logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: postapokalipsa
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2015-02-20 13:51
Recenzja na gorąco - Postapokaliptyczne zagubienie
Metro 2033 - Dmitry Glukhovsky

Nigdy nie byłem wielkim fanem rosyjskiej fantastyki (i nie ma to nic wspólnego z tym co wyczynia obecny kacyk tego kraju) - wynika to pewnie z wrodzonej Polakom fascynacji zachodem i kulturą anglosaską. Mam na swoim koncie kilka ciekawych pozycji ale w tych książkach zawsze było dla mnie coś odstręczającego. Może z tego powodu tak długo nie mogłem się zmobilizować do sięgnięcia po "Metro". No ale cóż, jestem zwierzęciem podatnym na reklamę a ta pozycja była przez długi czas intensywnie promowana. 

 

Książka to przerażająca wizja post apokaliptycznego świata. Po zagładzie, resztki mieszkańców Moskwy chowają się w metrze niczym szczury zapędzone w kozi róg. Ludzie panicznie starają się obronić przed nowymi dziećmi skażonego radioaktywnym pyłem świata. Jest to opowieść o przemijaniu - nasz czas jako władców planety już minął i książka budzi wrażenie że jest to nieodwołalne - nic się już z tym nie da zrobić - odchodzimy. Książkę czyta się dobrze mimo że autor odmalował przygnębiającą wizję klaustrofobicznych, zimnych, ciemnych korytarzy, w których poza granicą światła czai się śmierć. Świat jest smutny, ponury i mało w nim nadziei, mimo to kunszt autora sprawia że książka ciekawi, identyfikujemy się z głównym bohaterem i z chęcią poznajemy jego dalsze przygody. No przynajmniej do pewnego momentu - przychodzi taki czas w którym szczęście Artemki zaczyna nieco irytować. Autor w dużym stopniu dopracował swoje uniwersum choć różnice między poszczególnymi stacjami są chyba jednak zbyt wielkie - stanowią one odrębne państwa, podejrzanie mocno zróżnicowane kulturowo. W książce nie ma zbyt wielu oryginalnych pomysłów, wszystko chyba już było. Zdziwiła mnie między innymi obecność Stalkerów, żywcem wyjętych z pokrewnych rosyjskich opowieści. Przedstawione postaci są barwne mimo że traktowane trochę instrumentalnie - dosyć szybko się "zużywają" przy obdarzonym niesamowitym szczęściem Artemie. 

 

Ogólnie książka jest całkiem dobra, jednak teraz czas na niemałą łyżkę dziegciu. Wspomniałem na wstępie, że rosyjskie SF ma coś co mnie odstręcza. Niestety "Metro" ma tego czegoś całkiem sporo. Czytając miałem wrażenie że autor pragnie nas przekonać że Rosjanie nie są zdolni do samodzielnego myślenia. Kilkanaście lat po zagładzie atomowej przedstawia nam świat, w którym główny bohater przeżywa wewnętrzne rozterki dotyczące losu człowieka pozostawionego samemu sobie. Inne postaci najwidoczniej mają już ten etap weltszmercu za sobą. Każdy obowiązkowo musi należeć do jakiejś organizacji oświecanej światłem odrębnej skrajnie przeinaczonej ideologii. Mamy tu więc Hanzę, faszystów, komunistów, ortodoksyjnych chrześcijan, satanistów, wyznawców zupełnie nowego boga (wielki czerw), bojowników Ernesto Guewary, junty wojskowych, kasty bibliotekarzy, legendarnych przywódców Metra 2 czy pracowników Uniwersytetu (nie wiem czy wymieniłem wszystkich). Ja wiem, funkcjonowanie w takim świecie byłoby niezwykle ciężkie jednak mimo wszystko wydaje mi  się, że ludzie w Warszawskim merze mieliby ciekawsze rzeczy na głowie niż poszukiwanie ideologii, która powie im co mają robić i jakie przebrzmiałe poglądy wyznawać... fanatycznie wręcz - nieledwie jak religię.

 

Przesłuchałem również fragmenty audiobooka czytanego przez Pana Krzysztofa Gosztylę, który powierzoną mu prace wykonał bardzo dobrze (wysłuchanie pieśni patriotycznej śpiewanej przez Ulmana w trakcie ataku psychicznego galaretowatej masy  ... jest niezapomnianym wrażeniem). Polecam

 

 

Dla kogo - dla fanów fantastyki postapokaliptycznej na pewno. Zwolennicy pozytywnej, świetlanej przyszłości powinni wybrać coś innego. 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-05-10 12:00
Julianna Baggott - "Nowa Ziemia. Świat po wybuchu"
Nowa Ziemia. Świat po wybuchu - Julianna Baggott

Pierwszy tom trylogii “Świat po wybuchu” kupiłem tylko dlatego, że w promocji kosztował 9.90. Niedawno gdzieś w internecie mignęła mi informacja, że już drugi tom się pojawił, czas zatem najwyższy wziąć się za “Nową Ziemię”.

