logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: sanacja
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-10-27 07:46
Gangsterzy, nacjonaliści, socjaliści i Warszawa lat 30. - czyli o "Królu" trzy słowa
Król - Szczepan Twardoch

Przez całkiem spory fragment czasu lektury Króla miałem wrażenie, że wśród najlepszych powieści pisarza ta będzie tą najlżejszą i najłatwiejszą w odbiorze. Książka znacznie bardziej bowiem skupia się na historii swojego bohatera, niż na różnych narracyjnych dygresjach z których twórca jest znany, a przy tym opowiada tę historię w taki sposób, że nie sposób się oderwać od lektury.

 

Siłą Króla jest Warszawa, przedstawiona w roku 1937 w taki sposób, że jestem pewny, iż starzy warszawiacy bez problemu odnajdą poszczególne przedstawione tu miejsca. Ale jeszcze większą zaletą są bohaterowie, i nie tylko Mojsze Bernsztajn i Jakub Szapiro, ale i ci stojący trochę bardziej w tle, z Pantaleonem Karpińskim na czele. Facet jest trochę jak Trevor z Grand Theft Auto V - będzie mi się śnił po nocach jeszcze długo po zamknięciu czytnika.

 

Z jednej strony można się nieźle zafascynować Warszawą i jej półświatkiem. Oglądamy takie Zakazane imperium czy Peaky Blinders, a tu proszę: w przedwojennej Polsce wcale nie było gorzej! To znaczy: lepiej, oczywiście. I tu były konkretnie zorganizowane gangi służące rzadko komuś, kto do władzy doszedł, bo potrafił, a znacznie częściej jakimś ideom, ukrytym w cieniu za garniturami i kołnierzykami politykom. Obserwacja Żydów na tle Polaków w roku 1937 jest lekturą pociągającą, ale i coraz bardziej przerażającą. Tak łatwo zapomina się u nas, że fala totalitaryzmu z lat trzydziestych wcale naszego kraju nie ominęła, i Szczepan Twardoch z właściwą sobie swobodą pokazuje jak wzniecano i rozgrywano uliczne zamieszki, jak ścierała się sanacja z endecją.

 

Tych, którzy od prozy pana Twardocha oczekują więcej, niż tylko dobrej historii, uspokoję: jest taki moment w książce, który czytelnika zwali z nóg. Nie aż tak, jak jesteśmy u tego pana przyzwyczajeni, ale wrażenie i tak będzie niezapomniane - gwarantuję. Król wydaje się być powieścią napisaną przez pisarza, który już nie musi niczego udowadniać, który przetarł sobie szlak świetnymi Wiecznym Grunwaldem i Morfiną, a teraz wreszcie może napisać coś nie aż tak potężnie uderzającego, może nawet coś nieco łatwiejszego, jednocześnie będąc pewnym dobrej sprzedaży. A bardzo się zdziwię, jeśli pod koniec roku nie okaże się, że Król króluje na listach bestsellerów. To raczej niemożliwy scenariusz.

Like Reblog Comment
review 2013-03-06 10:04
Tadeusz Dołęga-Mostowicz - "Kariera Nikodema Dyzmy"
Kariera Nikodema Dyzmy - Tadeusz Dołęga-Mostowicz

Choć dziś Józefa Piłsudskiego określa się jednoznacznie jako prawdziwego herosa, twórcę II Rzeczypospolitej (z którym twierdzeniem zgadzam się całkowicie), często zapomina się, że był on autorem tzw. przewrotu majowego - zamachu stanu dokonanego pod hasłem “odnowy moralnej”. Po sukcesie tej akcji władzę w Polsce przejęła sanacja (“sanatio - odnowić”), która trwała u steru do wybuchu drugiej wojny światowej. I chociaż nawet średnio rozgarnięty człowiek zdaje sobie sprawę, że lepsza sanacja, niż endecja, znowu często zapomina się, że choć dzięki rządom Mościckiego-Becka-Rydza wielu Polaków nie musiało się wstydzić za endeckie zapędy faszystowskie, to jednak sama sanacja wcale nie była elitą ludzi uczciwych, skupionych na dobru narodowym, marzących o lepszej, silniejszej i bogatszej Polsce.

Właśnie od sanacyjnych bojówek oberwało się niejakiemu Tadeuszowi Dołędze-Mostowiczowi. Facet został pobity i porzucony w lesie. Wyobrażacie to sobie? Już kilka lat po odzyskaniu niepodległości Polacy pokazali, że najważniejsze są podziały między nimi samymi (jak dziś, prawda? Albo w początku lat dziewięćdziesiątych). Gdyby nie przypadkowy chłop, który zajął się autorem, literat nigdy nie napisałby swoich świetnych powieści.

Dlatego też w “Karierze Nikodema Dyzmy” bez litości Tadeusz Dołęga-Mostowicz obnaża realia życia w Warszawie, w środowisku arystokracyjno-inteligencko-politycznym. Jasno pokazuje, że tak jak dziś przekręt goni przekręt, a ręka rękę myje, korupcja zżera wszystko, a idioci u władzy nie potrafią nawet znaleźć odpowiednich ludzi do wydawania środków unijnych, tak samo było przed wojną. Trochę w głowie się nie mieści, by naród po 123 latach nieobecności na mapie Europy już w kilka lat po odzyskaniu niepodległości pokazał, że za nic ma martwych, którzy o Polskę walczyli. Liczy się tylko tu i teraz, pieniądze, władza, konto za granicą, a po mnie choćby potop.

Kariera Nikodema DyzmyNikodem Dyzma nie jest wcale człowiekiem sprytnym, nie budzi także sympatii czytelnika. Jest tym, co najgorsze: idiotą traktowanym jak mędrzec, kretynem nie potrafiącym liczyć uznawanym za ekonomistę, debilem bez pojęcia  o kulturze uznawanym za arbitra elegancji. Autor wspaniale pokazuje mechanizm manipulacji, w którym tłum, by nie powiedzieć brutalniej: tłuszcza sama się nakręca, i w strachu przed podjęciem decyzji samodzielnie, w strachu przed poniesieniem konsekwencji swoich czynów i odpowiedzialności za nie da władzę każdemu, ślepnąc na prawdę o wybrańcu.


Jeśli ktokolwiek myśli, że czasy półgłówków u władzy to przede wszystkim słynny PRL - jest w błędzie. Także mając wolność Polak często wybiera na dziś, nie na lata, z powodu swojego dobra, a nie dobra wyższego. Być może powieść jest nieco przerysowana, jednak obawiam się, że nawet jeśli, to w niewielkim stopniu. Wystarczy włączyć telewizor i spojrzeć na naszą “wybitną klasę polityczną”, by dostrzec, że Dyzmów nie brakuje i dzisiaj. A Polacy wciąż idą za nimi jak zwierzęta prowadzone do rzeźnika. A gdy ktoś odważy się głośno protestować, zostaje natychmiast uznany jak ten hrabia, co na Dyźmie się poznał od razu - za wariata chorującego na fiksum dyrdum.

 

...skoro tak politycznie mi wyszła ta opinia, to pójdźmy jeszcze dalej. Polecam stronę zmieleni.pl

 

Kariera Nikodema Dyzmy
Fundacja Nowoczesna Polska 2012
More posts
Your Dashboard view:
Need help?