorze właśnie jej brakuje mi najbardziej. W urządzeniu brak jest jakiegokolwiek słownika, nie ma też możliwości jego dodania. Oprogramowanie czytnika tego nie przewiduje.

 

 

W sumie więc Pyrus Mini posiada całkiem rozległe możliwości dostosowania wyświetlanego tekstu do indywidualnych preferencji. Ale tak naprawdę to zapewne będzie wszystkim chodziło o upchnięcie maksymalnej ilości tekstu na niewielkiej powierzchni ekranu. Tu TrekStor spisuje się na przykład lepiej od Kobo Mini, ponieważ można bardzo ograniczyć marginesy bez specjalnych dodatków (hacków).

 

Niestety gorzej wypada jakość wyświetlanej czcionki. W Kobo Mini można wgrać własną czcionkę, ale i obecne w czytniku są całkowicie do zaakceptowania. Czcionki Kobo cechują się dobrym wypełnieniem i jednolitą barwą na całej powierzchni liter. W przypadku TrekStora wygląda to gorzej. Owszem, jest do dyspozycji czcionka szeryfowa i bezszeryfowa, ale albo czegoś w nich brakuje. Trudno jednak określić, czy ich słabsze wypełnienie wynika z zastosowanego pliku czcionki, czy ekran nie jest w stanie ich precyzyjnie wypełnić (zaczernić) atramentem. Być może jedno i drugie.

 

Czcionka szeryfowa w Pyrusie Mini

 

Czcionka szeryfowa w Kobo Mini

 

Czcionka szeryfowa w Kindle Paperwhite

 

 

No i jeszcze jedna rzecz, która jest a jakby jej nie było. Trudno mi więc zdecydować, czy Pyrus Mini jest wyposażony w korzystanie z przypisów w e-bookach, czy też nie. Prawdopodobnie odpowiedź zależy od tego czy się jest nietoperzem, czy człowiekiem. Ja, co pewnie zdziwi inżynierów pracujących dla TrekStora, jestem istotą ludzką i zwyczajnie nie widzę kiedy mogę przejść do przypisu lub wrócić do wcześniej czytanego tekstu. Dla pozostałych, którzy nie są nietoperzami, opiszę pokrótce do czego udało mi się dojść przez te kilka miesięcy. Otóż z początku myślałem, że przypisy zwyczajnie nie działają. Po pewnym czasie zauważyłem, że jednak mogę się mylić. Może pierwsze porażki wynikały z faktu, że chciałem po prostu czytać książkę i pięć minut ślęczenia nad jedną stroną wydawało mi się zwyczajnie bez sensu? Ale stopniowo powinność recenzenta wzięła górę i rozgryzłem zagadkę, którą postawili przede mną twórcy TrekStora. Nie było letko, oj nie. Chyba nawet z tej okazji zajrzałem do instrukcji obsługi. Przyznaję się do tego bez bicia. Instrukcja nie pomogła, ale oto wyniki mojego postępowania. Na stronie z przypisem pojawia się oczywiście sam przypis a w prawym górnym rogu ekranu dodatkowo symbol strzałki. W takim przypadku zmienia się funkcjonalność czterokierunkowego przycisku pod ekranem (nie można w tym momencie przy jego pomocy zmienić strony na następną). Należy nacisnąć ten przycisk w dół. Nie widać tego zapewne ale zostaje wtedy podświetlony pierwszy przypis. W razie większej ilości przypisów należy odpowiednią ilość razy nacisnąć czterokierunkowy przycisk w dół. Po podświetleniu (na wyczucie) odpowiedniego przypisu można przejść do wyjaśnień w tekście poprzez naciśnięcie wnętrza czterokierunkowego przycisku. Przy kilku przypisach i chwili zastanowienia, można się domyślić, który przypis jest w danym momencie podświetlony (wybrany). Przy jednym żadnego podświetlenia nie widać.

 

Obsługa przypisów w tekście w Pyrusie Mini jest prosta jak budowa cepa, ale nie dla mnie

 

 

Podobnie następuje powrót ze strony z przypisami. Niestety, w jednej z ostatnio czytanych książek powrót do czytanego tekstu na przykład następował pięć stron przed przypisem! W innej z kolei wszystko działało bez problemu. Może to wina formatowania pliku EPUB. Zupełna porażka w tym względzie niestety. Jak się już na to wpadnie, to proste, prawda? No niestety nie.

 

Okładka? Zrób to sam!

 

Wiele osób uważa okładkę lub futerał na czytnik za jego integralną część. I nie ma się czemu dziwić skoro mowa o urządzeniu użytkowanym i przenoszonym w bardzo różnych warunkach. Popularne czytniki posiadają całą gamę okładek posiadających nawet dodatkowe funkcje jak oświetlenie, uchwyt ułatwiający trzymanie w jednej ręce czy podpórkę aby się dało ustawić czytnik na stole. Niestety, tego wszystkiego nie znajdziemy w przypadku Pyrusa Mini. W sumie ten akurat czytnik można zmieścić w niespecjalnie rozciągniętej skarpecie, ale nie będzie to być może zbyt estetyczne rozwiązanie. TrekStor oferuje w swoim sklepie neoprenowe etui za niemal 10 EUR i to w zasadzie wszystko co jest dostępne na rynku.

 

TrekStor Pyrus Mini w futerale Golla Ocean mieści się "na styk"

 

 

Użytkownikowi pozostaje więc poszukiwanie czegoś na własną rękę. Mnie nie udało się znaleźć tradycyjnej okładki dla czytników w rozmiarze Pyrusa Mini. Postanowiłem więc mój czytnik zabezpieczyć uniwersalnym etui wyprodukowanym z myślą o smartfonie. Dość dobrze sprawdza mi się etui Golla Ocean G1283, choć do prawdziwej, czytnikowej okładki mu daleko. A mianowicie nie spełnia jednej bardzo dla mnie ważnej funkcji – możliwości postawienia czytnika na stole.

 

Podsumowanie – e-book najlepszym przyjacielem człowieka!

 

Trekstor Pyrus Mini jest prostym czytnikiem książek elektronicznych. Nie należy po nim spodziewać się niczego więcej ponad podstawową funkcjonalnością. Czytanie na nim jest przyjemne, a oferowane w cenie poniżej 200 złotych jakość należy uznać za przynajmniej dobrą. Kupując go, należy mieć na uwadze nie tylko zalety niewielkiego, poręcznego urządzenia, ale i kompromisy wynikające z bardzo niskiej ceny i małego ekranu. Należy jednak pamiętać, że jest to urządzenie przyzwoitej jakości choć nie wolne od opisanych przeze mnie wad.

 

 

Mój egzemplarz potrafił jednak sprawiać przykre niespodzianki. O ile jego większy brat – Trekstor Pyrus sprawował się jak białoruski ciągnik, który odpala przy +30ºC jak i przy -30ºC i jest gotowy do niespiesznej orki czy innej harówki, o tyle wersja Mini nie może być uznana za tak solidną. Mały czytnik jest szybszy, bardziej zgrabny, jednak zdarzają mu się spontaniczne restarty (np. po wgraniu pliku PDF z biletem PKP czy po obróceniu tekstu), co nie może wywoływać spontanicznej radości u użytkownika.

 

Pyrus Mini nie dorównuje funkcjonalnością Kobo Mini ani PosketBookowi Mini, ale jest lepszy od czytnika Lark Freebook 4.3. Jeśli więc ktoś chciałby mieć czytnik o ekranie mniejszym niż 6 cali, a na przykład nie stać go na Kobo Mini – mogę mu zasugerować rozglądanie się za TrekStorem Pyrusem Mini. Jeśli ktoś, zamiast ekscytującego urządzenia, chce mieć mniej lub bardziej nudziarski, działający przewidywalnie eczytnik, niech sobie kupi wspomnianego wcześniej Kobo lub PocketBooka.

 

Ja małego TrekStora i tak po prostu lubię, mam go zawsze przy sobie i dzięki niemu z większym zaangażowaniem realizuję hasło „e-book najlepszym przyjacielem człowieka!”.

 

P.S.

Większość opisywanych w recenzji kłopotów z czytnikiem została usunięta w nowszej wersji oprogramowania (firmware). Więcej na temat aktualizacji TrekStora Mini można przeczytać tutaj.

 

Plusy:

- niewielka cena (w niemieckich sklepach, po obniżce);

- bardzo poręczny;

- dobrze wykonany;

- bardzo lekki;

- regulacja kroju (szeryfowa i bezszeryfowa) i wielkości czcionki;

- regulacja odstępów między liniami;

- regulacja marginesów;

- poprawne wyświetlanie plików PDF w trybie tekstowym (tzw. reflow);

- odczyt plików MOBI (czytnik oficjalnie nie wspiera książek w tym formacie);

- możliwość zmiany kodowania znaków bezpośrednio w urządzeniu;

- zegarek wyświetlany w górnej części ekranu podczas czytania.

 

Minusy:

- co kilkanaście stron brak reakcji na naciśnięcie klawisza zmiany strony, kolejne naciśnięcie przycisku przerzuca o dwie strony – trzeba jedną wrócić;

- niestabilne oprogramowanie przy wyświetlaniu obróconego tekstu lub wgraniu egzotycznego pliku (np. plik o bardzo długiej nazwie lub PDF z biletem PKP);

- ekran przeciętnej jakości;

- bateria działająca wyraźnie krócej w porównaniu z dużymi czytnikami;

- pozostają dobrze widoczne ślady palców na ramce wokół ekranu;

 

Podobne czytniki obecne na rynku:

- Kobo Mini (recenzja tutaj);

- Lark Freebook 4.3 (test sklepowy tutaj);

- Pocketbook 515 Mini (recenzja na blogu swiatczytnikow);

- Ritmix RBK-200;

- teXet TB-446.

