logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Skandynawia
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-05-11 09:46
"Trylogia z Neshov", czyli tragikomedii ciąg dalszy przedstawia Anne B. Ragde
Na pastwiska zielone - Anne B. Ragde
Raki pustelniki - Anne B. Ragde

Ziemia kłamstw” zakończyła się w taki sposób, który nie wykluczał ciągu dalszego, ale go także nie obiecywał. Zupełnie inaczej kończą się “Raki pustelniki” - sięganie po tę książkę zupełnie nie ma sensu, jeśli od razu nie kupi się i tomu trzeciego, to komplet, całość.

 

Oba tomy pod wieloma względami dorównują części pierwszej, choć są to książki znacznie mniej już wypełnione swobodnymi pisarskimi dygresjami, pozostają za to mocno skupione na bohaterach i ich historii. A jest to historia wciąż dramatyczna, ale i komiczna, jak samo życie. Wciąż wydarzenia obserwujemy na przemian z perspektywy braci oraz Torunn, z każdą stroną coraz bardziej ciekawi dokąd zmierza Autorka.

 

Obie książki oferują kilka genialnych momentów, jak chociażby rozważania głęboko wierzącego człowieka nad niechęcią innych wierzących do homoseksualistów. Nie inaczej jest w momencie, gdy na scenie mają pojawić się dzieci, potomstwo - w pełni ukazany jest strach pomieszany z nadzieją, wyrażony przy pomocy oszczędnych środków, ale z bardzo mocnym przekazem. Niezwykle silny jest także opis beznadziei towarzyszącej życiu wypełnionemu tylko i wyłącznie pracą, bez żadnej nagrody.

 

Interesujące jest wrażenie, jakiego doznałem podczas lektury obu książek. W pewnym momencie nabrałem przekonania, że los rodziny z Neshov jest jakby obrazem człowieka niby wolnego, a jednak totalnie uzależnionego od decyzji, na które nie ma żadnego wpływu. Bo jak inaczej nazwać rolnictwo tak obwarowane przepisami, że niewielkie gospodarstwo po prostu nie jest w stanie z niego wyżyć? Zdawałoby się, że ktoś, kto dostarcza najwyższej jakości pożywienie po prostu musiałby żyć godnie. A prawda jest taka, że kreator wystaw sklepowych za jeden pomysł otrzymuje więcej pieniędzy niż rolnik w ciągu pół roku harówki. To kpina podobna do zarobków różnego rodzaju celebrytów, znanych z tego, że są znani, nie mających pojęcia o żadnej pracy, hołubionych przez prosty lud spędzający każdą wolną chwilę przez ołtarzem zwanym telewizorem. Szlag człowieka trafia, że ten świat tak wygląda, decyzje bohaterów przestają zatem dziwić i w momencie zakończenia przygody trudno nie zrozumieć mentalności postaci, które wybrały akurat takie rozwiązania.

 

Smutna to opowieść, nie dająca żadnej nadziei. Bardzo mi się podobała, jest bowiem rzeczywista, realistyczna. W życiu nie ma happy endów, z nieba nie spadają rozwiązania problemów, a odkładanie ich na potem zawsze kończy się tak samo źle. Dobrze jest sobie o tym przypomnieć, fajnie byłoby uczyć się na cudzych błędach. Świetna trylogia, nie tylko pod względem literackim, zachęca do myślenia, a nawet do zaryzykowania, wprowadzenia w życiu zmian, przejęcia inicjatywy. Zachęca do świadomego podejmowania decyzji, namawia do wzięcia większej odpowiedzialności za siebie i bliskich, obrazując bardzo dokładnie co się stanie, jeśli po prostu bezwolnie będziemy czekać na “lepsze czasy” lub na pomoc innych.

