logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: wiedźmin
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2020-10-26 12:10
To nieprawda, że jaskółki nisko latają
Wieża jaskółki (Wiedźmin, #6) - Andrzej Sapkowski

Ciągle słyszę, że poziom opowieści o wiedźminie spada z każdym kolejnym tomem cyklu.

 

To już przedostatni tom, a ja niczego takiego nie zauważyłem.

 

Owszem, coraz mniej jest to opowieść o wiedźminie, a coraz bardziej o Ciri, ale cóż z tego? Zarówno język, fabuła, postacie, jak i prowadzenie akcji pozostają na wysokim poziomie wyznaczonym przez pierwsze opowiadania. Wszystkie te elementy nadal łączą się w oryginalny sposób, jednocześnie podając nam to wciąż w stylu, który tak zasmakował nam wcześniej.

 

Jednocześnie nowo wprowadzone (lub rozwinięte, sam już nie pamiętam, kiedy pojawiły się po raz pierwszy) w tym tomu postacie, są tak dobrze stworzone, iż momentalnie do siebie przyciągają. W sensie literackim, oczywiście, gdyż jeśli chodzi o charakter i czyny, to potrafią być naprawdę odpychające.

 

Dobra robota. Ostatni tom przede mną, coś mi mówi, że za dobrze się to wszystko nie skończy...

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2020-01-05 18:32
KSIĄŻKI o Wiedźminie wysoko w rankingach SPRZEDAŻY

Dlaczego książki o Wiedźminie spadają z pierwszych miejsc list najlepiej sprzedawanych książek? Ano dlatego, że zostały zwyczajnie wyprzedane!

 

Też się czasami zastanawiacie, czy portale książkowe nie są aby filmowymi? Ale dopóki napędza to zainteresowanie oryginałami... (źródło: lubimyczytac.pl)

 

Przez ostatnie dni obserwowałem (dość wyrywkowo) listy najpopularniejszych książek w kilku księgarniach. Zrobiłem to z pociągnięty sławą wpisu (z 3 XII 2019 r.) na stronie polskiej ambasady w Waszyngtonie, w którym podano, że serial „Wiedźmin” platformy Netflix, bazuje na słynnej grze komputerowej...

 

Przyznam, że w "Wiedźmina", stworzonego przez CD Projekt, nigdy nie grałem, ale to bez wątpienia jeden z fundamentów popularności tej postaci na świecie (źródło: thewitcher.com

 

Zarówno serial (pierwszy sezon dostępny na platformie Netflix), jak i znakomicie sprzedająca się seria gier (zrealizowana przez polski CD Projekt), na pewno już spopularyzowały i będą w przyszłości napędzać sprzedaż książek. Bo to oczywiście od nich wszystko się zaczęło. Ciekawe, że książki Andrzeja Sapkowskiego zdobywały wysokie miejsca sprzedaży w przypadku wersji papierowych. Sąsiadowały tu przez chwilę z (niemal) niepodzielnie królującą w okresie świątecznym J. K. Rowling. A z e-bookami wcale tak dobrze nie poszło. „Wiedźmin” nie na czele pierwszej dziesiątki, a pod jej koniec. Czyżby wydania papierowe były częściej prezentami pod choinkę w Stanach? 

 

W okresie świątecznym książki Andrzeja Sapkowskiego ustępowały popularnością, w amerykańskim Amazonie, tylko powieściom J.K. Rowling. Ale tuż po świętach... (1 I 2020 r. źródło: amazon.com)

 

Poza Stanami Zjednoczonymi, wpływ serialu był chyba słabszy, bo popularność książek Sapkowskiego nie była aż tak widoczna w rankingach (albo nie dotarłem do odpowiednich).

 

 

Również w amerykańskiej księgarni Barnes & Noble, książki o Wiedźminie zdobyły w okresie świątecznym szczyty listy przebojów (26 XI 2019 r. źródło: www.barnesandnoble.com)

 

Jeśli macie (także za granicą) znajomych, którym spodobał się serial, powiedzcie im, że film to raczej na podstawie książek... A jeśli jeszcze nie czytaliście, to e-booki są dziś także dostępne w polskich księgarniach. Warto!

 

No i wyprzedany! (2 I 2020 r. źródło: amazon.com)

 

Like Reblog Comment
review 2016-05-10 13:32
Wieża jaskółki - Andrzej Sapkowski

 

- Ja, wdzicie, jestem błędny. Ale, na honor, nie obłąkany! O, jest mój koń. Chodź tu, Bucefał!.