 

Dane techniczne wg producenta:

Pamięć wewnętrzna: 2 GB

Ekran: wyświetlacz Digital Ink® (papier elektroniczny)

Przekątna ekranu: 10,9 cm (4,3")

Rozmiar ekranu: 66 mm x 88 mm

Rozdzielczość ekranu: 600 x 800 pikseli

Rozszerzenie pamięci: gniazdo karty microSD lub microSDHC (FAT32)

Łączność: USB 2.0 (Micro-USB)

Kolor: czarny, czerwony, niebieski

Rozmiary czytnika: 85 mm x 128 mm x 9 mm

Waga ok.: 111 g (z baterią)

Obudowa: plastikowa (gumowana)

Ilość przycisków: 10

 

Formaty plików tekstowych: EPUB (wsparcie Adobe DRM), FB2, HTML, PDB, PDF (wsparcie dla Adobe DRM, tryb reflow), RTF, TXT, nieoficjalnie acz poprawnie również MOBI;

Formaty plików graficznych: BMP, GIF (do 2.5 MP bez animacji), JPEG, PNG (do 2.5 MP);

informacja o pliku: nazwa pliku, tytuł, autor

Zarządzanie plikami: nawigacja w katalogach (kasowanie plików z poziomu urządzenia), kopiowanie z komputera PC w trybie dysku USB lub z poziomu programu TrekStor Ebook Suite

Wersje językowe: angielska, francuska, holenderska, hiszpańska, niemiecka, polska, portugalska, szwedzka, ukraińska, włoska

Wspierane systemy operacyjne: Microsoft Windows Vista, Microsoft Windows 7, Microsoft Windows 8, Microsoft Windows XP (SP2), Linux od jądra 2.6.x, Mac OS X od wersji10.6.x

 

Zasilanie: bateria Lithium-polymer, port USB

Ładowanie: port USB, ładowarka USB

Czas ładowania ok. 3 godz.

 

Zawartość opakowania: czytnik eBook Reader Pyrus Mini, kabel USB 2.0 (Micro-USB (męski) / USB-A (męski), instrukcja obsługi

 

Oficjalna strona WWW: http://www.trekstor.de/detail-ebook-reader-en/product/ebook-reader-pyrus-mini.html 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-08 20:39
TrekStor Pyrus Mini – recenzja czytnika książek elektronicznych z ekranem 4,3” - część II

Zapraszam do lektury drugiej części recenzji czytnika eobooków TrekStor Pyrus Mini. Pierwszą część opublikowałem kilka dni temu.

 

Konstrukcja eCzytnika

 

 

 

Czytnik sprzedawany jest w pancernym pudełku z przezroczystego, twardego plastiku. W środku znajduje się samo urządzenie, kabel USB oraz papierowa instrukcja obsługi dorównująca objętością i wagą samemu czytnikowi.

 

TrekStor Pyrus Mini - ekran główny

 

 

Pyrus Mini posiada kilka wersji kolorystycznych: czarną, niebieską, czerwoną (różową). Kolorowe wersje wyglądają bardzo ładnie, ale trudno mi powiedzieć, czy bym się na przykład przyzwyczaił do różowej ramki wokół tekstu. Niniejsza recenzja dotyczy więc wersji z czarną obudową. Jest ona wykonana z gumowanego plastiku, który w połączeniu z ośmioma czarnymi, twardszymi klawiszami funkcyjnymi sprawia dobre wrażenie. Materiał jest bardzo podobny do tego, który został użyty w Trekstorze Pyrusie. Jednak w Mini sprawia to znacznie lepsze wrażenie. Trzymając w ręku sześciocalowego Pyrusa ma się wrażenie toporności - z Pyrusem Mini nie odnoszę takiego wrażenia. Jest za to inny feler - tworzywo bardzo łatwo wychwytuje odciski palców. Nawet jeśli przed chwilą wypaliliśmy z rąk każdy gram tłuszczu przy użyciu najnowszych żeli do czyszczenia kuchni - i tak na czytniku zostaną ślady. Nawet jeśli chwilę przed czytaniem nie rozdzieraliśmy palcami połcia słoniny na dokarmianie sikorek - i tak na czytniku zostaną ślady. Całe szczęście, że przyciski zmiany stron znajdują się po bokach obudowy i są z twardszego plastiku, więc spora szansa, że z każdą przeczytaną stroną nie będziemy myśleli o poszukiwaniu ściereczki z mikrofibry. Uwaga dla osób lubiących zapach książek. Czytnik nie wydziela zapachu farby drukarskiej ani nawet drażniącej woni taniego plastiku czy gumy. Jest taki dość bezzapachowy... Choć dla mnie to raczej zaleta niż wada, na wszelki wypadek ostrzegam.

 

 

Nie tylko dlatego ważne są dwa przyciski umieszczone na prawej krawędzi obudowy. Dzięki nim można wygodnie zmieniać strony trzymając czytnik jedną ręką. Funkcję zmiany stron posiada również czterokierunkowy przycisk umieszczony centralnie pod ekranem. Wyjątkiem są strony z przypisami umieszczonymi w tekście. Wtedy przyciskiem tym wybierać można kolejne przypisy.

 

W dolnej części obudowy znajduje się wyłącznik, gniazdo microUSB służące do ładowania akumulatora i transferu plików oraz gniazdo kart microSD. Książki można więc załadować do Pyrusa Mini zarówno przez kabel podłączony do komputera jak i z karty microSD.

 

Dolna część Pyrusa Mini

 

 

Całość sprawia wrażenie zgrabnej, dość solidnej, dobrze spasowanej konstrukcji. Nic nie trzeszczy, nie trzeba niczego naciskać na siłę a w razie poważniejszych kłopotów z oprogramowaniem z tyłu obudowy jest również ukryty w niewielkiej szczelince przycisk resetu.

 

 

 

Parametry

 

 

 

Urządzenie wyposażone jest w 2GB pamięci wewnętrznej, z których niecałe 1,6GB dostępne jest dla plików użytkownika. Moim zdaniem to wystarczająco dużo jeśli wziąć pod uwagę korzystanie z plików EPUB. Przy większej ilości książek w formacie PDF, może się okazać konieczne skorzystanie z rozszerzenia zasobów w postaci karty pamięci. Nie udało mi się znaleźć informacji o częstotliwości taktowania procesora i jakoś nie miałem dość motywacji, żeby rozebrać czytnik lub włamywać się do systemu, więc na ten temat nic specjalnego nie napiszę. Prędkość pracy jest moim zdaniem zadowalająca. Rzadko zdarzało mi się pomylić wybór opcji w menu z powodu „bezwładności” w reakcji oprogramowania czy ekranu.

 

Pyrus Mini schowany w paszporcie

 

 

 

Wśród parametrów najważniejsze w tym czytniku e-booków są wymiary. Na końcu testu znajdują się odpowiednie liczby dotyczące wysokości czy szerokości. Warto jednak zwrócić uwagę, że czytnik ma mniej więcej wymiary paszportu. Można więc TekStora mieć ze sobą w kieszeni kurtki, marynarki, nawet małej damskiej torebce. To miłe, że nie trzeba nosić plecaka, by mieć książki ze sobą!

 

 

TrekStor Pyrus Mini (po lewej) i Amazon Kindle 4 (po prawej)

 

 

Ekran

 

 

 

Ekran jest najważniejszą częścią każdego czytnika. W Pyrusie Mini jest to szarawy wyświetlacz Digital Ink pochodzący ze wspomnianej już firmy Guangzhou OED Technologies. Jest to szarość wpadająca w odcień żółtawy, co szczególnie widać przy bezpośrednim porównaniu z ekranem Kindle 3 Keyboard. Odnoszę wrażenie, że również jest on od ekranu Kindle'a ciemniejszy. Bliżej mu do Vizplexa z Kobo Mini niż do Pearla z Kindle'a. Czytelność jednak pozostaje na dobrym poziomie.

 

 

 Zbliżenie ekranu z czcionką bezszeryfową Kindle 4 (po lewej) i Pyrusa Mini (po prawej)

 

 

Oprogramowanie

 

 

 

Wyłączony całkowicie czytnik startuje w około 17 sekund (testowane z zegarkiem, ale bez karty pamięci). To długo! W świecie współczesnych czytników oznacza to mniej więcej czas przenoszący nas np. gdzieś w erę Windows Millenium albo co gorsza - Windows Vista w świecie pecetów. W świecie ludzi to gdzieś między wynalezieniem radła i sochy (osoby nie widzące różnicy między nimi nie mają się czym przejmować, chodzi o odległe wieki, a czas startu czytnika jest po prostu za długi). Można wyłączyć całkowite wygaszanie czytnika, ale lepiej tę opcję jednak pozostawić. Szczególnie jeśli przewidujemy dłuższe przerwy w czytaniu.

 

Ekran z ustawieniami m.in. zasilania w Pyrusie Mini

 

 

 

Nieużywane urządzenie najpierw przechodzi w „tryb czuwania” (i wyczerpuje wtedy baterię z bliżej nieznanych przyczyn). Każdy „normalny” czytnik, kiedy przechodzi w stan uśpienia i włącza „wygaszacz ekranu” nie zżera baterii jak Smok Wawelski. Jako wygaszacz mogą służyć okładki czytanych książek (Kobo Mini), albo urocze bohomazy (Kindle Paperwhite, Kindle Classic) czy nawet portrety znanych (no, mnie akurat nieznanych) amerykańskich pisarzy (Kindle 3 Keyboard). Ale tak czy inaczej nie ubywa wtedy energii w tempie nawet szybszym niż zwykły zanikać lodowce w Alpach! W Trekstorze Mini jest jednak inaczej. Być może aktywuje się wtedy tajny moduł satelitarny, który przesyła statystyki czytelnika do tajnego ośrodka TrekStora ukrytego w podziemiach Bundestagu, ale może jest też jakaś prawdziwa przyczyna. Dopiero po jakimś czasie czytnik wyłącza się całkowicie dla oszczędzania baterii. Moment automatycznego przejścia w „tryb czuwania” można ustawić w zakresie od 5 minut do 1 godziny (można też je całkiem dezaktywować), natomiast całkowite wyłączanie następuje po godzinie do 4 godzin (tez można to całkiem wyłączyć). Uśpiony czytnik budzi się całkiem szybko (jak na przykład mój wiekowy Kindle 3 Keyboard) i od razu można kontynuować czytanie w miejscu, gdzie się skończyło (podobnie jak we wspomnianym Kindelku). Jednak już wyłączenie urządzenia (co musi następować jeśli nie chcemy błyskawicznego wyczerpania baterii) powoduje opuszczenie bieżącej lektury i po ponownym włączeniu czytnik startuje wyświetlając ekran startowy. Na szczęście ponowne uruchomienie czytnika (wspomnianych długich 17 sekund) i otwarcie książki (tu ilość sekund zależy od zdolności manualnych czytającego i objętości książki) pozwala czytać w miejscu ostatnio otwartej strony. Tego Pyrus Mini nie zapomina. Nie bez znaczenia jest obecność karty pamięci. Jeśli znajduje się ona w gnieździe, start urządzenia jest wydłużony o trwające około pięć eonów wyświetlanie ikonki karty microSD i napis „Ładowanie” (testowane na karcie Sandisk 2 GB, ale bez zegarka). Co bardziej krewcy lub niecierpliwi czytelnicy powinni więc sobie odpuścić używanie karty pamięci.