 

Eremittkrepsene

Ligge i grønne enger

Smak Słowa 2011, 2012

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-05-06 19:22
O losie tak samo okrutnym, jak komicznym opowiada Anne B. Ragde w "Ziemi kłamstw"
Ziemia kłamstw - Anne B. Ragde,Ewa Bilińska

Pierwsza część “Ziemi kłamstw” powoduje totalny zachwyt. Przedstawienie trojga braci, z których każdy jest zupełnie inną osobowością, a w tle ich codzienności wyraźnie widać czające się dramaty i tajemnice jest urzekające, od lektury nie sposób się oderwać, obojętnie czy aktualnie poznajemy Margido, Erlanda, Tora czy może Torunn. To kapitalne postaci, przedstawione z prawdziwym polotem; Autorka z każdym kolejnym rozdziałem zmienia się zupełnie, tak ukazując dni powszednie bohaterów, że zaangażowanie czytelnika jest pełne. Razem z postaciami jesteśmy pracownikami zakładu pogrzebowego, osobami zajmującymi się profesjonalną kreacją wystaw, czy wreszcie rolnikami, których cały świat rozgrywa się w chlewie, tuż obok ćwierćtonowych macior, od których zależy po prostu wszystko, od obecności lub braku jutrzejszego śniadania, do posiadania lub nie dachu nad głową.

 

Pierwsza część “Ziemi kłamstw” jest tak dobra, że czytelnik ma prawo doznać tego cudownego zaniepokojenia: jak to jest możliwe, że ktoś o takim talencie nie był mi wcześniej zupełnie znany? Dlaczego nazwiska Autorki nie wymienia się jednym tchem z innymi ponadprzeciętnie utalentowanymi twórcami?

 

Uspokojenie przychodzi przy lekturze części drugiej, a następnie trzeciej. Powieść wciąż oferuje wspaniałe opisy życia, rozbudowane dygresje wrzucane są z takim wdziękiem, że ani przez myśl nie przechodzi logiczna skądinąd konstatacja, że w zasadzie nic do fabuły nie wnoszą. Cóż z tego? Są wspaniałe. Jednak poznawszy bohaterów Autorka jakby pozostawia umiejętność opisu na potem, może na drugi tom? I zaczyna snuć po prostu powieść, o rodzinie, która pewnego dnia się rozpadła, o synach, którzy ze sobą praktycznie nie rozmawiają, o matce, która właśnie trafia do szpitala, co powoduje całą gamę następstw… i o ponad trzydziestoletniej córce, o której istnieniu tak naprawdę wielu dopiero się dowie. Cała ta czwórka będzie musiała zmierzyć się z nową sytuacją, a życie, jakie przygotowała im Anne B. Ragde często bywa mocno depresyjne i pełne przykrych myśli, a jednak momentami robi się jasno, humor zajmuje pierwszy plan, humor bardzo życiowy - niekoniecznie na miejscu, ale może właśnie dlatego jest i nie sposób go opanować.

 

Trudno mi powiedzieć coś więcej o tej powieści, aby przypadkiem nie zrobić brzydkiej niespodzianki i nie zdradzić zbyt wiele. Ograniczę się zatem do powtórzenia, że jest bardzo dobra; interesująca nie tylko w warstwie fabularnej i nie tylko z ciekawymi bohaterami, ale także pokazująca autentyczny talent pisarski, nie tylko dobre rzemiosło, ale właśnie prawdziwy dar operowania słowem i dar spostrzegawczości, dzięki którym Autorka ma wiele do powiedzenia na różne tematy i bardzo celnie trafia za każdym razem, stale odrywając czytelnika od własnej twórczości, zmuszając go do rozmyślań, a czasem wręcz do zachwytu. Takie właśnie książki chcemy czytać, nie po prostu udane czy dobre, ale wybitne. Jak to dobrze, że to dopiero pierwszy tom większej całości, że jeszcze dwie części, usycham z ciekawości co będzie dalej.

 

Berliner Poplene

Smak Słowa 2010

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-08-17 06:06
James Thompson - "Biel Helsinek"
Biel Helsinek - James Thompson

James Thompson, Amerykanin na stałe mieszkający w Finlandii, stworzył postać Kariego Vaary w jednak bardzo amerykańskim stylu. Pierwszy tom, “Anioły śniegu”, może jeszcze da się nazwać kryminałem “tradycyjnym”, drugi jednak wędruje niebezpiecznie w kierunku czystej akcji (“Jezioro krwi i łez”), by wreszcie w “Bieli Helsinek” pokazać wszystkim jak wielkim fanem kina lat 80. autor jest. Pisarz stworzył tu tak wiele nielogiczności i podpiął ogromną większość wydarzeń pod tak proste wyjaśnienia, że naprawdę bym się źle bawił... gdyby nie to, że też uwielbiam kino z lat 80.

