logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Wydawnictwo-Nasza-Księgarnia
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2013-11-30 13:12
Dwa wybory
Dwa wybory - Dianne Wolfer
Nasze życie płynie do przodu idealnym szlakiem, który sami tworzymy każdej sekundy, minuty, godziny. Nie martwimy się o kolejne jutro, wiedząc, że nie może nas spotkać coś przykrego, coś, czego nie przewidzieliśmy. Toniemy w swych marzeniach, realizujemy cele krok po kroku, lecz nagle wszystko staje w miejscu. 
     Odrywają nam się stopy od ziemi i szybujemy ku niebu, oderwani od swojej ścieżki. Nasze jutro staje pod znakiem zapytania, gdyż tak naprawdę nic nie może być idealne, każda czynność niesie w sobie maleńką skazę, która niewidoczna w pierwszych latach może okazać się wielką wyrwą w dorosłym życiu. Przeszkoda zasłania nam oczy, dopóki nie odkryjemy wyjścia z tej sytuacji. Wtedy mamy wybór - poddać się i odejść z podkulonym ogonem albo walczyć zawzięcie i powrócić do realizacji planów. Ale gdyby tak przewidzieć, co się stanie zaraz po akceptacji swojej decyzji? Jakby nasze Ja miało dwa oblicza, takie przeciwieństwa samego siebie?
     Elisabeth musi podjąć bardzo trudną decyzję. Ma siedemnaście lat i właśnie się dowiedziała, że jest w ciąży. Zagubiona, niepewna siebie, czuje, jakby żyły w niej dwie dziewczyny - Libby, skłonna poświęcić marzenia, aby urodzić dziecko, i Beth, dla której najważniejsza jest wolność.
     Obie połówki Elisabeth przeżywają dramatyczne chwile. Libby zastanawia się, czy zostać matką - samotną matką, bo nie kocha swojego niedojrzałego chłopaka. Beth bije się z myślami, rozważając aborcje.
 
„Każdy wybór zmienia świat.”
 
     Oto kolejna książka z serii „Zbliżenia”, którą dane mi było przeczytać. Ponownie powróciłam do świata, gdzie bohaterzy zmagają się z problemami życiowymi. Tym razem głównym tematem była ciąża i dwie drogi - pozostawienie przy życiu płodu i urodzenie dziecka lub pozbycie się „problemu” i poddanie się aborcji.
     Sama „aborcja” to temat tabu, który lepiej nie poruszać w otoczeniu ludzi bardzo wierzących. Niestety nie da się ominąć tego wszystkiego, gdyż coraz częściej można usłyszeć, że ktoś usunął ciążę, bo... (w miejsce kropek można wpisać cokolwiek). Powodów jest wiele, bo każdy potrafi wynaleźć jakąś wymówkę. Innym idzie to gładko, innym z trudem, lecz sytuacja zmusza ich do wysilenia się na jakieś kłamstwo. Czasami jednak jest ona konieczna, ale czy na pewno?
 