 

 

Najnowsze oprogramowanie TrekStora Mini w wersji 1.0.6 pochodzi z końca kwietnia 2013 roku. Moje urządzenie z początku miało starszą wersję firmware, więc natychmiast dokonałem aktualizacji. Ku mojemu zdziwieniu wszystko przebiegło sprawnie i bezproblemowo. Dużo miałem z tym kłopotów w przypadku sześciocalowego Trekstora Pyrusa, więc byłem nastawiony pesymistycznie. Jednak w Mini wszystko odbyło się bez nerwowych resetów.

 

Aktualizacja firmware w Windows 8 raczej się nie powiedzie

 

 

 

Układ menu i funkcje Pyrusa Mini są bardzo zbliżone do tego, co oferuje sześciocalowy Pyrus. Strona startowa składa się z listy ostatnio czytanych lub wgranych książek. W dolnej części znajduje się odsyłacz „Biblioteka” do listy wszystkich książek w urządzeniu zarówno na karcie jak i w pamięci wewnętrznej. Zasoby książek mogą być tam wyświetlane zarówno w postaci listy tytułów lub widoku okładek. Mogą też być sortowane według autora, tytułu, czasu przeczytania lub wgrania do czytnika.

 

Ekran głównego menu Pyrusa Mini

 

 

W menu głównych ustawień czytnika prezentowanych jest dziewięć opcji:

 

- Zakładki (według książek, w których się znajdują);

 

- Biblioteka (książki zarówno w urządzeniu jak i na karcie pamięci);

 

- Więcej e-booków (informacja o księgarni TrekStora);

 

- Wyszukaj e-booki (w urządzeniu);

 

- Menadżer plików (umożliwiający np. kasowanie plików);

 

- Obrazy (przeglądarka plików graficznych);

 

- Ustawienia (np. zmiana języka menu, informacja o użyciu pamięci, autoryzacja Adobe DRM);

 

- Instrukcja (również po polsku);

 

- Wyjdź (z tego menu).

 

 

Generalnie omawiany czytnik e-booków działa sprawnie. Oprogramowanie jednak nie jest wolne od wad. Podstawowa polega na niestabilnym działaniu, gdy tekst książki jest obrócony o 90º (w prawo lub w lewo). W kilku plikach udawało mi się w ten sposób przeczytać kilka, czasami kilkanaście stron. W końcu jednak Pyrus się restartował zapominając o miejscu, gdzie przerwałem (a w zasadzie on mi przerywał) czytanie. Nie wystąpiło to we wszystkich testowanych przeze mnie książkach a prawidłowości występowania kłopotów nie wykryłem. Może z niektórymi plikami oprogramowanie sobie radzi a z innymi nie. Zawsze jednak przy zamknięciu książki i ponownym jej otwarciu obrót ekranu trzeba włączać na nowo. Dość szybko przestałem tej funkcji używać i trudno mi o niej więcej coś dodać, jak to, że można o niej spokojnie zapomnieć.

 

 

Do czytnika (podobnie jak do dużego Pyrusa), dołączone jest również oprogramowanie eReaderSuite ułatwiające zarządzanie książkami (na komputerze PC lub Mac). To kolejne miłe zaskoczenie świadczące o tym, że jednak ludzie piszący oprogramowanie dla TrekStora nie biorą pieniędzy na darmo. Wersji dołączonej do sześciocalowego Pyrusa nie byłem w stanie zainstalować, ale eReaderSuite w wersji 1.1.67.6 dołączony do Pyrusa Mini zainstalował się i uruchomił bez żadnych kłopotów (Windows XP). Prawidłowo rozpoznał katalog utworzony przez Adobe Digital Editions i znajdujące się tam e-booki. Na co dzień oprogramowanie to ułatwia synchronizację książek między komputerem a czytnikiem. Może też łączyć się z księgarnią internetową prowadzoną przez TrekStora. Niestety są tam tylko pozycje niemieckojęzyczne i nie przetestowałem tej funkcjonalności. Ogólnie eReaderSuite jest bardzo prosty, działa poprawnie i szybko. Gdybym nie używał Calibre'a, zapewne mógłbym go wykorzystywać do zarządzania biblioteką w TrekStorze. Co ciekawe, pod wskazaną w pliku pomocy stroną http://www.trekstor.de/ereadersuite nie ma już możliwości pobrania tego programu. Można go więc zainstalować tylko z pamięci samego czytnika.

 

 

 

Czytanie - wgrywanie e-booków

 

 

 

Wgrywanie książek do czytnika może się odbywać na dwa sposoby. Albo przy pomocy kabla, lub poprzez włożenie karty pamięci. O tym drugim sposobie proponuję zapomnieć, bo jest to zbyt denerwujące, no chyba, że ktoś lubi gapić się na ikonkę karty microSD zamiast czytać książki. Aby wgrać książkę do czytnika w pierwszy podany sposób, trzeba użyć kabla USB (micro-USB) podłączonego do komputera. Czytnik widziany jest wtedy jako dysk zewnętrzny a na ekranie urządzenia pojawia się ikona USB. Mamy więc do wyboru wgrywanie książek na wiele sposobów: przy pomocy programu calibre, dołączonego do czytnika eReaderSuite lub po prostu skopiowanie pliku (np. EPUB) pobranego z księgarni prosto do katalogu Ebooks w pamięci czytnika. Po odłączeniu czytnika od komputera następuje aktualizacja biblioteki i książki są gotowe do czytania.

 

Bzdety wyświetlane na głównym ekranie Pyrusa Mini po wgraniu do pamięci biletu PKP w pliku PDF

 

 

Czytnik, którego używałem, miał problemy ze stabilnością po wgraniu niektórych książek (poprzez skopiowanie pliku do pamięci). Długo nie mogłem ocenić, czym to jest spowodowane. Było tak aż do momentu, gdy wgrałem świeżo pobrany z księgarni nowy plik. Po umieszczeniu go w katalogu głównym urządzenia i odłączeniu od komputera, czytnik wpadł w pętlę restartów. Plik nie miał polskich znaków, ale najwyraźniej długość nazwy nie była odpowiednia. A może kłopotem była kropka w nazwie? Po pobraniu plik miał nazwę: „jednym-kliknieciem-historia-jeffa-bezosa-i-rosnacej-potegi-amazon-com-richard-l-brandt-Ebookpoint.pl.epub” więc uznałem, że jego długość i dwie kropki w nazwie może być przyczyną kłopotów. Po podłączeniu TrekStora do komputera i zmianie nazwy na „jednym-kliknieciem.epub” czytnik zaczął zachowywać się normalnie. Nie była to więc chyba reakcja alergiczna na opisy sukcesów konkurencji w osobie szefa Amazona a coś bardziej prozaicznego jak nazwa pliku licząca ponad 100 znaków.

 

 

Pyrus Mini górą a paszport dołem

 

Zapraszam na trzecią i ostatnią część recenzji, w której przedstawię więcej wrażeń z korzystania z czytnika.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-05 13:13
TrekStor Pyrus Mini – recenzja czytnika książek elektronicznych z ekranem 4,3” - część I

Przyszła kolej na recenzję trzeciego czytnika książek elektronicznych pretendującego do miana najmniejszego z najmniejszych. Trekstor Pyrus Mini – czytnik z ekranem 4,3 cala. Postaram się więc przy tej okazji porównać Trekstora Mini z Kobo Mini oraz Larkiem 4.3.

 

TrekStor Pyrus Mini – ekscytujące urządzenie?

 

Trudno jest recenzować czytnik, który wzbudza emocje. Z drugiej strony, jak tego nie zrobić? Współczesny świat pełen jest nudnych rzeczy takich jak na przykład gotowe dania, plastikowe zabawki pochodzące z plastikowego zagłębia gdzieś w Chinach, programy rozrywkowe polskich stacji telewizyjnych czy w końcu czytniki książek, które nigdy się nie psują a nawet jak na nich usiądziemy to i tak przyślą nam ze Stanów nowy. Jak żyć w takim nudnym świecie? Potrzebna jest jakaś niepewność, jakaś rysa w szarobetonowej rzeczywistości, jakieś wyzwanie – na przykład czytnik widmo! Właśnie takiego enigmatycznego urządzenia dotyczy ten test.

 

TrekStor Pyrus Mini

 

 

Moje pierwsze spotkanie z TrekStorem Pyrusem Mini miało miejsce na targach IFA 2012 w Berlinie. Odwiedziłem wtedy stoisko niemieckiego „producenta”. TrekStor Mni pojawił się nagle znikąd w rękach przedstawiciela firmy, zupełnie jak na pokazie dobrego prestidigitatora. Czytnik od razu zdobył serca towarzyszących mi osób płci pięknej, a poniekąd również i moje. A efektem tego zauroczenia był zakup... Kobo Mini. Bywa i tak.

