Jak to często bywa z drugimi częściami, mogą okazać się gorsze. Nic bardziej mylnego! "Korona w mroku" trzyma poziom, by nie powiedzieć, że jest nawet lepsza.
Obawiam się o dalszy zwrot wydarzeń, gdyż autorka zaczyna zachowywać się trochę jak George R.R. Martin. Jak mogła uśmiercić tę osobę?!
Co do całej akcji to jest szybka, zwięzła i zrozumiała. Związek przyczynowo-skutkowy zachowany.
A Celanea to bohaterka z krwi i kości. Natomiast Chaol i Dorian już nie są tak blisko, jak niegdyś. A rozwój akcji wcale nie sprawia, by miało to się zmienić.
Zakończenie samo w sobie jest niezwykle interesujące i zachęca do dalszego czytania, tak więc NASTĘPNĄ CZĘŚĆ PROSZĘ.