logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: literatura-amerykańska
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-04-09 15:28
Amerykańska sielanka - Philip Roth

Powieść Philipa Rotha z 1997 roku to jedna z najważniejszych pozycji w jego obszernej bibliografii.Amerykańska sielanka stanowi pierwszą (i najlepszą) część cyklu powieści o najnowszej historii Stanów Zjednoczonych – pozostałe to Wyszłam za komunistę Ludzka skaza. Powieść jest też jedną z najbardziej udanych powieści, w których narratorem jest Natan Zuckerman – uważany za alter ego autora. I to właśnie zaAmerykańską sielankę Roth otrzymał Pulitzera. Nic dziwnego, gdyż powieść niepokoi i drażni sumienia Amerykanów w wyjątkowo celny sposób.

 

Nie dość, że Roth obwinia „porządnych Amerykanów” o ciche przyzwolenie dla absurdalnej wojny, to jeszcze uświadamia, że akty terrorystyczne nie są niczym nowym. Że mają miejsce od dawna – bomby wybuchały w latach 70., ale wybuchały też i wcześniej. A rasizm i fanatyzm religijny są wpisane w historię Ameryki równie mocno jak baseball i indyk na Święto Dziękczynienia.

 

To nie jest kojąca lektura. Roth z reguły częściej wkłada kij w mrowisko niż pomaga spokojnie zasnąć. Dlatego też Amerykańska sielanka może być gorzką pigułką również dla europejskiego czytelnika. Bo nasze sny o lepszym świecie również okazują się coraz bardziej płoche.

 

Źródło: Jak pryska american dream, czyli "Amerykańska sielanka" Philipa Rotha

 

Source: www.literaturasautee.pl/amerykanska-sielanka-philip-roth
Like Reblog Comment
review 2016-03-20 21:11
Pieśń Salomonowa - Toni Morrison

Trzecia powieść Toni Morrison z 1977 roku to książka, w której realizm łączy się z mitem, wnikliwa analiza czarnoskórych społeczności na północy i na południu USA przeplata się z aluzjami biblijnymi, a kluczem do historii rodu Macona Nieboszczyka jest piosenka-wyliczanka śpiewana przez czarnoskóre dzieci. Pieśń Salomonowa to książka niezwykła również z innego powodu – nie występuje w niej ani jeden biały bohater.

 

I mimo że w patriarchalnej murzyńskiej społeczności główną rolę odgrywają mężczyźni (na poły mityczny stary Salomon, Jake-Macon Nieboszczyk, jego syn Macon i wnuk, zwany Mleczarzem), jest to również poruszająca opowieść o losach kobiet. To one rodzą w bólach, bronią siebie i innych przed nieszczęściem, grzebią kości i opłakują zmarłych. A także śpiewają pieśni, w których żywa jest pamięć o przeszłości. Jak Piłat Nieboszczyk, siostra Macona (męskie imię było wybrane przez ojca na chybił-trafił z Biblii), która śpiewa starą wyliczankę o chłopcu spadającym z nieba na brzeg i czarnej pani wijącej się w bólach porodowych. Ale gdy jest taka potrzeba, Piłat potrafi też wbić nóż w serce mężczyźnie próbującym skrzywdzić jej dziecko.

 

 

http://www.literaturasautee.pl/piesn-salomonowa-toni-morrison/

Source: www.literaturasautee.pl/piesn-salomonowa-toni-morrison
Like Reblog Comment
review 2016-02-12 16:27
Z wysypiska śmieci na salony
Aleja tajemnic - Irving John
Aleja tajemnic traktuje o losach dwójki połowicznych sierot, Meksykanów, mieszkających na wysypisku śmieci w Oaxaca. Juan Diego, mimo bycia nastolatkiem, jest wytrawnym czytelnikiem. Ratuje niechciane książki przez spaleniem, często wyciągając je prosto z płomieni i parząc w ten sposób własne dłonie. Dzięki lekturze przyswaja obce języki i staje się niesamowicie inteligentny jak na swój wiek. Jego młodsza siostra, pełna energii Lupe, nazwana na cześć Matki Bożej z Guadalupe, posiada natomiast dar jasnowidzenia. Nad rodzeństwem czuwa jezuita Pepe i kochający z całego serca dzieci szef wysypiska, Rivera. Matka, piękna i nieszczęśliwa Esperanza,  nie bardzo zajmuje się swoim potomstwem, ale w pewnym sensie należy do tej dziwnej rodziny, w skład której niedługo wejdą również młody amerykanin, uciekający przed poborem do wojska, określany przez Lupe jako dobry gringo, oschły doktor Vargas, transseksualna prostytutka Flor i umartwiający się brat zakonny, uwielbiający hawajskie koszule senior Eduardo. To oczywiście tylko garstka wielobarwnych postaci, jakie przewijają się przez Aleję tajemnic. Mam wrażenie, że jedną z głównych ról, prócz Juana Diego oraz Lupe, gra tutaj Matka Boska (w kilku odmianach).
 