     Autorka wykonała zabieg „dwubiegunowości”, który na samym początku może nieco zdezorientować czytelnika. Dopiero po pięciu rozdziałach mój mózg zrozumiał na czym polega ta zabawa, krzyknął „Eureka!” i bez reszty mogłam oddać się lekturze.
     Język, jakim posługiwała się pani Wolfer nie jest na tyle ciężki, byśmy nie mogli rozkoszować się lekturą. Nie znajdziemy tutaj archaizmów, ale także nie ma tutaj wulgaryzmów, więc to kolejny plus. 
Autorka ma lekkie pióro, przyjemne dla oka opisy sytuacji nieprzekraczające normy, dialogi bohaterów, które nie wydają się naciągane niczym skarpetki z rana na nasze stopy. Jedyny minus to ten, o którym wspominałam na samym początku, czyli ta „dwubiegunowość”. Na pewno większość od razu zrozumie, jaki zabieg tutaj wykorzystano, lecz pewnie resztę oświeci dopiero po jakimś czasie. Tak jak i mnie.
     Narracja jest prowadzona w trzeciej formie liczby pojedynczej i na zmianę opisuje losy Libby i Beth, które są swoimi totalnymi przeciwieństwami w ciele siedemnastoletniej Elisabeth. Są one jak oddzielne organizmy, więc nie znajdziemy tutaj czegoś takiego, jak Libby strofuje Beth i odwrotnie. Jeden rozdział poświęcony dla przyszłej matki, drugi dla nastoletniej morderczyni. I tak w koło.
     Wraz z Libby przeżywamy pierwsze momenty ciąży, jesteśmy z nią w najgorszych chwilach, jak i tych dla niej szczęśliwych. Możemy wczuć się w nastolatkę, która jest wierna swojej religii i porzuca swoje marzenia na rzecz niewinnej istoty, która w niej dojrzewa i wkrótce odmieni jej życie o sto osiemdziesiąt stopni.
     Natomiast z Beth poznajemy świat, w którym liczy się kariera, więc nie ma teraz miejsca dla noworodka, który tylko płacze, brudzi pieluchy i ciągle jest głodny. Podejmuje ona radykalną decyzję i poddaje się aborcji. Możemy obserwować jej życie po zabiegu i wraz z nią uczyć się na nowo funkcjonować w otoczeniu, wraz z myślą, że jest się morderczynią.
     Mamy również tu wtrącenia osób trzecich, lecz ich postrzeganie świata również wzbogaca lekturę i możemy zrozumieć zachowanie bohatera, zanim ocenimy go pochopnie.
 
     Nie mogę określić, czy lubiłam którąś z osobowości Elisabeth. Tolerowałam obydwie, lecz żadną z nich nie określiłabym książką koleżanką. Wydaje mi się jednak, że to Libby była dojrzalsza od Beth, gdyż zdecydowała się urodzenie dziecka. Nie popieram oczywiście rodzenia dzieci w nastoletnim wieku, ale jakbym miała wybierać między macierzyństwem a aborcją to wybieram macierzyństwo. Dziecko nikomu nie wyrządziło krzywdy, by je zabijać. 
     Obydwie jednak musiały stać się odpowiedzialne za swoje czyny. Z dnia na dzień stały się dojrzalsze i każda z nich przeszła wielką przemianę w życiu. Nie musiały jednak walczyć same. Miały koło siebie najlepsze przyjaciółki, a każdy następny dzień niósł coś nowego do ich przyszłości. Każde poznanie nowej osoby nie było przypadkowe, każdy czyn miał swój cel.
 
     Podsumowując:
     „Dwa wybory” Dianne Wolfer to wzruszająca historia, która pokazuje nam, że nie ważne jaki obierzemy kierunek to i tak możemy napotkać na swej drodze problemy, z którymi trzeba walczyć. Odważnie ukazana rzeczywistość daje wiele do myślenia i zachęca do pozostania sobą, choćby napierało  na nas otoczenie. Musimy się dobrze czuć we własnej skórze, a nie być czyimś bezmyślnym klonem.
 
Tytuł: „Dwa wybory”
Oryginalny tytuł: „Choises”
Autor: Dianne Wolfer
Tłumaczenie: Edyta Skrobiszewska
Seria: „Zbliżenia”
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 280
Moja ocena: 7,5/10
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-11-23 20:21
Zanim umrę (Hardback) - Jenny Downham,Monika Gajdzińska

„Nie chcę umierać. Za krótko byłam kochana.”

