Ta książka była dla mnie zaskoczeniem. Bowiem nie spodziewałam się, że tak szybo wkręcę się w świat z Starej Baśni. Świat bardzo odległy, w którym można spotkać słowiańskie wierzenia i zwyczaje.
Powiem szczerze, że nigdy nie interesowałam się, o czym jest ta książka. Po tytule spodziewałam się baśni. Opowieści pełnej smoków, książąt, pięknych pań. A to opowieść o zmianie władzy, wiciach. Choć piękne damy też się tu pojawiają. :)
Lubię powieści, w których pojawiają się pradawne wierzenia... wierzenia słowiańskie Tu ich nie brakuje. W ogóle cały klimat jest taki... dawny.
Bardzo mi się podobało nawiązanie do legend polskich, czyli powstania Gniezda, powstania państwa polskiego i inne. W książce pojawiają się postacie, które kojarzymy jak choćby Piast.
Muszę przyznać, iż zawsze miałam problem z dawnymi pisarzami. Ciężko mi się czyta Sienkiewicza, Żeromskiego, Prusa. Bałam się, że podobnie będzie z Józefem Ignacym Kraszewskim, a było wprost przeciwnie. Kraszewski ma niezwykle plastyczny styl pisania. Opisuje tak barwnie, że szybko znajdujemy się w tym świecie. Postacie również są jak żywe. Łatwo można je polubić, znienawidzić, mieć ich za wrogów lub przyjaciół.
Bohaterowie. O jacie, jak ja w nich widziałam Polaków. Gotowi do walki. Tacy wybuchowi, waleczni, kłótliwi.
Z uwagą też przyglądałam się wątkowi miłosnemu. Dziwa była dziewczyną dziwną, która w dzisiejszych czasach pewnie uciekłaby do zakonu. A Doman mężczyzną, który musiał mieć to, co sobie umyślił. Ich podchody były ciekawe. Losy Domana niezwykłe, a Dziwy nudne.
Imiona są tak dziwne, dawne. Wiem, że dawniej inaczej się ludzi nazywało. Ale jak spotkałam imię Luty to mnie ono trochę rozśmieszyło.
Cudownie było czytać o wiciach. One stanowiły całe tło powieści. Wypuszczenie wici było czymś niezwykłym, na pozór nawet magicznym. A jeśli już chodzi o magię to noc Kubały była tak niezwykła, a raczej magiczna. I wiedźmy. Można spotkać w książce wiedźmę.. tylko, czy ona była taką prawdziwą wiedźmą? Czy może po prostu umiała dobrze manipulować i stosować odpowiednie rośliny?
Od początku lektura mnie zainteresowała. Gdy obcy kupiec przychodzi do Wisza, a tam pojawia się Smuga. Gdy Wisz musi oddać swojego syna "do wojska" czyli na niewolę go skazać. Gdy później Wisz dowiaduje się jak jest u Chwostka. Wówczas już wiedziałam, że ta książka będzie ciekawa. I taka była do ostatniej strony.
Mogę szczerze powiedzieć, iż uwielbiam tą powieść. I mam nadzieję, że jeszcze nie raz do niej wrócę.
... dojrzewaniu - główny bohater wspomina wydarzenia z dzieciństwa.
... wyobcowaniu (ani główny bohater ani jego koleżanka nie byli zbyt popularnymi dzieciakami) a dzieci jak to dzieci często nie brane są na poważnie przez dużych ludzi.
... dzieciństwie.
... dzieciach i o dorosłych. Bohaterowie dojrzewają, magiczni bohaterowie się nie starzeją.
... o agresji i brutalności, niesprawiedliwości i przewrotności motywów, często niewyjaśnionych.
... strachach (któż ich nie ma), które atakują nas i naszych najbliższych.
... poświęceniu i stracie.
... przyjaźni, takiej prawdziwej, kiedy nie wolno puszczać ręki.
... zapominaniu (czasem aż dziw, że tak łatwo się zapomina) i dziurach w pamięci (może ktoś nam je robi?).
Ocean na końcu drogi to... W sumie mam problem z jednoznaczną charakterystyką. Jest to baśń, choć głównymi bohaterami są dzieci. Książka niby dla dorosłych, ale pisana bardzo lekko i tak naprawdę z małoletnimi narratorami. Dla mnie Ocean jest o kilku aspektach i mimo że konwencja baśni przywołuje lata dzieciństwa, to symbolika magicznych strachów i pokręconych zjawisk zachęca dorosłego czytelnika do zastanowienia.
Ta książka możne być typową baśnią z jasnym podziałem na bohaterów dobrych i złych; fantastyczną historyjką, z momentami, kiedy oczy robią się wielkie ze strachu. Taka baśń, jak wiele innych.
Ta książka może być również klimatyczną baśniową historią dla dorosłych, z której można wyciągnąć znacznie więcej na temat dorastania, innego postrzegania świat przez dziecięce i dorosłe oko i o tym, że dzieci często wi(e)dzą więcej.
Ale nie do przesady. Książeczka jest momentami naiwna i sztampowa, ale w nietuzinkowy sposób. Można do niej podejść jednak na kilka sposób, no i nie sposób odmówić autorowi świetnego pióra.