 

Jednak myśl o malutkim, niedrogim, prostym czytniku wciąż kwitła w mojej głowie. I oto rok później znowu byłem w Berlinie, znowu przy okazji tagów IFA 2013, znowu odwiedziłem stoisko TrekStora. Jakże inne to było spotkanie, a jednak jakże ekscytujące! Tym razem Pyrus Mini prezentowany był zupełnie oficjalnie. Wyglądał tak jakoś przyćmiony (nomen omen) blaskiem premierowego Pyrusa 2 LED. Już myślałem, że nic ekscytującego mnie tym razem nie spotka, ale przedstawicielka firmy postarała się, aby mój pobyt w Belinie nie był nudny. Zmotywowany znacznymi obniżkami cen Pyrusa Mini w Niemczech, spytałem ją „gdzie mogę kupić Mini w Berlinie”. Nie wywlekałem wcale na światło dzienne takich faktów jak:

- jesteście niemiecką firmą;

- jesteśmy w stolicy Niemiec;

- jesteśmy na targach, gdzie pokazujecie czytniki;

- chcę kupić niemiecki czytnik w Niemczech przy okazji niemieckich targów.

Ale takie argumenty kołatały się tylko w mojej głowie, lecz albo grzeczność albo ograniczona znajomość języka niemieckiego nie pozwoliła mi ich użyć w dyskusji. W wyniku rozwlekłych dywagacji po angielsku i trwającego mniej więcej tyle co ostatnia epoka lodowcowa pobytu przedstawicielki firmy na zapleczu stoiska, otrzymałem wskazówkę na temat możliwości kupna Pyrusa Mini w stołecznym mieście w samym środku Europy (znaczy w Berlinie, a nie w Warszawie czy Krakowie). Oczywiście nie była to zwykła odpowiedź typu „na Friedrichstrasse 55 w cenie X euro”, ale tajemnicza (czysta) serwetka z odręcznie nagryzmoloną informacją w stylu „gdzie ukryto skarb piratów”.

 

Mapa piratów otrzymana od przedstawicielki TrekStora w Berlinie

 

Do poszukiwań zabrałem się dość standardowo, czyli sprawdziłem adresy, nazwy, linie metra. Ale rzeczywistość miała mnie jeszcze zaskoczyć. We wskazanych miejscach nie dość, że nie było czytnika, to jeszcze nie było tych miejsc. Zupełnie jakby coś stało się z tym miastem, czego pani z TrekStora nie zauważyła. Nie wiem czego... upadku Muru Berlińskiego, wkroczenia czterech pancernych i psa, a może likwidacji wskazanej sieci księgarskiej? Dość powiedzieć, że z Berlina wróciłem bez czytnika. Ale to tylko wzmogło moją chęć zdobycia zakazanego dobra. Oczywiście zakup w firmowym sklepie za firmową cenę (plus firmowe koszty przesyłki do Polski) uznałem za zbyt nudne. Ostatni akt zakupowej epopei rozegrał się więc na niemieckiej wersji serwisu „aukcyjnego” w postaci kilku przegranych i jednej wygranej aukcji. Tak, nie mylicie się! Napisałem o aukcjach, w których licytowałem Trekstora. To prawda, że w niektórych krajach na serwisach aukcyjnych wciąż niektóre dobra sprzedawane są w drodze aukcji! Wiem, że trudno w to uwierzyć bazując na polskich doświadczeniach, ale możecie mi wierzyć na słowo. I w końcu jako posiadacz dobra niemal spod lady (IFA 2012), po wielu wysiłkach przypominających lata komunistycznej gospodarki niedoboru (IFA 2013) stałem się posiadaczem unikalnego (jak dla mnie) egzemplarza TrekStora Pyrusa Mini. Czyż nie jest to ekscytujące urządzenie?

 

Dostęp do Pyrusa Mini nie jest łatwy

 

 

Czytnik – garść faktów

 

Trekstor Pyrus Mini to czytnik książek elektronicznych z ekranem wykonanym w technologii papieru elektronicznego o przekątnej 10,9 cm (4,3"). Dostarczany jest do Europy przez niemiecką firmę TrekStor, specjalizującą się w peryferiach komputerowych, tabletach jak i czytnikach e-booków właśnie. Jego większy odpowiednik – Trekstor Pyrus – był obecny na rynku polskim w roku 2012 w sieci sklepów Empik. W innych sklepach w Polsce jak i za granicą jest on zresztą sprzedawany do dziś. Być może Empik wycofał Pyrusa z oferty, ponieważ przestraszył się pozwu, jaki został złożony przeciw TrekStorowi przez dominującą na rynku papieru elektronicznego amerykańską firmę E Ink. Ona to dostarcza wyświetlacze m.in. do czytników Amazona czy Kobo a do urządzeń TrekStora zaś robiła to Guangzhou OED Technologies. I właśnie ta ostatnia posądzana jest o skopiowanie chronionej patentami technologii E Ink. Wciąż trwa batalia sądowa w Niemczech a pierwszych rozstrzygnięć strony spodziewają się podobno najwcześniej za kilkanaście miesięcy. Póki co czytniki TrekStora z ekranami z Chin będą więc dostępne na rynku europejskim. Ale TrekStor również zabezpiecza się, wprowadzając właśnie na rynek czytnik z ekranem E Ink Pearl i oświetleniem (Pyrus 2 LED).

 

Kobo Mini i TrekStor Pyrus Mini

Kobo Mini (po lewej) i TrekStor Pyrus Mini (po prawej)

 

Pyrus Mini jednak, jak na razie, oficjalnie do Polski nie trafił. A szkoda, bo jest to urządzenie warte uwagi i mogące sprawić wiele radości (a nawet może być ekscytujące; ale nie wiem, czy Wam życzę takich ekscytacji jakie mnie spotkały w Berlinie). Wydaje się być szczególnie przydatnym dla tych czytelników, którzy dużo czasu spędzają w komunikacji miejskiej. No i nie chcą wydać na czytnik zbyt dużo a mieć urządzenie przyzwoitej jakości. Gdybym był sprzedawcą w polskim serwisie „aukcyjnym” i sprzedawał na przykład żel do ciała przydatny w solarium, w tym miejscu bym napisał „to super gadżet za małe pieniążki”. Ale nie zrobię tego, ponieważ z miejsca sam bym znienawidził jak i Wam zohydził coś, co z takim trudem zdobyłem. Z tym żelem to trochę przesadziłem, bo jakiż to gadżet, ale taka oferta sprzedaży pojawiła się jako jedna z pierwszych gdy wpisałem w wyszukiwarkę frazę z owymi „małymi pieniążkami”.

 

Chowając Pyrusa Mini do kieszeni trzeba pamiętać, do której, żeby uniknąć przygód p. Hilarego

 

Pyrus Mini jest urządzeniem bardzo poręcznym. Waży zaledwie 111 g przy rozmiarach 85 mm x 128 mm x 9 mm. Ekran wykonany w technologii cyfrowego atramentu ma przekątną 10,9 cm (4,3 cala). Czyni go to z wielu względów czytnikiem naj... Jest to obecnie najmniejsze, niemal najlżejsze i co ważne - najtańsze urządzenie do czytania e-booków dostępne na rynku. Napisałem powyżej „niemal najlżejsze”, ponieważ Wexler One jest o 1g lżejszy (przy większym ekranie).

 

Na taki czytnik należy moim zdaniem zwrócić uwagę. Wspomniałem już, że mnie spodobał się od pierwszego wejrzenia przy okazji odwiedzin na stoisku TrekStora w czasie berlińskich targów IFA 2012. Już wtedy trudno go było nazwać najbardziej innowacyjnym lub zaawansowanym technologicznie, zapewne nie to było priorytetem przy jego projektowaniu. Pomimo prostoty jednak coś w sobie ma. Być może moja opinia wynika z faktu, że wiele książek przeczytałem na trochę mniejszym i też niezwykle poręcznym urządzeniu – palmtopie Palm Tungsten|C.

 

 

TrekStor Pyrus Mini nie jest pierwszym ani jedynym małym czytnikiem e-booków. Przy okazji recenzji Kobo Mini wspominałem między innymi o porównywalnych poprzednikach. Były to: Sony PRS-350, Bookeen Cybook Opus, PocketBook 360. Najpoważniejszym konkurentem Pyrusa Mini, obok Kobo Mini, jest obecnie Pocketbook 515 Mini, który miał premierę na targach IFA 2013. Jest on dostępny w Polsce przez oficjalnego dystrybutora. Ponadto na rynku rosyjskim jak i na targach IFA 2013 pojawiły się też klony pochodzące zapewne z tej samej taśmy produkcyjnej, co Pyrus Mini. W Berlinie podobne urządzenie prezentowali Hiszpanie (nie widać go na ich stornie WWW), a w sieci można obecnie znaleźć kilka zbliżonych możliwościami urządzeń dostępnych w Rosji. Jest to m.in. Ritmix RBK-200 oraz teXet TB-446.

 

Czy to najtańszy czytnik również dla nas?

 

Czytnik nie jest oficjalnie sprzedawany w Polsce. Na stronie producenta oferowany jest obecnie (wraz z etui) za 44 EUR, ale trzeba jeszcze doliczyć koszty przesyłki do Polski. Jednak zarówno w sieciach sklepów stacjonarnych z elektroniką jak i w jednym ze sklepów internetowych był wcześniej w RFN oferowany za 29 EUR. O ile w sklepach stacjonarnych wyprzedał się błyskawicznie, o tyle w redcoon.de raz po raz jeszcze się w takiej cenie pojawiał wielokrotnie. I równie szybko znikał. Pozostaje mieć nadzieję, że więcej przecenionych urządzeń trafi jeszcze na rynek.