 

Obiektywnie jednak muszę z żalem stwierdzić, że fabuła jest przerażająco słaba. Kontynuując wątki tomu drugiego Kari zostaje szefem kompletnie tajnej organizacji pseudo-policyjnej, mającej na celu zwalczanie przestępczości przy pomocy brutalnych metod, bez zastanawiania się i bez ponoszenia konsekwencji. Naiwność tego rozwiązania to pierwszy, największy błąd pisarza. Drugim jest wymyślenie sposobu, dzięki któremu Kari to wszystko zniesie pod względem psychicznym. Nie napiszę o co chodzi, to nie byłoby ładne z mojej strony, jednak według mnie tenże sposób to kolejny przykład - znowu - naiwności. A nawet braku wyobraźni.

 

Cała książka to jak jeden wielki zlepek filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem czy Sylwestrem Stallone. Tak Kari, jak i jego koledzy to po prostu banda brutali, mają setki fajnych gadżetów i wszystko im wolno. Stałe rozmowy czy to z premierem, czy też ministrem tylko podkreślają totalną nierzeczywistość wydarzeń.

 

Pisarz po prostu odleciał, zdrowo odleciał. Coraz więcej neonazizmu zarówno w samej Finlandii, jak i w ogóle w Europie spowodowało, że chcąc napisać o potworności tego zjawiska zapomniał o podstawowych zasadach kreacji, zupełnie zniszczył swojego bohatera a także swój wizerunek jako interesującego przykładu Amerykanina, który pokochał Skandynawię. Tenże Amerykanin siedzi w nim jednak bardzo głęboko, powieść nadaje się tylko do rozrywki, nie wywołuje w tym paskudnym temacie żadnych refleksji (a powinna!), a najgorsze jest to, że mimo ponownego zastosowania cliffhangera wcale nie jestem ciekaw co było dalej. Polecam tylko fanom specyficznej rozrywki o twardzielach jak Clint Eastwood czy inny Bruce Willis w roli samotnych, twardych policjantów. Fanom kryminału jako takiego czy nawet dramatu powieść z żalem odradzam, strata czasu.

 

Helsinki White

Amber 2013

Like Reblog Comment
review 2013-08-12 17:11
Mari Jungstedt - "Słodkie lato"
Słodkie lato - Mari Jungstedt,Ewa Wojaczek

Kolejna powieść Mari Jungstedt, po którą sięgnąłem po przerwie, tradycyjnie rozgrywa się na Gotlandii. Tym razem autorce udało się osiągnąć nieco lepszy poziom, niż ostatnio (“Umierający dandys”), niestety jednak wciąż akcja nie dorównuje pierwszym tomom cyklu.

 

W “Słodkim lecie” pod warstwą kryminalną oglądamy ciąg dalszy problemów codziennego życia komisarza Knutasa i dziennikarza Berga. Z tym, że ten drugi jest tu znacznie ważniejszy, i na całe szczęście, bo Knutas ma życie tak samo nudne, jak kiepskie posiada umiejętności śledcze. Niestety wrażenie, że gotlandzka policja nie nadaje się do niczego jest tu wciąż obecne, czego najlepszym dowodem jest natychmiastowe wezwanie do pomocy w śledztwie znanego nam z każdej poprzedniej części agenta CBŚ.

 

Historia tu opowiedziana jest bardzo chwytająca za serce, jednak autorka nie stanęła na wysokości zadania i mocno ją popsuła zbyteczną gadaniną o niczym oraz brakiem umiejętności nakreślenia mocniejszego klimatu. Właściwie udana w książce jest jedynie jej końcówka, która nie tylko rozwiązuje sprawę morderstw, ale też - WRESZCIE! - skupia się na koleżance Knutasa - Karin, o której od dawna wiemy, że ma jakąś smutną tajemnicę. No, to się dowiemy jaką.