 

Powieść według mnie ma wiele wspólnego z “Igrzyskami śmierci”: tu także mamy  świat pokazany po apokalipsie, bohaterami są bardzo młodzi ludzie, książka jest skierowana bardziej do czytelnika nastoletniego, a całość czyta się raczej dobrze.

 

Historia jest oparta na klasycznym konflikcie. Ogromna  większość ludzi to ofiary wojny jądrowej,  wybuchu, i przeszli oni przeróżne mutacje. Jednak jest coś takiego, jak Kopuła - miejsce dla garstki wybranych. Jedni brzydzą się drugimi, ale rzecz jasna prawda o świecie, katastrofie i jej przyczynach jest o wiele bardziej złożona, niż się wydaje. Bohaterów poznamy z obu stron a ich historia jest skomplikowana w skomplikowanym świecie.

 

Tradycyjny dla takich książek opis świata po apokalipsie miesza się z wyobrażeniami autorki o tych, którzy ocaleli. Do dramatu ofiar dochodzą także dramaty mieszkańców Kopuły, i chwilami lektura mocno skręca w stronę fantastyki socjologicznej. Niestety tylko chwilami, przeważnie mamy jednak kolejne przygody drużyny bohaterów, którym nic nie brakuje... ale jednak gdzieś od połowy książki przestała ona być dla mnie interesująca.

 

Wprowadzenie do świata, pokazanie postaci i realiów, w jakich przyszło im żyć mnie jeszcze angażowało, ale potem zacząłem się nudzić. Bo tak naprawdę ten motyw jest już tak mocno wyeksploatowany, że “Nowa Ziemia” podobać się będzie tym, którzy literaturę "postapokaliptyczną" dopiero poznają, albo już poznali, zakochali się w niej i chcą więcej i więcej.

 

Autorka stara się zaskakiwać, i czasem jej się to udaje. Wyraźnie kreuje coś swojego, ambitnie, jednak ostatecznie ogromna większość tej przecież wcale grubej książki to akcja, przygody, długie opisy  pozbawione dynamiki, wędrówki, zagrożenia... Jakby trochę tego wyciąć nie zasypiałbym nad czytnikiem tak często.

 

Drugi tom sobie podaruję. Wielkim fanom postapokalipsy jednak polecam, to nie jest zła książka, tylko zły czytelnik jej się trafił w moim przypadku.

 

Pure

Egmont 2012

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-10-16 05:55
Peter Heller - "Gwiazdozbiór Psa"
Gwiazdozbiór psa - Olga Siara,Peter Heller

“Gwiazdozbiór Psa” to książka tak często porównywana z “Drogą” Cormaca McCarthy’ego, że chwilami robi się słabo. Zwłaszcza, że powieść rzeczywiście jest podobna, a nawet nie tyle podobna, co przypomina słabo odbitą na nieco uszkodzonym kserze kopię. Dziwi mnie mocno tak wielkie zainteresowanie “Gwiazdozbiorem Psa”; tak, jakby na fali popularności klimatów postapokaliptycznych wielbiciele gatunku brali wszystko, jak leci, nie dostrzegając, że książka powiela to, co znane, nie wprowadzając zbyt wiele nowego.

 

Z początku pomyślałem, że być może ta pozycja była napisana wcześniej, niż “Droga”? Dlatego jest tak popularna? Ale nie, “Gwiazdozbiór Psa” powstał w sześć lat po słynnym dziele pana McCarthy’ego, zatem tym bardziej należy kopiowanie powieści wypomnieć. A właściwie próbę skopiowania, próbę według mnie nieudaną. Tu nie tylko ogólna fabuła przypomina “Drogę”, ale także sam system pisania, pozbawiony dialogów jako takich, nieco pourywany. Z tym, że pisanie krótkimi zwrotami, urwanymi zdaniami i słowami wymaga pewnych umiejętności, których według mnie panu Hellerowi brakuje. I tym bardziej irytuje mnie próba dorównania. Gdyby twórca zechciał pozostać sobą, byłoby prawdopodobnie lepiej, bo kopiować to tak, jak pić: trzeba umieć.

 

Być może zatwardziali fani klimatów postapokaliptycznych będą zadowoleni, wszak to, czego oczekują jest tu obecne. Świat jest logiczny, wspomnienia bohaterów ciekawe i dramatyczne, z kolei zależność między nimi jest interesująca, choć nie aż tak, jak zależność chłopca i ojca w “Drodze”. Ja jednak mimo najszczerszych chęci i prób nie zdołałem się w czasie lektury pozbyć uczucia irytacji, kopia chwilami jest po prostu zbyt bezczelna, bym był w stanie po prostu zachwycać się fabułą. Zwłaszcza, że ta jest przyzwoita, ale zachwycająca? Nie, daleko jej do tego.

 

The Dog Stars

Insignis 2013

More posts
Your Dashboard view:
Need help?