 

Tak to dziesiątego dnia miesiąca września przejechaliśmy wszyscy na lewy brzeg Jarugi, raz tylko okrzyknięci przez straż, której Cahir, władczo zmarszczywszy bre, odwarknął groźnie coś o cesarskiej służbie, popierając wypowiedź klasycznie wojskową i zawsze skuteczną kurwią waszą macią.

 

O dziwo, poskutkowało – wampir w mgnieniu oka pozbył się denerwuącej maniery. Z czego wynika, że nieskuteczniejszą obroną przed intelektualną dominacją jest solidne obsobaczenie próbującego dominować intelektualisty.

 

- Nie – zaprzeczył Geralt, przysuwając się do ognska i okutując plecy derką. - Ja go znam. To nie może być mowa wiązana, bo on nie bluźni, nie mamrocze i nie liczy sylab na palcach. Pisze w cichości, a zatem to proza.

 

- Ha, ha! - zawołał Jakier, promieniując gwałtownie. - Książę kipnął! A to dopiero wspaniała i radosna nowina! To znaczy, chciałem rzec, smutek i żal, szkoda i strata... Niech mu ziemia lekką będzie...

 

W Talgarze zima zaczyna się we wrześniu, a kończy w maju. Pozostałe pory roku to wiosna i jesień. Jest także lato... zazwyczaj wypada w pierwszy wtorek po sierpniowym nowiu. I trwa aż do środy rano.

 

- Straszny z ciebie skurwysyn – powtórzył król, poważniejąc. - Ale porządny i przyzwoity skurwysyn. A to rzadkość w tych parszywych czasach.

 

Powiada prorok Lebioda: zaprawdę, ubogiego datkiem wesprzyj. Ale miast dać ubogiemu całego arbuza, daj mu pół arbuza, bo się gotowo ubogiemu we łbie przewrócić od szczęścia. (…) Jeszcze lepiej dać zaś ubogiemu ćwierć arbuza. A najlepiej sprawić, by kto inny dał ubogiemu arbuza. Albowiem zaprawdę powiadam wam, zawsze znajdzie się taki, kto ma arbuza i skłonny jest nim obdzielić ubogiego, jeśli nie ze szlachetności, to z wyrachowania albo dla inszego pozoru.

 

 

Like Reblog Comment
review 2016-05-07 12:29
- Zabili mnie! - zawył poeta, jak na zabitego wcale głośno. - Krwawię! Umieram!
Czas Pogardy - Andrzej Sapkowski

 

- Ja – uśmiechnęła się Francesca – gdy ktoś komunikuje mi, że jest apolityczny, zawsze pytam, którą z polityk konkretnie ma na myśli.

 

- Jedziemy. Popędź no tego opasłego wałacha, Jakier.

- Mój rumak nazywa się Pegaz.

- Jakżeby inaczej. Wiesz co? Moją elfią kobyłę też jakoś nazwiemy. Hmmm...

- Może Płotka? - zakpił trubadur.

- Płotka – zgodził się wiedźmin. - Ładnie.

- Geralt?

- Słucham.

- Czy miałeś w życiu konia, który nie nazywał się Płotka?

- Nie.

 

- Starzeję się – mruknął po jakimś czasie, gdy Płotka zrównała się z karoszem Milvy. - Zaczynam miewać skrupuły.

- Ano, zdarza się u starych – łuczniczka spojrzała na niego ze współczuciem. - Odwar z miodunki pomaga na to. A na razie kładź sobie poduszeczkę na siodło.

- Skrupuły – wyjaśnił poważnie Jaskier – to nie to samo co hemeroidy, Milva. Mylisz pojęcia.

 

- Papla – powiedział cicho Geralt. - Gaduła. Kłapigęba. Jęzor by ci w leszczot należało wziąć, bałwanie ty. Wędzidło w zęby wsadzić.

 

- (…) Jeśli będzie bezpiecznie, zawołam głosem krogulca.

- Głosem krogulca? - niespokojnie poruszył brodą Munro Bruys. - Przecie ty pojęcia nie masz o naśladowaniu ptasich głosów, Zoltan.

- I o to chodzi. Gdy usłyszysz dziwny, niepodobny do niczego głos, to będę ja.

 

- Ugotowany! Ugotowany na dekokt!

- Prawda! Czarownica ugotowała kota na dekota!

 

- Szkoda tego kota – powiedział nagle głośno Percival Schuttenbacg. - Ładna była bestia, tłuściutka. Futerko lśniące jak antracyt, ślepia niby dwa chryzoberyle, wąsiska długie, a ogon gruby jak zbójecka pała! Kot jak malowanie. Musiał ci on siła myszów zniszczyć!

Wieśniacy uciszyli się.

- A wy skąd to niby wiecie, panie gnom? - bąknął któryś. - Skąd wam wiedzieć, jak ów kot wyglądał?