 

Pod koniec książki byłem mocno zaangażowany w lekturę, szkoda tylko, że dopiero pod koniec. Pewnie, że kiedyś sięgnę po kolejne tomy, zwłaszcza, że ze dwa bodajże już mam w czytniku, ale teraz myślę czas na przerwę. Znowu.

 

I denna ljuva sommartid

Bellona 2011

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-08-09 19:27
Åsa Larsson - "W ofierze Molochowi"
W ofierze Molochowi - Åsa Larsson

“W ofierze Molochowi” to piąty już tom opowiadający o historii prawniczki Rebeki Martinsson, postaci na tle dziesiątek innych skandynawskich bohaterów wyróżniającej się przede wszystkim dosadnym realizmem, który spowodował, że wreszcie zostało ukazane jak człowiek reaguje na liczne nieprzyjemne sytuacje, jakich w kryminałach pełno. Znamy dobrze te serie, w których policjanci tak doskonale sobie radzą, zaliczając przespane, zdrowe noce między jednym śledztwem a drugim.

Rebeka jest inna, znacznie bardziej prawdziwa. Po tym, co zgotował jej los (no, albo autorka, jak kto woli) zalicza kilka wielkich wpadek, które w życiorysie tworzą trudne do ominięcia, sporej wielkości akapity. Z tych, które w naszych korpo-czasach mogą nawet przekreślić karierę. Wszak ludzi, którzy rozumieją, że choroba głowy to kwestia podobna do choroby ciała - czytaj: możliwa do wyleczenia, często ma przyczynę, zatem i rozwiązanie - wciąż mamy niewielu.

Jak dla mnie jest to dopiero czwarta książka o Rebece, bowiem z niewyjaśnionych przyczyn wydania elektroniczne zaczęły się ukazywać od tomu drugiego. Niech sobie zatem wydawca daruje tom pierwszy, z pewnością go nie kupię, gdy już łaskawie się ukaże, nie widzę sensu poznawania historii, która miała wielki wpływ na bohaterkę, lecz ja już wiem, jak owa bohaterka sobie z nią poradziła.

Gdzieś czytałem, że będzie jeszcze tom szósty - i że niby ostatni. Jednak nie wiem, na ile to prawda. Jedno natomiast wiem: cykle planowane od początku, nawet tylko ilościowo mają wielką przewagę nad tymi, które stale i stale się rozbudowuje. Dobrze jest wymyślić bohatera, a potem postawić go w kilku dramatycznych sytuacjach, by następnie go zostawić. A nie kreować kolejne historie, tylko patrząc gdy wreszcie wykreuje się coś słabego.

“W ofierze Molochowi” to zadziwiająca powieść. Trudno o niej powiedzieć coś konkretnego, stąd też ten powyższy bełkot. W sumie przychodzi mi tylko jeden pasujący do książki opis: to chyba najsmutniejsza opowieść autorki, jedna z tych, w których próżno szukać nadziei. Ta pozycja należy do grona tych, które bardzo dosadnie uświadomią wszystkim tym, którzy mają jeszcze jakieś złudzenia, że w życiu nie jest pewne naprawdę nic, prócz śmierci. Plus, jakby tego było mało, jeśli choć raz spotkasz potwora, nie wiedzieć czemu jest pewnym, że spotkasz go ponownie.

Bardzo smutna książka, podczas lektury której czytelnik często oddala się od postaci przedstawionych i zaczyna snuć myśli z cyklu: czy istnieje tak mocna kara, która byłaby adekwatna do specyficznego rodzaju zbrodni? Albo: czy klasycznie pojmowana ślepa sprawiedliwość może w ogóle być czymś innym, niż tylko ładnie stworzoną, ale żenująco niemożliwą do zrealizowania ideą?

Ze smutkiem przyznam, że Åsa Larsson nie daje żadnych nadziei. Kto szuka happy endu, niech sobie tę pisarkę daruje, a od tej konkretnej powieści to już w ogóle niech trzyma się z daleka. Tu nie ma miejsca na zaginanie rzeczywistości, liczy się tylko brutalna prawda.

Strasznie lubię takie brutalnie prawdziwe książki.

Till offer åt Molok
Wydawnictwo Literackie 2013

More posts
Your Dashboard view:
Need help?