 

Wielu z nas miało kiedyś taki moment w życiu, kiedy usiadł w fotelu, wygodnie się o niego oparł i pomyślał, że czas coś zmienić w swoim szarym jak mgła życiu. Wyciągało się wtedy kartki z zawiniętymi rogami i stary długopis z zamazanym logiem firmy i zaczęło się skrobać na szybko wszystko, o czym się śniło przez wiele smętnych nocy. Na papierze powstawały punkty, przy których lądowały takie czynności jak: skok na bungee, przejażdżka na wielbłądzie, lot samolotem czy zapisanie się na siłownie.
     Po tym wszystkim spoglądaliśmy na listę i zastanawialiśmy się przez chwilę, ile czasu nam jeszcze pozostało do wykonania tego wszystkiego. Z uśmiechem na ustach jednak stwierdzaliśmy, że przed nami tyyyle lat życia, że zdążymy spełnić wszystkie swoje zachcianki. Lecz są też tacy, dla których pozytywna wizja przyszłości stanęła pod znakiem zapytania. To ludzie, którzy wiedzą, że ich czas się kończy i nie mogą zwlekać z tym wszystkim.
     Jedną z tych osób jest sama Tessie Scott, szesnastolatka z zaawansowanym stadium nowotworu. Zostaje jej tylko kilka miesięcy życia, więc nie darmo jej myśleć o przepięknej sukni ślubnej, setkach gości na swoim weselu, cudownych dzieciach i o mężu, który zostanie z nią aż do starości.
     Tessie jednak się nie poddaje. Ona również ma listę, na której znajduje się dziesięć rzeczy, które musi zrobić przed szybką śmiercią. Na pierwszym miejscu umieściła seks.
     Czy uda jej się odkreślić wszystkie punkty?

„Jak długo jeszcze będę żyła? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że mam wybór- mogę zagrzebać się w pościeli i poddać umieraniu albo spisać na nowo swoją listę i żyć pełną piersią.”
 

     Z serią „Zbliżenia” spotykam się po raz kolejny. Pierwsza randka była z „Nienawiścią”, a tym razem wybrałam się na spotkanie z „Zanim umrę”.
     Książka składa się z 46 rozdziałów, na których możemy obserwować batalię głównej bohaterki o życie, a dokładnie branie z niego jak najwięcej, aż do przejedzenia. Styl wypowiedzi jest w pierwszej formie liczby pojedynczej, a narratorką jest sama Tessie. Dzięki temu możemy wejść w głąb jej umysłu i wraz z nią trwać w tych dobrych i złych chwilach, odczuwać jej ból i radość, szczęście i smutek.
    Główną bohaterkę nie udało mi się polubić. Starałam się zrozumieć jej sytuację życiową, lecz te punkty na jej liście odpychały mnie. Próbowałam postawić siebie na jej miejscu, lecz ja od razu bym zmieniła swoje plany i zrobiła coś całkowicie innego od głównej bohaterki. Tessie wydała mi się głupia, lecz patrząc na to z kim się zadawała to postanowiłam tego nie komentować w zbyt nieprzyjemny sposób.
     Były jednak też takie momenty, kiedy Tessie dawała mi znaki, żebym się chociaż oswoiła z jej postacią. Częstowała mnie cudownymi opisami krajobrazu znajdującego się z wokół niej. Jej postrzeganie świata było przepiękną tęczą w tych szarościach choroby i czerni przenikającej przez rozdziały śmierci. Chcę podziękować za to autorce, że wpuściła odrobinę fantazji w umysł tej cierpiącej dziewczyny.
    Tessie w tej walce nie była odosobniona. Miała przy sobie ojca, który początkowo sceptycznie podchodził do listy swojej córki, lecz z czasem postanowił jej pomóc. Był gotów uchylić dla niej nieba i od razu można zauważyć, że do końca wierzy w to, że dziewczyna wyzdrowieje i będzie tak, jak kiedyś. Tessie jednak nie tylko w nim miała wsparcie. Miała przecież jeszcze mamę i brata, którzy także byli dla niej podporą, ale...
    Do życia Tessie wkracza również Ktoś, kto wnosi odrobinę piękna i uczuć, którymi dzieli się z chorą. Ten Ktoś mocno namiesza w życiu dziewczyny, przez co ona zacznie inaczej dostrzegać świat i będzie gotowa do czegoś, co mogło nie być jej dane - prawdziwej miłości.
    Mimo tego, że niezbyt lubiłam główną bohaterkę to w trakcie czytania ostatnich rozdziałów zaczęłam jej bardzo współczuć, a co rusz pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Kiedy coś działo miałam ochotę wskoczyć w książkę i czuwać przy niej, pocieszać ją. Odczuwałam strach o nią, jakby się z nią już naprawdę oswoiła. A może jednak przełamałam niechęć do dziewczyny i moje współczucie stało się wyznacznikiem do naszej książkowej znajomości? Tego nie wiem. Nie umiem już określić odczuć, co do Tessie.
Książka czyta się niemożliwie szybko. Jest napisana prostym językiem, z którym nikt nie powinien mieć problemów. Dialogi nie są tutaj przedobrzone, a opisy nie przynudzają. Można śmiało powiedzieć, że jest mało wymagająca, lecz niektóre fragmenty potrafią poruszyć serca.