 

Jak wspomniałem wcześniej, klony małego TrekStora oferowane są też przez sklepy rosyjskie, białoruskie i ukraińskie. Za Bugiem jest to wersja m.in. z dwukrotnie większą pamięcią, obsługą mp3 i dodaną ładowarką. Komplet do nabycia za równowartość około 200 PLN.

 

TrekStor Pyrus Mini zdobyty i zrecenzowany

 

Pomimo, że nie udało mi się kupić Pyrusa Mini podczas pobytu w Berlinie. Pomimo, że profesjonalizm obsługi stoiska TrekStora na targach IFA 2013 raczej osłabił niż zachęcił mnie do kontaktów z produktami przez nich sygnowanymi, jednak w końcu uznałem, że 29 EUR jest ceną obok której nie można przejść obojętnie. I oto po wygranej licytacji na niemieckiej wersji serwisu aukcyjnego oraz kilku miesiącach użytkowania czytnika mogę zaprezentować jego recenzję.

 

P.S. Już teraz zapraszam na drugą część recenzji czytnika TrekStor Pyrus Mini. Już wkrótce na Booklikes...

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-09-04 14:22
Czytnik Lark Freebook 4.3 - test "sklepowy" i krótka recenzja

Zapraszam do lektury krótkiego „sklepowego” testu i recenzji czytnika Lark Freebook 4.3

 

Cieszy mnie obecność czytników książek w coraz to nowych sklepach. Również w tych, które nie specjalizują się w sprzedaży urządzeń elektronicznych. Sądzę, że dzięki temu jest większa szansa, że e-booki trafią „pod strzechy”. Czytniki są również w ofercie hipermarketów i to chyba nawet częściej niż w księgarniach. Pierwsze w Polsce było zapewne Tesco, gdzie pojawiły się czytniki Kindle w wersji z reklamami (Special Offers). Ale w ślady Tesco poszła również następna sieć hipermarketów udostępniając swoje półki dla czytników Lark. Na rynku produkty firmowane logo Lark znajdują się już przynajmniej od paru lat. Dla mnie były do tej pory po prostu typowymi okazami „chińszczyzny” z doklejonym logo „producenta” więc nie zwracałem na nie szczególnej uwagi. Niczym się przecież specjalnie nie wyróżniały od produktów i modeli biznesowych, jakich naokoło całe mnóstwo. Sytuacja się zmieniła, gdy zobaczyłem czytniki z ekranem z papieru elektronicznego opatrzone logo „freebook”. Obok czegoś takiego nie mogłem przejść obojętnie.

 

Lark Freebook 4.3 (po lewej) oraz Lark Freebook 6.0

 

Szczególne moje zainteresowanie wzbudził niewielki czytnik z ekranem e-ink o przekątnej 4,3 cala – Freebokk 4.3. A zainteresowanie wynikło m.in. stąd, iż uważam takie poręczne i podręczne urządzenia za bardzo przydatne dla wielu użytkowników, szczególnie w warunkach naszego transportu publicznego. W tym i dla mnie rzecz jasna. Ponadto Lark 4.3 to kolejny czytnik, który może pretendować do miana „najmniejszego”. Obecnie w naszym kraju dostępne więc są cztery czytniki z ekranem mniejszym od najbardziej powszechnego rozmiaru – 6 cali. Są to Kobo Mini (które tu recenzowałem), Trekstor Pyrus Mini (moja recenzja tutaj, właśnie znika z oferty), Pocketbook Mini (właśnie wchodzi do sprzedaży) oraz wspomniany wyżej Lark Freebook 4.3.

 

Zapraszam do lektury krótkiego testu „sklepowego” czytnika Lark Freebook 4.3. Z góry przepraszam za jakość zdjęć. Czytnik miał przyklejoną na ekranie folię ochronną, w której odbijało się światło sklepowych jarzeniówek.

 

 Menu główne czytnika Freebook 4.3 

 

Freebok 4.3 jest wyraźnie mniejszy od „standardowych” czytników z ekranem 6”. Nie dysponuję jednak jego dokładnymi rozmiarami. Będąc w sklepie jakoś nie pomyślałem o mierzeniu urządzenia. Przeglądnięcie informacji dostępnych w internecie nie przyniosło żadnych rezultatów, a mój list z zapytaniem do firmy Lark nie doczekał się od zeszłego tygodnia odpowiedzi. Na załączonym zdjęciu widać proporcje w porównaniu do czytnika Freebook 6.0.

 

Czytnik pod względem jakości wykonania można zaklasyfikować do urządzeń budżetowych. Pierwsze wrażenia są dość podobne jak w przypadku czytników marki TrekStor i pod względem wykonania wypada słabiej niż Kobo Mini.

 

Sprzęt

 

W zamieszczonej poniżej tabeli zestawiłem podstawowe informacje na temat dostępnych w Polsce czytników z ekranem mniejszym od 6 cali. Z porównania parametrów podawanych przez producentów wynika, że Freebook ma najsłabszy procesor, standardową ilość dostępnej pamięci.

 

 Metryczka Freebook 4.3

 

Porównanie parametrów czytników (wg deklaracji producenta/dystrybutora)

 

Kobo Mini

Pocketbook Mini

TrekStor Pyrus Mini

Lark Freebook 4.3

Przekątna ekranu [cale]

5

5

4,3

4,3

Rozdzielczość [piksele]

800 x 600

800 x 600

800 x 600

800 x 600

Procesor [MHz]

800

1000

brak danych

400

Ekran dotykowy

tak

nie

nie

nie

Typ ekranu

Vizplex V110

E Ink

Digital Ink

E Ink Pearl

Bateria

brak danych

1000 mAh, do 8000 stron

brak danych

1100 mAh

Pamięć wewnętrzna ogółem [GB]

2

4

2

2

Gniazdo microSD

nie

tak

tak

tak

Wi-fi

tak

tak/nie

nie

nie

Wersje kolorystyczne

biały, czarny

czarno-biały, czarny, błękitny

czarny, różowy, niebieski

biały, czarny

Fizyczne przyciski zmiany stron z boku obudowy

nie

nie

tak

tak

Opcje dodatkowe

własne czcionki, gry, wymienne plecki obudowy

polskie menu, gry

brak danych

polskie menu, odtwarzacz mp3, głośnik,

Masa

134 g

131 g

111 g

brak danych

Rozmiar [mm]

100 x 133 x 10

142,33 х 100,02 х 7,20

85 x 128 x 9

brak danych

Orientacyjna cena w PL [PLN]

347

289

194

250

 

Urządzenie posiada jednak jeszcze kilka innych cech, które odróżniają go od konkurencji. Freebok może służyć jako odtwarzacz plików muzycznych (m.in. AAC, FLAC, OGG, MP3), posiada też wbudowany głośnik. Nie testowałem tej funkcji, więc nie będę się o niej wypowiadał. Jednak w swoim Kindle 3 stosunkowo często korzystam z opcji odtwarzania empetrójek, gdy chcę się odciąć od otoczenia i skupić na tekście. Jeżeli Freebook może odtwarzać muzykę w tle, to moim zdaniem przydatna funkcja choć zdecydowanie nie najważniejsza.

 

Dość nietypowo rozwiązane jest zasilanie. Chyba we wszystkich czytnikach, które ostatnio miałem w rękach ładowanie baterii oraz transfer plików odbywa się przez gniazdo micro usb. Tymczasem w czytniku Larka na dolnej stronie obudowy znajdziemy miejsce na większą wtyczkę mini usb. Po sąsiedzku jest też gniazdo kart microSD i słuchawkowe (mini jack).

 

Gniazda w dolnej części obudowy Freebook 4.3

 

Sterowanie czytnikiem odbywa się przy pomocy klawiszy znajdujących się pod ekranem i po jego prawej stronie. I te dwa umieszczone z boku są bardzo ważne, ponieważ służą do zmiany stron. Tę funkcję może też pełnić obramowanie przycisku OK.

 

No i najważniejsze – ekran. Według opisu technicznego na oficjalnej stronie WWW, Freebook 4.3 posiada „4,3" ekran w technologii E-Ink?” (http://www.lark.com.pl/produkt/87_freebook-4-3.html). Trochę trudno mi w to uwierzyć, ponieważ moje odczucia są dość dalekie od tego, do czego jestem przyzwyczajony w swoim Kindle 3. No i jeszcze ten pytajnik na końcu linijki opisu... Ekran Larka jest moim zdaniem mniej kontrastowy i bardziej żółtawy niż znany mi e-ink pearl z Kindle'a. Bardzo bliski jest za to ekranowi z TrekStora Pyrusa. Również pod względem szybkości reakcji. Jednak moje krótkie testowanie Larka w warunkach hipermarketowego oświetlenia jarzeniowego i do tego z naklejoną na ekran czytnika folią ochronną nie są tutaj dostatecznym sprawdzianem.

 

 Przyciski funkcyjne

 

Czytanie

Jak na wolny procesor obsługujący czytnik, sprawuje się on dość dobrze. Znacznie lepiej niż np. oferowana u nas Vedia K10. Ale do komfortu pracy sporo brakuje. Wielokrotnie zdarzyło mi się wybrać nie tę opcję z menu, którą zamierzałem, ponieważ kursor „przejechał” lub nie dotarł jeszcze tam, gdzie się go spodziewałem. Zmiana stron odbywa się jednak dość sprawnie, ale z zauważalnym ociąganiem. Efekt „duchów” (ghosting) jest widoczny, ale nie powinien stanowić większego problemu przy czytaniu.

 

Menu wyboru wielkości czcionek w czytniku Freebook 4.3

 

Parametry pracy urządzania można modyfikować w dość ograniczonym zakresie. Menu czytnika może być wyświetlane po rosyjsku, angielsku i w języku polskim. Do najważniejszych cech należy oczywiście wielkość wyświetlanej czcionki. Są tu do dyspozycji cztery rozmiary opisane jako: M, L, XL oraz XXL. Można też tekst obrócić na ekranie oraz dodawać w książkach zakładki. Na tym w zasadzie możliwości formatowania się kończą.