Tego się nie czyta, ta opowieść płynie.
Nastrojowo i klimatycznie.
"-W pewien księżycowy dzień trupki dwa pobiły się-wyrecytowała.
[...]
-Stojąc tyłem twarzą w twarz, dobyły mieczy, strzeliły wraz. Głuchy policjant usłyszał huk, przyszedł i trupki zastrzelił znów."
Holly Black znana jest ze swojej serii Kroniki Spiderwick, których jako dziecko nienawidziłam. Na pierwszą książkę którą przeczytałam tej autorki "Danine" natknęłam się dosyć dawno, nie przyciągąła mnie dziewczyna na okładce, a już na pewno nie papieros w jej dłoni, jednak zaciekawił mnie opis, więc wbrew sobie, kupiłam ją. No i niestety ale od tamtej pory mieszka ze mną mój kolega skrzat.
"-Czasem człowiek w pewnym momencie zaczyna robić różne dziwne rzeczy, w które nawet sam nie wierzy."
Główna bohaterka na początku nie zgarnęła mojej sympatii, zamiast buntu i odwagi miała w sobie tchórza i nieudaczniczkę, a ja osobiście nie lubię tego typu postaci. Jednak w miare jak zgłębiałam się w powieść, pojawiało się więcej narkotyku, więcej uzależnienia, więcej pasji, zniszczeń i trupów oraz uczuć, w niej samej, jak w innych bohaterach z którymi "trzymała sztamę", Val zaczęła szaleć, nie widziała nic innego poza narkotykiem. Jest bardzo złożoną bohaterką. Składają się na nią różne zaprzeczenia: nie chce czegoś robić, jednak zrobi to by udowodnić coś innym; wie, że robi źle jednak uważa, że wolny człowiek postępuje według swoich osądów i nikt nie będzie mówił jej co jest złe.
"-Szczury są trute, zabijane, więzione i bite, zupełnie tak samo jak bezdomni. Jak ludzie. Jak my. Wszyscy nienawidzą szczurów. Nienawidzą sposobu, w jaki te się poruszają, dźwięku ich łap przebiegających po podłodze. Szczury zawsze są czarnymi charakterami."
Pewnie gdy przeczytaliście opis o tym o czym jest ta książka, to sobie pomyśleliście: "Co za idiota czyta książki o skrzacie który produkuje narkotyki? Skrzacie! Produkującym narkotyki!" i dla podkreślenia słów machalibyście rękami w prawo i lewo, myśląc, że trzeba być wariatem, tak jak to zrobił mój brat gdy mu powiedziałam o czym czytam. Jednak powiem wam, że fabuła jest naprawdę dobra, biorąc pod uwagę to, że jest napisana dla młodzieży. Holly Black chciała w świat baśni w którym większość dzieci się wychowuje, wtrącić różne pokusy które ciągną dzisiejszą młodzież, jak narkotyki, ucieczka z domu, seks nieletnich, brak akceptacji własnego "ja". Dlatego ta książka jest tak dobra, bo zostajemy wciągnięci w świat elfów, driad, skrzatów, trolli i wszystkiego o czym śniliśmy w dzieciństwie, a do tego pojawia się nasza codzienność. Dlatego ta powieść jest tak genialna i nieprzewidywalna.
"W tamtej chwili Val pomyślała jednak, że prawdziwym problemem tych gier jet oczekiwanie od gracza iż spróbuje wszystkiego. Jeśli była tam jakaś jaskinia, należało do niej wejść.Gdy pojawiał się tajemniczy obcy, trzeba było z nim porozmawiać. Znajdując mapę, należało się nią kierować. Tyle że w grach miało się niezliczona ilość żyć, a ona miała tylko jedno."
Styl i język autorki to majstersztyk, wciąga od pierwszej strony i wszystkie stworzenia sa opisane bardzo szczegółowo. Do tego dochodzą jeszcze wartkie dialogi w których często pojawiają się przekleństwa, obrazując nam jak wyglądają teraźniejsze nastolatki. Walki opisane są bardzo dobrze, u kobiet to rzadkość.
"-Zawiódł kogoś bardzo mi bliskiego.Kosztowało go to życie.-[...]-Lepsze ostrze mogłoby zatrzymać przeciwnika.
-Kto... kto był tym przeciwnikiem?- zapytała.
-Ja."
Reasumując: Może okładka nie zachęca. Może opis również nie za bardzo(Narkotyki i skrzaty?!). Jednak naprawdę książka posiada mrok i tajemnice o których tak lubię czytać w fantastyce. Do tego dochodzą współczesne problemy z którymi nawet ja się borykam. Jest to prawdziwa historia osadzona w nieprawdziwym świecie i to jest tak genialne, nieprzewidywalne i ORYGINALNE! Dlatego stawiam 5+/6, bo pojawiła się jedna rzecz w którą nie mogłam uwierzyć - jak Val mogła się zakochać w trollu?!
"Rzeczywistość to coś co nie znika, kiedy przestaje się w to wierzyć."