 

Podsumowując:
    Zanim umrę to wzruszająca historia dziewczyny, która początkowo jest pogodzona z tym, że ma wkrótce umrzeć zaczyna w końcu dostrzegać piękne skrawki teraźniejszości, dzięki którym mogła poczuć się szczęśliwa. Może nie trwa to bardzo długo, jednak odnajduje osoby, które kochają ją i są w stanie poświęcić dla niej wszystko.

 

Tytuł: Zanim umrę
Oryginalny tytuł: Before I Die
Autor: Jenny Downham
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Zbliżenia
Ilość stron: 272
Moja ocena: 5,5/10

Source: recenzentka-eurydyka.blogspot.com/2013/11/19-jenny-downham-zanim-umre.html
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-11-23 20:15
Notatki samobójcy - Michael Thomas Ford

„Kiedy zrozumiesz, że po śmierci niczego się nie boisz, przestaniesz się martwić.”

 

Wyobraźcie sobie, że zasypiacie w swoich wygodnych łóżkach, okryci szczelnie ciepłymi kołdrami z dobrze znajomymi poszewkami. Wasza głowa skierowana jest ku ścianie, by nie rzucało wam się w oczy światło księżyca padające do pokoju poprzez skrawki odsłoniętego okna. Jesteście w swojej bezpiecznej bańce, gdzie nikt nie ma teraz prawa jej przekraczać, ale pobudka jest dla was zaskoczeniem.
     Unosicie powieki i na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w całkowitym porządku, ale czy naprawdę tak jest? Mrugacie kilkakrotnie i otwieracie szerzej oczy, bo już wiecie, że to nie jest wasz pokój, to nie wasze łóżko!
     Zostajecie uwięzieni w pewnym miejscu na jakąś liczbę dni. Nie podoba to się wam, prawda?
     Tak samo jest z Jeffem, który pewnego dnia budzi się w pokoju szpitala psychiatrycznego. Na początku sądzi, że to pomyłka, że on jest zdrowy i nie powinien być tam, gdzie aktualnie się znajduje. Wrogo odnosi się do personelu i wizja spędzenia czterdziestu pięciu dni na oddziale dla nastolatków zdaje się największym koszmarem jaki kiedykolwiek przeżył.
     Ale co jest tym czynnikiem, dla którego zamierzał targnąć się na swoje życie? Czym się kierował, kiedy przykładał ostrze do swoich nadgarstków, by skończyć ze sobą? I dlaczego próbuje sam sobie wmówić, że wszystko jest w porządku? Czego aż tak bardzo się wstydzi? Przecież zdrowy człowiek nie chciałby się zabić dla rozgłosu...