Jednocześnie akcja toczy się również w dużo dalszej przyszłości Juana Diego, kiedy jest sławnym pisarzem, zamieszkującym Stany Zjednoczone. Wyrusza on w podróż na Filipiny, gdzie ma oddać hołd ojcu dawnego przyjaciela. Ale czy to prawdziwa przyczyna jego tułaczki? Co wspólnego mają z nią tabletki i dwie tajemnicze podróżniczki, które zdają się pojawiać i znikać w najmniej (a może i najbardziej?) spodziewanych momentach? 
 
Według mnie jest to książka Johna Irvinga, która ma w sobie bardzo dużo elementów komediowych i najwięcej, spośród wszystkich innych powieści, pierwiastków fantastycznych (dla tych, którzy czytali: nos!). Chyba już nigdy nie przejdę obok figury Matki Boskiej obojętnie... 
 
Czyta się zaskakująco szybko. Musiałam dozować sobie tę przyjemność, by trwała jak najdłużej - wcześniej nie miałam z tym takich problemów, bo Irving momentami potrafi zmęczyć ogromem szczegółów fabularnych. Tym razem było jakby lżej. 
 
Jak zwykle, do gustu przypadli mi bohaterowie. Ich kreacje zostały stworzone w sposób perfekcyjny: są ciekawe, niestandardowe, a relacje między nimi ukazują więzi tak silne, że czasem można tylko pozazdrościć. Historie z ich przeszłości potrafią wywołać dreszcze na karku (Flor, Vargas). I choć w Alei tajemnic sporo zaskoczeń, to w pewnym momencie czytelnik już wie, jaki będzie finał - idealnie wpasowujący się w książkę. Olśnienie przychodzi wtedy, kiedy powinno. Wtedy, kiedy nie ma już nic do odkrycia, bo punkt kulminacyjny właśnie nastąpił. I teraz, po silnym wstrząsie, można ze spokojem (ale i smutkiem) pożegnać się z bohaterami... 
 
Nie przeszkadza mi absolutnie, że książka jest w zasadzie kalką innych historii Irvinga. Jestem zdania, że świadczy to o majestacie mistrza i jego niezrównanego pióra. Pokażcie mi inną osobę, choć jedną, która z tej samej historii potrafi wyczarować dziesięć innych, tak samo fascynujących? 
 

 

A dlaczego polecę Ci tę książkę?
Ponieważ dzięki lekturze możesz zrozumieć lub sobie przypomnieć, iż inność nie jest gorsza niż przeciętność. Zacząć zauważać cuda wokół nas, docenić świat, w jakim żyjemy. I to, że żyjemy. 

 

Przy okazji lektury możemy wyprawić się do upalnego Meksyku i poznać malownicze zakątki Filipin, co jest ciekawe o tyle, że wcześniej Irving zabierał nas głównie do Kanady bądź Europy. 
Będzie to też doskonała sposobność do zastanowienia się nad swoim wyznaniem. Czy wierzymy tylko dlatego, bo wierzą nasi rodzice, i czy przypadkiem tylko nam się tak wydaje, bo prawdziwa wiara to coś, co nie do końca pojmujemy? 
Wreszcie to, co zawsze najmilej witam w twórczości Irvinga, czyli refleksje związane z tworzeniem książki. Polecam Ci serdecznie przeczytanie Alei tajemnic, bo jeśli sam piszesz, znajdziesz tam bezcenne wskazówki co do tworzenia tekstow. Pamiętaj: nie ma pisania bez czytania!

