Czuję się nieco znużona po maratonie non fiction, który sobie zafundowałam w ostatnich miesiącach. Jako że nastał lipiec - miesiąc nieznośnych upałów, marudnych czytelników i wszechobecnego zapachu grilla - postanowiłam nieco odprężyć się i przez cały lipiec zamierzam czytać wyłącznie lektury niezobowiązujące, lekkie i koniecznie z happy endem. Duch optymizmu będzie mi bowiem potrzebny przez całe szkolne wakacje gdy tłumy dzieciarni podejmą tegoroczne Summer Reading Challenge. W ramach relaksu czytamy z Bobciem między innymi bajki, ale takie nieco odrestaurowane, w wydaniu dotąd nam nieznanym.
O książce Agnieszki Taborskiej było głośno przez długi czas. Wielokrotnie nagradzana, wzbudza zachwyt wśród krytyków i co ważniejsze: dzieciarni. I słusznie bo to zupełnie nowe, zaskakujące podejście do edukacji kulturalnej. Autorka wraz z ilustratorem, Lechem Majewskim, przekonuje, że tradycja i folklor wcale nie muszą być nudne i smutne. O historii można opowiadać w sposób zabawny i poetycki. Licho i inni to jeden z naszych najbardziej trafionych wyborów książkowych. Gdy byłam dzieckiem istniały takie fantastyczne miejsca jak cepelie gdzie małe dziewczynki z wypiekami na twarzy mogły przyglądać się lalką łowickim czy nawet w porywie szaleństwa przymierzyć strój krakowski. Mój syn, pomimo starań, ma niewielkie szanse by doświadczyć takiej ekscytacji, ale zależy mi na tym by o polskiej kulturze wiedział coś ponad to, co można znaleźć w internecie. Dlatego z ogromną przyjemnością czytam mu legendy o Niebożętach i Utopcach bo Agnieszka Taborska zadbała by te historie były niezwykle przystępne i dowcipnie napisane. Polecam tę książkę nie tylko rodzicom ale i Dużym Ludziom, których ciekawi folklor i lokalne tradycje.
Z drugą książką mam kłopot. Bo z jednej strony jest niezwykła w treści i arcyinteresująca graficznie. Z drugiej mam pewne wątpliwości czy aby na pewno można ją czytać z każdym dzieckiem. Mowa tu o Bajkach Erny Rosenstein z ilustracjami Karola Banacha.
Erna Rosenstein była artystką wszechstronną. Parała się malarstwem, scenopisarstwem i poezją. Reprezentowała szkołę surrealizmu, co łatwo zaobserwować przy lekturze jej Bajek. Gdybym miała scharakteryzować tę książkę jednym słowem, użyłabym określenia "dziwna". Bo bajki w niej zawarte pełne są smutku, samotności, szarości i katastrofy. Ale w przeciwieństwie do tysięcy znanych nam opowieści tutaj nagrodą nie jest ani bogactwo ani szczęście. Tutaj bohaterowie uczą się pokory a spokój ducha jest wartością najwyższą. Bezdyskusyjnie wszystkie zawarte w tomie opowieści przepełnione są głęboką mądrością. Jednak byłabym ostrożna gdy przychodzi do głośnego czytania z dzieckiem. Bajki Erny Rosenstein są bowiem przygnębiające, do tego stopnia, że sama odłożyłam kilkukrotnie książkę. To piękna, oniryczna proza, myślę jednak, że stosowniejsza dla starszych, dojrzalszych emocjonalnie dzieci, które jednocześnie posiadają podstawową wiedzę historyczną. Znając bowiem historię życia Rosenstein łatwiej będzie odpowiedzieć na pytania, które z całą pewnością padną z ust dziecka. Dopełnieniem tomu są piękne ilustracje Karola Banacha.