     Seria „Zbliżenia” to zbiór książek, w których możemy poznać ludzi takich jak my, jednak każdy z nich przeszedł lub przechodzi coś takiego w swoim życiu, co w jakiś sposób odróżnia go od nas, staje się dla społeczeństwa kimś innym. Z tej serii miałam już możliwość poznać Valerie, której chłopak popełnił samobójstwo zaraz po tym jak strzelał do niewinnych ludzi w szkole. Dziewczyna musiała się zmierzyć z ludźmi, którzy przeżyli masakrę, a także nauczyć się na nowo żyć w świecie bez ukochanego. Następnie była Tessie, która od czterech lat walczyła z nowotworem, z którym jednak przegrywała. Czując, że to koniec postanowiła stworzyć listę rzeczy, które pragnęła jeszcze przeżyć w swoim krótkim życiu i przed śmiercią - wykonać je. Tym razem wkroczyłam świat Jeffa, niedoszłego samobójcy.

 

„Związki nastolatków są bez sensu, bo nie mają przyszłości. Można by pomyśleć, że to jasne, ale nie. Ludzie nieustannie się zakochują i myślą, że ich uczucie przetrwa.”

 

     Książka porusza aspekt ludzi, którzy pobłądzili w swoim życiu czy przeżyli jakąś traumę, iż musieli odbyć terapię w jednym miejscu, które jest częstym powodem do żartów. Ile to razy gadaliśmy swoim znajomym, że powinni się leczyć, że czeka na nich psychiatryk z szeroko otwartymi wrotami? Na pewno było tak nie raz. Ja sama też tak mówiłam, ale zrozumiałam swój błąd, kiedy poznałam historię Jeffa.
     Główny bohater na początku okłamuje ludzi, że jest zdrowy i nie wie jak tam trafił. Jest arogancki dla personelu, co nie przystoi nikomu tak się odzywać. Ludzi ze swojej grupy uznawał za gorszych, nie miał ochoty spędzać z nimi czasu. Na samym początku ochrzaniałam go w duchu, ale po czasie zrozumiałam, że to był jego sposób na walkę z tamtejszą codziennością. Po prostu bronił się poprzez słowa. Z czasem jednak zaczął odkrywać karty i zrozumiał, że jednak naprawdę potrzebuje pomocy, a ludzie, którzy są wokół niego to ktoś, kto najlepiej w świecie może go zrozumieć w tej walce. Staje się bardziej otwarty i w końcu ujawnia całą prawdę na temat swojego „wybryku”.
     Książkę czyta się szybko, ale pan Ford wprowadza nas powoli w ten świat pełen „wariactwa”, lecz także pokazuje  jak może wyglądać czas spędzony na oddziale szpitala psychiatrycznego, co robią lekarze, by pomóc swoim pacjentom. Autor doskonale opisuje zachowanie piętnastoletniego chłopaka, który buntuje się przeciwko wszystkim i wszystkiemu, co go otacza i stworzył narrację w pierwszej formie liczby pojedynczej, dzięki czemu możemy głębiej wniknąć w umysł naszego bohatera i starać się zrozumieć jego zachowanie. Możemy to robić podczas zaznajamiania się z czterdziestoma pięcioma rozdziałami, a dokładniej czterdziestoma pięcioma dniami spisanymi w formie notatnika. Jesteśmy z Jeffem od początku jego terapii, aż do samego końca. I muszę jeszcze coś dodać - szybko nie dowiemy się dlaczego chłopak chciał się zabić, a jak już dobrniemy do tego to każdy inaczej zareaguje. Ja byłam zaskoczona.

 

„Mam wrażenie, że ten ktoś, kto siedzi w niebie, ma wielki wór jakiegoś paskudztwa - jak przeterminowany magiczny pył wróżek - i parę razy dziennie go wysypuje, doprowadzających wszystkich do obłędu.”

 

Podsumowując:
     „Notatki samobójcy” to dramat, który w pewien sposób daje wiele do myślenia. Ja po przeczytaniu tej książki zaczęłam inaczej postrzegać ludzi zamkniętych w czterech ścianach szpitala psychiatrycznego. Oni przecież też mają uczucia, nie powinniśmy się z nich naśmiewać.


Moja ocena: 7,5/10

Source: recenzentka-eurydyka.blogspot.com/2013/11/23-michael-thomas-ford-notatki-samobojcy.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?