Jeśli do tej pory ktoś jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, kim był Bogdan Eugène Junod, znany jako Eugeniusz Bodo (1899-1943), to w tym roku ma okazję poznać dokładnie jego biografię, a szczególnie tę jej część, która dotyczy jego życia zawodowego. Kiedy patrzę na propozycje wydawnicze poszczególnych polskich wydawnictw, to odnoszę wrażenie, że jedno chce być lepsze od drugiego, rywalizując o to, które z nich wyda bardziej wiarygodną biografię aktora. W tym roku zapomniany przez lata Eugeniusz Bodo stał się świetną marką, na której można całkiem dobrze zarobić. Niestety, taka rywalizacja niejednokrotnie może przynieść odwrotne skutki od zamierzonych. Może bowiem stać się tak, że poszczególni biografowie na zamówienie będą pisać o Bodo, nie dbając o to, czy ich tekst będzie wiarygodny i na temat. Ważne, żeby tytuł przyciągał, a na okładce znalazło się zdjęcie jednego z najprzystojniejszych amantów polskiego przedwojennego kina. Czy taka droga jest właściwa? Może znacznie lepiej byłoby wydać jedną, a dobrą biografię, która w rzetelny sposób ukazywałaby życie zawodowe Eugeniusza Bodo? O poznaniu jego życia prywatnego raczej nie mamy co marzyć, ponieważ aktor stronił od jakichkolwiek zwierzeń. Zawsze gdy jakiś wścibski dziennikarz chciał coś od niego wyciągnąć, ten albo szybko zmieniał temat, albo obracał wszystko w żart, co generowało szereg niedopowiedzeń i plotek. Dlatego też nie wiadomo było jaka jest prawda. I taka sytuacja utrzymuje się do dziś.