 

Tryb wyświetlania landscape

 

W niektórych e-bookach, które były wgrane do czytnika, pojawiają się stosunkowo duże marginesy. Takie marnowanie miejsca w małym czytniku nie powinno mieć miejsca. Trudno mi jednak określić na ile była to wina oprogramowania czytnika a na ile formatowania testowanych plików EPUB (na zdjęciu przykładowo „Księga dżungli” z zasobów wolnelektury.pl). Do plusów należy zaliczyć fakt, że czytnik ma wgrane książki, które są w domenie publicznej. Mam nadzieję, że to standardowe „wyposażenie” dodawane we współpracy z serwisem wolnelektury.pl a nie jednorazowe działanie. Chyba nie była to inicjatywa pracowników hipermarketu.

 

 Marginesy w "Księdze dżungli" (EPUB)

 

Podsumowanie

Freebook 4.3 przy zdecydowanie niższej cenie może być konkurencyjnym, budżetowym a może nawet drugim, bardziej mobilnym czytnikiem. Moim zdaniem powinien kosztować poniżej 200 PLN. Miałem w ręku czytniki gorsze od niego (Vedia K10), ale i lepsze (Trekstor Pyrus) przy bardzo podobnej cenie. Nie ma co we Freebooku 4.3 liczyć na szczególnie komfortowe czytanie, ale swoje podstawowe zadanie wydaje się spełniać poprawnie.

 

Jeszcze porada biznesowa na dziś. Jeśli chcecie mieć całkiem własny czytnik książek elektronicznych, wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę internetową frazę: „Shenzhen Allwinner E200” (bez cudzysłowów) a w ciągu miesiąca kontener z urządzeniami możecie otworzyć w którymś z polskich portów...

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-01-12 00:24
Czytnik książek TrekStor Pyrus - pierwsze trzy tygodnie

Coraz więcej książek wydawanych jest w formie elektronicznej. Warto więc poznać możliwości czytników ebooków. Zapraszam do lektury moich wrażeń z używania przez trzy tygodnie czytnika TrekStor Pyrus.

 

TrekStor (http://www.trekstor.de/home-en.html) jest niemiecką firmą specjalizującą się w dostarczaniu na rynek różnorodnych urządzeń elektronicznych - od odtwarzaczy mp3 przez tablety po czytniki książek elektronicznych. Jednym z czytników wprowadzonych na rynek w roku 2012 jest TrekStor Pyrus. To dość typowe urządzenie służące do czytania książek w wersji elektronicznej, ponieważ posiada sześciocalowy ekran wykonany w technologii elektronicznego papieru. Na rynku niemieckim jest to podstawowy czytnik takich księgarń jak Weltbild (http://www.weltbild.de/1/ebook/ebook-reader.html), czy Thalia (http://www.thalia.de/shop/ereader_start/rubrikartikel/ebook_reader_4ink/EAN2400001597994/ID33068363.html). W Polsce, przez krótki czas, podobną rolę spełniał w sieci Empik. W momencie debiutu na rynku był to najtańszy czytnik książek z ekranem z papieru elektronicznego. Z bliżej nieznanych przyczyn został on jednak wycofany w listopadzie z internetowego sklepu Empiku. Nadal jest jednak dostępny na polskim rynku.

 

Z Trekstorem Pyrusem zetknąłem się po raz pierwszy na berlińskich targach IFA 2012. Pokazywany był tam nieoficjalnie również najmniejszy czytnik, czyli Pyrus Mini (http://www.trekstor.de/detail-ebook-reader-en/product/eBook-Reader-Pyrus-mini.html). Bardzo przypadł mi do gustu. W relacji z targów IFA opublikowanej na vortalu eksiazki.org, napisałem o nim, m.in. że „TrekStor zaprezentował zdecydowanie najciekawszy produkt” (http://www.eksiazki.org/eczytniki-na-berlinskich-targach-ifa-2012). Dwukrotnie próbowałem w tej sprawie skontaktować się z niemiecką centralą TrekStora. Niestety, moje prośby o udostępnienie czytnika do recenzji, po jego rynkowej premierze, pozostały bez odpowiedzi.

Ale w wyniku szczęśliwego losowania trafił do mnie większy brat wspomnianego Pyrusa Mini, czyli TrekStor Pyrus. Stało się to na loterii zorganizowanej na stoisku księgarni Gandalf podczas tegorocznych Targów Książki w Krakowie. Na targowym stoisku Gandalfa (http://www.gandalf.com.pl/) nie miałem szczęścia w poprzednich latach, ale niniejszym mogę potwierdzić, że główną nagrodę można było rzeczywiście wygrać.

 

Ogólne wrażenie

 

Na temat wrażeń z użytkowania Pyrusa pojawiły się już wcześniej relacje w internecie. Pierwsze moje wrażenia i fotorelacja ze sklepu zamieszczona została we wspomnianym już serwisie eksiazki.org, pod tytułem „Trekstor Pyrus, czyli kolejny pomysł Empiku na eCzytniki” na eKsiążki org (http://www.eksiazki.org/trekstor-pyrus-czyli-kolejny-pomysl-empiku-na-eczytniki). Bardziej szczegółowe opinie o użytkowaniu czytnika zamieszczone zostały też przez innych użytkowników czytnika np. w serwisie swiatczytnikow.pl pod tytułem „Trekstor Pyrus – recenzja czytelnika” (http://swiatczytnikow.pl/trekstor-pyrus-recenzja-czytelnika).

 

Ogólne wrażenia przedstawione w tych tekstach pozostają niezmienne. TrekStor wygląda trochę topornie, a ekran wydaje się być bardziej żółty od wyświetlacza pearl zastosowanego np. w Kindle Keyboard.

 

Aby się nie powtarzać, tym razem skupiłem się więc raczej na wrażeniach z używania TrekStora Pyrusa przez ponad trzy tygodnie. W tle cały czas kołatało mi się w głowie pytanie, czy mógłbym zastąpić mojego Kindle Keyboard 3G najtańszym dostępnym wtedy czytnikiem, czyli Pyrusem.

 

Amazon Kindle Keyboard 3G (po lewej) i TrekStor Pyrus (po prawej)

 

Oprogramowanie

 

Układ menu, jego tłumaczenie jak i użyteczność oprogramowania urządzenia jest dobra. Jest kilka drobnych błędów w tłumaczeniu, ale nie utrudnia to korzystania z polskiej wersji językowej. Całość działa nieco zbyt wolno. Przy wyborze poszczególnych pozycji w menu nie należy się spieszyć. Kursor podświetlający poszczególne pozycje trafi w końcu na właściwe miejsce i wtedy należy dopiero daną opcję wybierać.

 

Nawigacja w opcjach czytnika odbywa się przy pomocy klawiszy umieszczonych pod ekranem. Każdy, kto potrafi się posługiwać np. telefonem komórkowym bez dotykowego ekranu powinien sobie z tym poradzić.

 

Inaczej ma się rzecz z oprogramowaniem towarzyszącym Pyrusowi - okazało się ono zupełną porażką. Dotyczy to zarówno aktualizacji oprogramowania wewnętrznego urządzenia (tzw. firmware) jak i programu towarzyszącego, mającego ułatwiać zakupy i zarządzanie książkami elektronicznymi.

 

Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy podczas zaznajamiania się z nowym sprzętem jest aktualizacja oprogramowania systemowego (firmware). To dla mnie trochę test, czy producent dba o użytkowników, którzy kupili jego sprzęt. Jeśli na forach pojawiają się informacje o błędach, internauci sugerują ulepszenia, a nic z tego nigdy nie jest ulepszane w nowym oprogramowaniu systemowym - źle to świadczy o wytwórcy, czy pomysłodawcy produktu. Oczywiście częste uaktualnienia firmware mogą świadczyć o wielu błędach w pierwotnej wersji. Ale i wtedy im więcej tych poprawek tym - z reguły - lepiej. Bywa, że poprawki mogą też coś popsuć, ale to na szczęście bywa rzadziej. Przerabiałem takie wpadki i to już nie jeden raz, zarówno z poprawkami do systemów operacyjnych jak i jeden raz z oprogramowaniem systemowym w routerze (router wymieniony na nowy). Ze sprzętem na gwarancji generalnie nie mam oporów przed dokonywaniem aktualizacji. Jednak wszystkim, którzy z aktualizacją firmware nigdy nie mieli do czynienia i nie czują się pewnie w dość delikatnych procedurach opisanych w języku obcym, nie polecam aktualizowania firmware'u.

 

Ja już pierwszego dnia, po kilku godzinach przeglądania możliwości urządzenia, udałem się na stronę WWW producenta. Po prostu musiałem sprawdzić, czy jest nowy firmware. I okazało się, że jest (z 23 X 2012 r.)! W czytniku wyświetlona została informacja o wersji EBRPY-TS-1.0.39, a na stronie Trekstora dostępna była wersja EBRPY-TS-1.0.4x.

(http://www.trekstor.de/product-support/product/ebook-reader-pyrus.html#Downloads). Opis zastosowanych zmian nie był oszałamiający, dotyczyły głównie stabilności pracy czytnika. Po kilku godzinach testowania nie miałem co do stabilności specjalnych uwag, ale postanowiłem spróbować aktualizowania.

 

Pobrany z WWW program aktualizacyjny (3,9MB) rozpoczął od rozpoznania wersji czytnika. Następnie zaczęło się pobieranie właściwego pliku (wersja 1.0.49 ok. 101 MB). Wykonana została kopia danych zawartych w pamięci urządzenia i rozpoczęła się właściwa operacja. Tak niewinnie rozpoczął się horror!