- A bo on tam, o, na wozie siedzi. Za waszymi plecyma.

 

- Pod wóz! Kryj się pod wóz, Jaskier, bo nas stratują!

- Nie ruszajmy się... - zajęczał przypłaszczony do ziemi poeta. - Leżmy... Słyszałem, że koń nigdy nie nadepnie leżącego człowieka...

- Nie jestem pewien – wydyszał Geralt – czy każdy koń o tym słyszał.

 

Fringilla Vigo pogłaskała kota, który ocierał się o jej łydkę, mrucząc i prężąc grzbiet, udając, że to gest sympatii, a nie zawoalowana sugestia, by czarnowłosa czarodziejka wyniosła się z fotela

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2015-06-07 09:46
Maraton czytania książek o wiedźminie
Ostatnie życzenie - Andrzej Sapkowski
Miecz przeznaczenia - Andrzej Sapkowski
Krew elfów - Andrzej Sapkowski
Czas Pogardy - Andrzej Sapkowski
Chrzest ognia (Saga o Wiedźminie, #3) - Andrzej Sapkowski
Wieża jaskółki - Andrzej Sapkowski
Pani jeziora - Andrzej Sapkowski
Coś się kończy, coś się zaczyna - Andrzej Sapkowski

Gdy 19 maja otrzymałem swoją kopię gry “Wiedźmin 3: Dziki Gon” błyskawicznie zrozumiałem, że jest to produkt znacznie odstający od poprzednich odsłon cyklu. Produkt tak doskonały, że aż się wystraszyłem; widząc ile czasu zabawie poświęcam zechciałem zrobić coś, by tę zabawę przedłużyć, by nie skończyła się w trakcie zaledwie trzech czy czterech tygodni. Wymyśliłem zatem: od teraz połowę czasu przeznaczonego na granie przeznaczam na ponowne przeczytanie sagi o Wiedźminie! Bo czy można sobie znaleźć lepszy na to moment?

 

Zarówno opowiadania, jak i pięcioksiąg czytałem jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy dopiero ukazało się pierwsze wydanie całości. Pamiętam, że przy opowiadaniach bawiłem się znakomicie, przy sadze nieco gorzej, ale ogólne wrażenie było bardzo pozytywne. W ogóle w tamtych czasach miałem dziwne przekonanie, że gdy cokolwiek ukazuje się na rynku, drukiem, to musi być dobre, że chłamu po prostu się nie drukuje, nie wydaje. Zadziwiający tok rozumowania, wiem - jednak wspominam o nim głównie jako usprawiedliwienie; tak właśnie myśląc nie doceniłem wówczas w pełni piękna i niesamowitości opowiadań pana Sapkowskiego, zbiorów “Ostatnie życzenie” i “Miecz przeznaczenia”. Wszak skoro wyszło drukiem, to jest oczywistym, że są świetne!

 

Setki innych książek pokazały mi jak jest naprawdę. :)

 

Odrobinę zmądrzałem od tamtych dni, i teraz, ponownie przemierzając Królestwa Północy wraz z Geraltem, Jaskrem i okazyjnie innymi interesującymi postaciami widzę jaka przepaść dzieli twórczość Sapkowskiego od innych polskich autorów piszących opowiadania i powieści fantasy. Nie potrafię sobie przypomnieć żadnego innego naszego pisarza z tego gatunku, który potrafiłby przygotować aż dwa idealne zbiory opowiadań, tak mądre, tak piękne, tak wieloznaczne, które można poznawać i dla samej zabawy, przygody i historii, ale także dla piękna myśli i prawd, jakie kryją w sobie. Kto jeszcze potrafi napisać takie dialogi, jak rozmowy Calanthe i Geralta w opowiadaniu “Kwestia ceny”? A tekst zatytułowany “Mniejsze zło”? To tak brutalnie życiowa, prawdziwa historia, tak łatwo w miejsce czarodzieja i gangu Renfri podstawić pozbawione magii postaci, szaleństwo, fanatyzm oraz próby dokonania jakiegokolwiek wyboru - to jest absolutna doskonałość. Albo “Okruch lodu” - czysta poezja, której na co dzień nie jestem w stanie ot tak, po prostu strawić, nie przepadam, nie lubię. Ale dialogi zakochanych trudną, może nawet toksyczną miłością Geralta i Yennefer to nic, jak właśnie obnażenie talentu poetyckiego Autora, zabawa słowem tak udana, że nawet ja nie potrafię zwyczajnie przejść dalej, muszę podziwiać nie tylko zresztą piękno rozmowy, co i sam skomplikowany, trudny związek, im trudniejszy, tym bardziej realistyczny, dwie tak silne postaci muszą mieć swoje problemy.

