Odsłona pierwsza. Wyobraź sobie miejsce i sytuację, która cię nieco przerasta. Trochę efemizm, bo boisz się jak cholera i bierzesz coś na uspokojenie, żeby tylko o tym nie myśleć. Coś mocnego. Tak bardzo nie chcesz myśleć o tym, co robisz w tej chwili i jak to się może skończyć, że przypominasz sobie najmniejsze szczegóły wydarzeń z wczoraj. Sprzed kilku tygodni. Sprzed kilku dekad. Czy jesteś tu z powodu nieszczęśliwego dzieciństwa? A może to wina wojska, tego całego gówna, w które się pakowałeś idąc z prądem? Zaraz, albo nieumiejętności stworzenia trwałego związku. Przynajmniej tak twierdzą wszystkie twoje byłe i naprawdę nie przebierają w słowach.
Odsłona druga. Leżysz na podłodze, gapisz się w sufit i słuchasz głosu. Głosu, który znasz i nie znasz jednocześnie. To głos człowieka, który już nie istnieje. Który mógłby jeszcze dużo powiedzieć, ale już tego nie zrobi. Który mógł powiedzieć wiele, ale nie mówił. Stop. Nie chcesz o tym myśleć, ale czy on ci kogoś nie przypomina?
Odsłona trzecia. Chciałeś tylko coś zmienić w życiu, a wydarzenia potoczyły się tak szybko, że nie zauważyłeś, jak wylądowałeś gdzieś na krańcu świata. Po środku niczego. Z dwoma facetami w łajbie. A może o to właśnie chodziło, żeby między jedną sraczką a drugą, w oparach absurdu pod rozgrzanym słońcem bezimiennego kraju poznać prawdę o sobie.
Ta książka może być o niczym. Słowa ślizgają się po powierzchni, czasami bawią, puszczają oko. Ta książka może też być o wszystkim. Boleśnie wgryzać się we wspomnienia, grać na nerwach i wytykać palcem to, co chcesz ukryć.