 

Pobieranie aktualizacji firmware'u dla Pyrusa

 

Bardzo szybko pożałowałem, że nie przeszukałem internetu pod kątem relacji użytkowników na temat ewentualnych kłopotów przy wgrywaniu nowszej wersji firmware'u. Po rozpoczęciu uaktualniania czytnik został rozpoznany przez Windows XP jako nowe urządzenie (RK28 Device), ale system nie był w stanie zainstalować do niego odpowiedniego sterownika. Dalsza informacja o aktualizacji, która „może zająć kilka minut” była już tylko atrapą. Długich 40 minut wpatrywania się w ekran wlokło się okropnie i upewniło mnie tylko w przekonaniu, że nic konkretnego się nie dzieje. Tyle to mniej więcej trwało, aż zdecydowałem się zignorować ostrzeżenia, że nie należy przerywać operacji i odłączać czytnika. Przerwałem, odłączyłem i (na moje szczęście) czytnik ożył!

 

Aktualizacja bez końca

 

Dopiero wtedy uważnie przeglądnąłem fora pod kątem kłopotów z nowym firmware'm. Użytkownicy z Niemiec (http://www.e-reader-forum.de) trochę się na to skarżyli, ale osiągali też sukcesy pod Windows 7. Postanowiłem powtórzyć wszystko jeszcze raz w innym komputerze pracującym właśnie pod tym systemem. Internauci z niemieckiego forum sugerowali wyłączanie programu antywirusowego i firewalla. Jednak mój czarny scenariusz generalnie się powtórzył, z jednym wyjątkiem - w Win 7 mogłem zainstalować odpowiednie sterowniki i „nowe urządzenie” zostało rozpoznane. Sama aktualizacja jednak nie powiodła się.

 

W przypadku aktualizacji oprogramowania producent się więc zdecydowanie nie popisał. Prośba o pomoc na facebookowej stronie Trekstora poskutkowała odesłaniem do wsparcia technicznego, a list skierowany pod właściwy adres poczty elektronicznej pozostał bez odpowiedzi. Internauci z niemieckiego forum skarżą się natomiast, że telefon infolinii milczy.

Podobna sytuacja ma miejsce z oprogramowaniem mającym służyć do zarządzania książkami. TrekStor eReader Suite Basic. Z tą różnicą, że po uruchomieniu program informuje, że nie można odnaleźć konfiguracji instalatora i na tym koniec. Nie dowiedziałem się, czy to oprogramowanie może do czegoś być przydatne.

 

Niepowodzenie instalacji eReader Suite

 

Nie polecam aktualizacji oprogramowania systemowego w Pyrusie. Operacja ta na razie może przyprawić o kłopoty kardiologiczne, a ewentualne korzyści nie wydają się tego warte. Zarządzanie książkami w samym urządzeniu i komputerze znakomicie można sobie ułatwić używając programu calibre (http://calibre-ebook.com/download).

[Dodane] O aktualizacji firmware w Pyrusie mini napisałem w osobnym tekście. W nowszej wersji programu instalacyjnego, operacja może przebiec poprawnie.

 

Czytanie - ogóle odczucia

 

Najtańsze na rynku urządzenia bywają jednorazowymi atrapami. Bardzo wątpliwe, czy kupując dziś na przykład najtańszy odtwarzacz mp3 da się go w ogóle używać, a jeśli tak, to czy dłużej niż jeden dzień. Na tę chorobę zwaną „tandeta” na szczęście TrekStor Pyrus nie cierpi. W ostatnim czasie przeczytałem na nim dwie książki i pomimo opisanych poniżej kłopotów, dobrze spełnił swoją rolę.

 

Bardzo przyjemną cechą czytnika jest wyświetlanie zegara w górnej części ekranu. Pozwala to kontrolować się podczas czytania. Obok godziny podawana jest również aktualna strona i ogólna liczba stron w książce. Funkcjonalność, która np. w czytnikach Amazona została wprowadzona dość niedawno. Numery stron wyświetlane też są po prawej stronie ekranu. Niestety, przy wąskim marginesie, często liczby nachodzą na tekst książki. Nie wygląda to dobrze. Sądzę, że wyświetlenie numeru aktualnej strony w górnej części ekranu zupełnie by wystarczyło.

 

Numeracja stron i aktualny czas

 

 

Numeracja stron w Pyrusie

 

Wgrywanie książek jest bardzo proste. Może się odbywać poprzez skopiowanie dokumentu do katalogu „eBooks” w czytniku, gdy jest on podłączony do komputera. Nie miałem z tym żadnych problemów zarówno pod MS Windows jak i pod różnymi dystrybucjami Linuksa (np. Ubuntu, MeeGo).

 

TrekStor Pyrus jako dysk USB w MeeGo

 

Można też oczywiście użyć najpopularniejszego programu do zarządzania elektronicznymi książkami, czyli wspomnianego już wyżej calibre. Nie testowałem w ogóle plików zabezpieczonych Adobe DRM. Na jednym z niemieckich forów internetowych użytkownicy zgłaszali jednak problemy z rejestracją czytnika i obsługą tak zabezpieczonych plików. Na szczęście polskie księgarnie powszechnie od takich plików odchodzą i ten problem nie powinien nas powszechnie dotyczyć.

 

Czytnik ma dwie ułomności, które przeszkadzają mi w komfortowym czytaniu, choć nie czynią tego czytania przykrym. Pierwsza z nich, to samoczynne wychodzenie z czytanej książki do głównego menu po wyłączeniu urządzenia. Przyzwyczajony jestem do tego, że każdorazowo czytnik włącza się w miejscu, gdzie zakończyłem czytanie. Bez względu na to, czy nie używałem czytnika godzinę, czy dwa tygodnie. W Pyrusie też tak jest, ale nie do końca. Zarządzanie energią w czytniku ustawione mam w ten sposób, że po 30 minutach bezczynności przechodzi on w stan uśpienia, a po dwóch godzinach - wyłącza się. To chyba standardowa opcja. Jeśli wybudzę czytnik z hibernacji - mogę rozpocząć czytanie tam, gdzie je zakończyłem. Jeżeli natomiast włączę go po dłuższym czasie to czytnik włącza się na stronie startowej menu, a nie w książce. Następuje najpierw „odświeżanie biblioteki” (co chwilę trwa), a dopiero później mogę otworzyć czytaną książkę wybierając jej okładkę ze startowego menu.

 

Druga uciążliwość, to wyraźnie inny, niż jestem do tego przyzwyczajony, sposób zmiany strony czytanej książki. Zjawisko migania ekranu podczas zmiany stron występuje we wszystkich czytnikach opartych na papierze elektronicznym. W niektórych jest ono mniej uciążliwe - w innych bardziej. Zrazu wydawało mi się, że w Pyrusie zmiana strony trwa zauważalnie dłużej niż w Kindle Keyboard. Jednak nie zawsze tak jest. To chyba jednak tylko takie wrażenie. A wynika ono z odmiennego sposobu czyszczenia ekranu z wcześniej wyświetlanego tekstu i wczytywania nowego.

 

W kindelku zmiana strony odbywa się tak, że ekran robi się na chwilę czarny (jakby czytana strona pojawiała się na chwilę w negatywie) a później wyświetlana jest strona kolejna. W TrekStorze także ekran jest przez chwilę czarny. Jednak między jedną stroną a drugą występuje wyraźnie moment, gdy widać zupełnie czysty ekran. Ten „błysk” czystego ekranu jest dla mnie denerwujący i nie do końca mogę go zaakceptować.

 

Sekwencja zmiany strony w Amazon Kindle Keyboard

 

Sekwencja zmiany strony w TrekStor Pyrus

 

Do najlepszych pomysłów twórców czytnika należą cztery przyciski służące do zmiany stron, a znajdujące się po obu stronach ekranu. To bardzo wygodne rozwiązanie. Nieważne, czy podczas czytania trzymamy czytnik w lewej, czy prawej dłoni. Przyciski zmiany strony są zawsze pod ręką.

 

Czytanie - formaty plików

 

Czytnik umożliwia wyświetlanie książek elektronicznych w najpopularniejszych formatach plików: epub czy pdf oraz fb2, HTML, pdb, rtf i txt. Czytanie plików pdf w ogóle, a na czytniku w szczególności, nie należy jednak do moich ulubionych rozrywek. W tej formie mam głównie książki, które zwykle zawierają sporo zdjęć i na czytnikach otwierają się umiarkowanie szybko. A może raczej należy powiedzieć - całkiem wolno. Podobnie jest w Pyrusie, choć po włączeniu opcji „Tylko tekst (Reflow)” czytanie może stać się całkiem podobne do tego, z czym mamy do czynienia przy plikach typu epub. To duża przewaga TrekStora nad kindelkiem.

 

Inne pliki tekstowe otworzyłem na Pyrusie również z umiarkowanymi sukcesami, ale zaznaczam, że nie były to pliki przygotowane profesjonalnie. Raczej były to losowo wybrane dokumenty z mojego komputera (zapisane przy użyciu edytorów tekstu pracujących pod MS Windows). Oto jak wyglądają wyniki losowej próbki:

- rtf - otwarty bez polskich znaków;

- html - ładnie i szybko (czcionka bezszeryfowa);

- pdb - tylko jedna strona;

- txt - bez polskich znaków (czcionka bezszeryfowa);

- mobi - oficjalnie format nie jest wspierany, plik się jednak otwiera (czcionka bezszeryfowa), ale są błędy w formatowaniu.

 

Kłopoty z wyświetlaniem polskich czcionek można prawdopodobnie ominąć zapisując pliki w odpowiednim kodowaniu, ale nie przetestowałem tego dokładnie. Próba z plikiem tekstowym (Gżegżółka XP) wykazała, że był on kodowany w CP1250. Po przerobieniu na UTF-8 problem polskich znaków został rozwiązany.

 

TrekStor daje sobie również radę z plikami graficznymi. Nie uważam tego jednak za istotną cechę czytnika książek z czarno-białym wyświetlaczem. Zdjęcia można wyświetlać, choć nie bardzo wiadomo, czemu by to miało służyć. W każdym razie nie różnią się pod względem jakości od tego, co zobaczyć można np. na Kindle Keyboard.

