Gdybym miał traktować "Szamo" jako standardową książkę, pewnie dałbym notę 2,5. Nie ma tu fabuły, nie ma chronologii, nie ma też opisów ciekawych meczów piłki nożnej...
Jedyne co w niej znajdziecie to: ogromna dawka humoru (pod warunkiem, że lubicie ciężki humor) oraz prawda... Prawda przez duże "P". Poznacie prawdę o życiu piłkarzy (o niektórych dowiecie się zbyt dużo), prawdę o tym, jak wygląda komunikacja piłkarzy w szatni czy na treningach, a w końcu prawdę o tym co wszyscy piłkarze robią z pieniędzmi...
Czytając "Szamo" miałem wrażenie, że cofam się do gimnazjum, tyle, że wszyscy moi znajomi mają kasę. Dużo kasy. Zachowanie piłkarzy nie odbiegało niczym od postępowania przeciętnego 15-latka. Niektóre historie są naprawdę zabawne, inne żenujące. Samo życie.
Moja końcowa ocena (4 gwiazdki) jest dosyć wysoka, ale i uzasadniona. Po pierwsze, "Szamo" się wchłania, a nie czyta i to duża zasługa Krzyśka Stanowskiego, a także samego pomysłu na to, jak ma ona wyglądać. Po drugie książka skupia się na rzeczach małych, na szczegółach. Na historiach zwartych w kilku zdaniach, które jednych na milion procent rozbawią, a innych z pewnością wprawią w osłupienie. Po trzecie jest ona obiektywna. Nie ocenia poszczególnych jednostek, daje nam pełną swobodę i nie ogranicza. Po czwarte... Podczas opowieści o Januszu Wójciku i Grzegorzu Królu popłakałem się ze śmiechu. Myślę, że to wystarczające argumenty by dać 4 gwiazdki ;)