 

Jeżeli czytałeś już Aleję tajemnic, koniecznie podziel się ze mną swoimi wrażeniami w komentarzu poniżej bądź na Facebooku
I czy nie uważasz, że powinieneś przeczytać wcześniejsze książki mistrza? Zanim Cię znajdę alboJednoroczną wdowę
Source: fabryka-dygresji.blogspot.com/2016/02/john-irving-aleja-tajemnic.html
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-05-02 16:16
Robimy to tylko dla pieniędzy, czyli wada ukryta amerykańskiego snu – T. Pynchon, „Wada ukryta”
Wada ukryta - Thomas Pynchon

O Thomasie Pynchonie wiadomo trochę więcej niż o Homerze, ale tylko trochę – nie wiemy, czy istnieje naprawdę, ale wiemy, że nosił kiedyś koszulę z szerokim kołnierzykiem. Pewne jest również, że nikt tak dobrze jak Pynchon nie umie oddać nastroju towarzyszącego ogarniającej bohaterów paranoi. W 49 idzie pod młotek pretekstem do ukazywania tego stanu były symbole trąbek pocztowych, w Wadzie ukrytej są to nawiązania do tajemniczego Złotego Kła, który czasem jest biurowcem, czasem okrętem, a jaszcze kiedy indziej dziurą w ziemi.

 

Wada ukryta utrzymana jest w konwencji kryminału noir, wyraźnie inspirowana Chandlerem, zdecydowanie łatwiejsza w odbiorze od poprzednich powieści Pynchona – nie tylko od Tęczy grawitacji, ale nawet od bardziej przystępnej, kultowej 49 idzie pod młotek. Co nie zmienia faktu, że śledzenie licznych odnóg nieustannie zwodzącej czytelnika na manowce fabuły to spore wyzwanie – zwłaszcza, że Doc (główny bohater książki) co jakiś czas zapomina o tym, czym się akurat zajmuje, bo np. przypala mocnego blanta albo źli ludzie faszerują go psychodelikami.

 

Znalezienie w tej zwariowanej historii wady ukrytej, decydującej o prawdziwym obliczu współczesnej Ameryki wydaje się zadaniem niedorzecznym. Ale ona gdzieś tam jest – może kryje się wśród pierwszych użytkowników ARPA-netu (prototypu Internetu), może wśród PR-owców urzędującego prezydenta (Nixona), a może w gronie przekupnych deweloperów nakazujących zaoranie całej dzielnicy złożonej z faweli. Gdyby tylko bohater potrafił jednoznacznie określić, gdzie są symptomy choroby.

 

Pretekst do snucia opowieści jest z pozoru banalny – była dziewczyna zleca Docowi odnalezienie swojego kochanka, który zniknął w tajemniczych okolicznościach. Następnie znika również dziewczyna. Dalej jest już tylko gorzej – kolejno znikają i odnajdują się różnej maści biznesmeni, policjanci, członkowie faszystowskiego gangu motocyklowego, czarnoskórzy bojownicy o prawa Afroamerykanów, muzyk zespołu surf rockowego, a także pieniądze i narkotyki. A wszystko dzieje się w zwariowanym tempie – Pynchon żongluje aluzjami na temat rozmaitych problemów współczesności (np. rasizmu, korupcji, inwigilacji obywateli przez rząd USA itp.) niczym Frank Zappa na swoich najbardziej szalonych płytach, takich jak We're Only In It For The Money. Bohaterowie Wady ukrytej też zazwyczaj szukają kłopotów dla pieniędzy.

 

W całej tej bełkotliwej magmie ukrywają się autentyczne lęki i obawy bohaterów, które chyba do dziś wydają się żywotne. Jeden z nich boi się, że ARPA-net zabiera mu duszę, inny dochodzi do wniosku, że musi zrekompensować biedakom wszystkie krzywdy, które przytrafiły im się przy jego udziale, dlatego rozdaje swój cały majątek. Ale nie zostaje świętym – zgarniają go wcześniej ludzie służący jeszcze możniejszym rekinom biznesu, by mu ten głupi pomysł wyperswadować.

 

Gdzie jest wada ukryta współczesnej Ameryki? Wg Trumana Capote'a problem leży w tym, że społeczeństwo zbudowane jest na słabym fundamencie – zamiast relacji rodzinno-towarzyskich cementują je zależności finansowe. Pynchon idzie jeszcze dalej i ukazuje, w jaki sposób pieniądze są wypierane przez ich ersatz – szczególnie przez narkotyki, chociaż pokusa kontrolowania swoich sąsiadów przez Internet też brzmi nieźle. I że chodzi nie tylko o Stany, ale w ogóle o świat współczesny.