 

Zdjęcie w pliku książki (Kindle Keyboard po lewej, TrekStor Pyrus po prawej)

 

Czytanie - czcionka i wygląd książek

 

Czytelność tekstu zależy z jednej strony od rodzaju ekranu a z drugiej - od użytej czcionki. Wiedzą o tym twórcy czytników. Czcionka używana domyślnie w Kindle jest powszechnie chwalona, a w niektórych innych czytnikach można dogrywać własne czcionki (np. Kobo). Pod tym względem TrekStor ma jeszcze trochę do zrobienia. W czytniku zainstalowana jest jedna czcionka szeryfowa i nie można jej zmienić na inną. W porównaniu do czcionki w moim Kindle Keyboard - ta w Pyrusie jest mniej czytelna. Litery są znacznie cieńsze przez co druk wydaje się być mniejszy i co za tym idzie, mniej wyrazisty, trudniejszy do odczytania. Pliki tekstowe, inne niż epub czy pdf, wyświetlane są czcionką bezszeryfową, która nie jest specjalnie ładna, ale jakby bardziej czytelna.

 

Czcionka w czytniku Kindle Keyboard

 

Czcionka w czytniku Trekstor Pyrus

 

W TrekStorze można łatwo regulować wielkość marginesów. To bardzo przyjemna opcja, w kindelku przeszkadzają mi zwykle zbyt duże marginesy, zmieniłem w nim nawet na tę okoliczność odpowiedni plik konfiguracyjny. Jednak zakres zmian zależy od pliku otwartej książki. Czasami nie udawało mi się wyraźnie zmniejszyć białego obramowania wokół tekstu.

 

Czytnik i okładka - gdzie kupić?

 

Wydaje się, że główny dystrybutor TrekStora na polskim rynku, czyli empik, wycofał go ze sprzedaży internetowej. Od drugiej połowy listopada 2012 Pyrus, a od początku grudnia żaden TrekStor nie był dostępny na stronie empik.com. Czytniki te można jednak wciąż kupić w większych sklepach empiku (są wciąż na półkach z czytnikami). Pyrusy są również dostępne w innych sklepach internetowych: w Polsce za 299 zł, a w Niemczech za równowartość ok. 270 zł.

 

Do Pyrusa nie są już w empiku dostępne również dedykowane okładki. Znalazłem je jednak w jednym z polskich sklepów internetowych.

 

Poszukiwanie etui specjalnie zaprojektowanego do tego modelu może więc być dość trudne, kosztowne i z ograniczonym wyborem. Ale na szczęście rozmiary Pyrusa są zbliżone do Kindle 4 (Classic). Niektóre okładki zaprojektowane dla tego ostatniego mogą się nieźle sprawdzać w roli ochrony TrekStora. Nie będą się nadawać takie, które idealnie pasują do kindelka, ale wersje z gumkami - powinny sprawdzać się. Przykładem może być seria Slim-Book firmy Tuff-Luv.

 

Pyrus w okładce Tuff-Luv

 

Zapewne ani wskazana okładka Tuff-Luv ani podobne nie będą idealne. Pyrus ma rozmiary 167 mm x 123,5 mm x 9 mm, podczas gdy Kidle 4 166 mm x 114 mm x 8,7 mm. Pyrus jest więc niemal jeden centymetr szerszy. Na załączonym zdjęciu można zauważyć, że z opisywanej okładki dłuższy bok lekko wystaje z okładki.

 

Pyrus zamknięty w okładce Tuff-Luv dla Kindle 4

 

Podsumowanie:

 

TrekStor Pyrus należy traktować (z racji ceny i możliwości) jako zupełnie prosty model. Nie należy się więc spodziewać niczego więcej jak podstawowej funkcjonalności - czytania książek. Producent spokojnie mógłby zrezygnować z gniazda na kartę pamięci, co pozwoliłoby zredukować jeszcze trochę koszty. Zapełnienie pamięci wewnętrznej czytnika książkami nie jest łatwe a pliki o dużej objętości jak na przykład pdf czy mp3 nie będą najprawdopodobniej przez użytkownika wczytywane ze względu na wolną pracę urządzenia (z książkami w formacie pdf) czy po prostu brak obsługi plików audio.

 

Posiadacze lepszych czytników lub tabletów mogą mieć problemy z akceptacją sposobu zmiany stron. Przyzwyczajenie się do migania ekranu podczas przechodzenia z jednej strony na drugą (w moim przypadku) trwało dość długo. Dopiero po prawie godzinie czytania przestawało mi to tak bardzo przeszkadzać. Od razu należy ustawić tryb odświeżania strony na „Po każdej stronie”. Pozwoli to uniknąć przykrego efektu „duchów”, który w Pyrusie może przyjąć znaczne rozmiary.

 

Trudno się Pyrusem zachwycać. Nie jest w niczym podobny do młodego szczeniaczka, który czy podskakuje, czy zajada, czy wywali język wpatrując się w kogoś w oczekiwaniu na zabawę - zawsze wzbudza zachwyt. Nie będą mu błyszczały zawadiacko oczka jak w Kidle Paperwhite, nie będzie tak ujmująco szelmowski jak Kobo Mini. Pyrusowi zdecydowanie brakuje takiego uroku. Choć przyznam, że grafiki wyświetlane w postaci wygaszacza ekranu są miłe dla oka i wzbudzają trochę ciepłych odczuć. Treksor Pyrus jest raczej jak stary buldog, który przywykł do jednej karmy. Kiedy mu tę karmę (epub) podamy, to będzie robił to, czego by można po nim oczekiwać. Będzie szczekał na obcych, czyli przetrawi epuby i spełni swoją rolę. Ale jeśli damy mu karmę inną (pdf choćby) to może dostać boleści żołądka i powinności psich raczej dobrze pełnił nie będzie. Niektórzy chcą mieć ślicznego, żwawego szczeniaka, inni wolą spokojnego, prostolinijnego buldoga i rynek czytników obecnie podobny wybór również zapewnia.

 

Mogłoby się wydawać, że problemy najtańszego czytnika ebooków na rynku są podobne do tego co trapi najtańsze przenośne radyjka czy odtwarzacze mp3. Że jest jednorazowy, że jest nieużyteczny, że jest tandetny. Nic z tych rzeczy. To wciąż całkiem solidne urządzenie, które prawdopodobnie będzie służyć dłuższy czas i dostarczać radości płynącej z czytania książek bez wielkich inwestycji finansowych. Problemem TrekStora jest natomiast na pewno brak wsparcia klienta w razie kłopotów. Oby polski sprzedawca miał lepsze podejście do zepsutych egzemplarzy niż niemiecka firma, która daje na obudowę swoje logo.

 

 

Plusy:

- ekran w technologii papieru elektronicznego;

- stosunkowo niewielka cena;

- zegarek, aktualna strona oraz całkowita liczba stron wyświetlana na ekranie w trakcie czytania książki;

- fizyczne przyciski zmiany stron po obu stronach ekranu;

- zmiana stron również przy pomocy przycisku nawigacyjnego pod ekranem;

- możliwość regulowania wielkości czcionki i marginesów;

- zadowalający czas pracy baterii;

- łatwe wgrywania książek przy pomocy calibre jak i poprzez kopiowanie pliku do urządzenia po podłączeniu w trybie dysku USB (zarówno pod MS Windows jak i Linuksem);

- rozmiary zbliżone do Kindle 4 (Classic).

 

Minusy:

- długi czas zamiany stron;

- brak możliwości regulacji odstępu między liniami oraz kroju czcionki;

- niekiedy numery stron nakładają się na tekst książki przy ustawieniu małego marginesu;

- długi czas wczytywania plików typu pdf;

- długi czas reakcji na naciśnięcie fizycznych przycisków;

- automatyczne wychodzenie do głównego menu i aktualizacja biblioteki po wyłączeniu urządzenia;

- kłopoty z aktualizacją oprogramowania wewnętrznego urządzenia (firmware);

- kłopoty z zainstalowaniem programu do zarządzania książkami (TrekStor Ebook Suite);

 

Dane techniczne:

Pamięć wewnętrzna: 4 GB

Ekran: wyświetlacz Digital Ink® (papier elektroniczny)

Przekątna ekranu: 15,2 cm (6")

Rozmiar ekranu: 90,5 mm x 122 mm

Rozdzielczość ekranu: 600 x 800 pikseli

Rozszerzenie pamięci: gniazdo karty microSD lub microSDHC (FAT32)

Łączność: USB 2.0 (Micro-USB)

Kolor: czarny

Rozmiary czytnika: 167 mm x 123,5 mm x 9 mm

Waga ok.: 216 g (z baterią)

Obudowa: plastikowa (gumowana)

Ilość przycisków: 10

 

Formaty plików tekstowych: EPUB (wsparcie Adobe DRM), FB2, HTML, PDB, PDF (wsparcie dla Adobe DRM), RTF, TXT;

Formaty plików graficznych: BMP, GIF (do 2.5 MP bez animacji), JPEG, PNG (do 2.5 MP), TIFF;

informacja o pliku: nazwa pliku

Zarządzanie plikami: nawigacja w katalogach (kasowanie plików z poziomu urządzenia), kopiowanie z komputera PC w trybie dysku USB lub z poziomu programu TrekStor Ebook Suite

Wersje językowe: angielska, francuska, holenderska, hiszpańska, niemiecka, polska, portugalska, szwedzka, ukraińska, włoska

Wspierane systemy operacyjne: Microsoft Windows Vista, Microsoft Windows 7, Microsoft Windows XP, Linux od jądra 2.6.x, Mac OS X od wersji10.6.x

 

Zasilanie: bateria Lithium-polymer, port USB

Ładowanie: port USB, ładowarka USB

Czas ładowania ok. 3 godz.

 

Zawartość opakowania: czytnik eBook Reader Pyrus, kabel USB 2.0 (Micro-USB (męski) / USB-A (męski)), instrukcja

 

Oficjalna strona WWW: http://www.trekstor.de/detail-ebook-reader-en/product/ebook-reader-pyrus.html

 

More posts
Your Dashboard view:
Need help?