 

Przemyślcie to sobie jeszcze, jeżeli nagle poczujecie, że ktoś kradnie Wam duszę.

 

 

www.facebook.com/literaturasaute

 

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-04-06 11:42
Jak nie zgubić się pośród ścieżek do raju – Truman Capote i jego opowiadania
Pośród ścieżek do raju i inne opowiadania - Truman Capote

Sprzedaj swój sen za pięć dolarów. Ale tylko pod warunkiem, że będzie oryginalny, nie zmyślony i gotowy do użycia. Zgadnij, ile drobnych znajduje się w gąsiorze po winie stojącym na półce w sklepie pana Marshalla, a dostaniesz je wszystkie. Zaproś swojego najgorszego wroga na indyka w Święto Dziękczynienia i miej nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. A jak będziesz stary i schorowany, Jezus Chrystus na pewno wysłucha Twoich modlitw, o ile nie okaże się czyhającym na Twój doczesny dobytek szabrownikiem. Bo ścieżki do raju bywają kręte, a w dodatku tu i ówdzie porośnięte chaszczami.

 

Opowiadania Trumana Capote'a można potraktować jako pasjonujący i wspaniale skonstruowany dodatek do nielicznych, ale mistrzowskich powieści. Można też założyć, że reprezentują osobną zupełnie ligę i postawić obok krótkich form Munro, Atwood i Sebalda – pasują tam doskonale. A co najważniejsze, można w nich tropić co najmniej dwa pasjonujące wątki: nieustanne dążenie bohaterów do zmiany, do przekroczenia ograniczeń, jakie narzuca jednostce społeczność/kultura/religia, a także demaskowanie ułudy, jaką zazwyczaj okazują się: pragnienie sławy, pieniądze lub obietnica Raju – prawdziwego bądź sztucznego.

 

I tak niepewna zapowiedź uczucia, które jeszcze mogłoby wykiełkować w panu Bellim po spotkaniu uroczej nieznajomej na grobie żony, okazuje się fałszywie brzmiącym dźwiękiem alarmu, ostrzegającego bohatera przed cmentarną hieną – starą panną szukającą męża wśród wdowców. A Sylvia już nigdy nie odzyska snów, które sprzedała Panu Niedoli – zostały one zużyte. Ale można popatrzeć na to z innej perspektywy. Mary O'Meaghan, podrywająca wdowców na cmentarzu (czyli pośród ścieżek do raju) wciąż wierzy w to, że odmieni swój los i znajdzie prawdziwą miłość, a Sylvia pijąca z kloszardem whiskey (kupioną za zapłatę za swoje sny) ostatecznie przekonuje się, że złudzenie szczęścia, jakie daje uregulowane, porządne życie w zgodzie z mieszczańskimi zasadami jest jeszcze mniej warte, niż sny sprzedawane za pięć dolarów.

 

I gdzieś w tym wszystkim odnaleźć można cień pisarza, który dzieciństwo spędził gdzieś pośrodku niczego, w stanie Alabama, a jego wielka ucieczka w świat blichtru i sławy okazała się skrajnie wyczerpująca zarówno psychicznie, jak i fizycznie – Capote umarł wskutek wycieńczenia organizmu zatrutego alkoholem i narkotykami. Po drodze przydarzyło mu się kilka mistrzowskich powieści, wśród których znalazły się legendarne Śniadanie u Tiffany'ego oraz Z zimną krwią, a także mnóstwo rozproszonych opowiadań, zebranych w tomie Pośród ścieżek do raju.

 

Czy było warto? Z punktu widzenia czytelnika – na pewno. Mamy tu do czynienia z pasjonującą historią rozkwitu i upadku wielkiego talentu pisarskiego. I z próbą uchwycenia czegoś bardzo ważnego – pragnienia zmiany, oczekiwania na lepsze życie, marzeń o tym, by znaleźć się gdzie indziej. Próbował tego Capote, próbowali bohaterowie jego opowiadań. Warto posłuchać ich historii.

 

 

www.facebook.com/literaturasaute

 

More posts
Your Dashboard view:
Need help?