 

Feliks W. Kres jest moim ulubionym rodzimym twórcą fantasy, Jacek Piekara jak chce, to potrafi, dawniej pisywał rzeczy faktycznie dobre, podobnie Tomasz Kołodziejczak. Ksin Konrada T. Lewandowskiego potrafi czytelnika zabawić. Z pisarzy młodszych wymienić potrafię tylko Roberta M. Wegnera, który świetnie wie, co robi, i nie bez powodu często nazywa się go następcą Sapkowskiego właśnie. A reszta? Na tle takiej jakości, jak “Ostatnie życzenie” i “Miecz przeznaczenia” wypada powtórzyć tylko za Szekspirem, że reszta jest milczeniem. Ta jakość powinna być w polskiej literaturze przysłowiowa.

 

Co trochę smutne, ale jak i przed parunastu laty, tak i teraz sama saga, cały pięcioksiąg, niestety już z nóg mnie nie zwaliły. Choć to i tak kawałek świetnej literatury, którą można rozumieć na kilka sposobów, można się zachwycać historią, bohaterami, opowieścią, ale także zrozumieniem gatunku fantasy przez autora, zabawą tym gatunkiem, popisywaniem się wręcz swoją wiedzą i splątaniem różnego rodzaju kreacji - to wszystko robi wrażenie. Obok sagi nie tak łatwo znaleźć konkurencję, jednak sam cykl wiedźmiński jest przede wszystkim ofiarą wcześniejszej twórczości Autora. Kolejne tomy nie mają tego napięcia, z jakim poznawaliśmy opowiadania, nie oferują tego zaangażowania, co zresztą jest zrozumiałe. Mamy tu do czynienia z czymś większym, zaplanowanym w o wiele szerszej skali, rozbudowanym, rozłożonym na wiele wydarzeń… Ale jednak ja przez cały czas trwania sagi miałem wrażenie, że kolejne rozdziały, choć opowiadające całość, zbytnio konstrukcją opowiadania przypominają. Rozdziałów było w każdej powieści niewiele, były długie, niespecjalnie wiadomo co rozdzielały, tak wiele “pomniejszych rozdziałów” było po drodze. Jest tu także problem z latami, które upływają, jest ich całkiem sporo, i nie zawsze widać to od razu. Jest wreszcie sama historia, która w pewnych momentach niestety wydaje się być trochę pompowana na siłę, tak, by trwać dłużej, co dla absolutnych fanów było tylko i wyłącznie powodem do radości, ale takim jak ja trochę przeszkadzało. Pierwsze dwa tomy można połknąć od razu, w trzecim jest sporo śmiechu i rubasznych żartów, ale zaczyna się i robić dziwnie (nigdy nie “kupiłem” postaci Regisa, ani przed laty, ani teraz mnie nie przekonuje), aż wreszcie dwa ostatnie tomy to już zupełnie inna historia, która zeszła w miejsca zaskakujące, które czasem trudno zrozumieć, ale trzeba zaakceptować.

 

Choć wiele rzeczy i tak mi się podobało. Rozwój związku Geralta z Yennefer na przykład, czy próby Jaskra zostania kimś więcej, niż tylko biernym obserwatorem. Albo polityka, zaprezentowania doskonale, co mnie przed laty nudziło, a dziś plany Foltesta i reszty królów poznawałem z największym zaangażowaniem (wpływ “Pieśni Lodu i Ognia niewątpliwie), a postać Dijkstry szpiega to już mnie totalnie zafascynowała - choć tu duże znaczenie ma późniejsze wykorzystanie szpiega przez twórców cyklu gier, a nie sama saga.

 

No właśnie, przez grę w ciągu kilkunastu dni ponownie zaliczyłem siedem książek i dwa opowiadania z książki ósmej (ale ślub Geralta i Yennefer to raczej żart, żałuję, że ten tekst poznałem, nie pasuje do świata). Świetny powód do lektury: gra komputerowa. Kusi mnie, by opisać jak wspaniale scenarzyści wykorzystali świat pozostawiony przez Sapkowskiego, jak piękne są historie w “Dzikim Gonie”, ale sobie daruję, każdy łatwo sam sprawdzi. Cieszę się jednak, że taki plan wykonałem, bo i gra teraz jest nieco inna, rzecz jasna jeszcze lepsza. Ale najbardziej cieszy mnie wykonanie planu ze względu na jakość dwóch tomów opowiadań o wiedźminie, które przecież znałem, czytałem, widziałem żeno-serial, czytałem bardzo słabe komiksy… a jednak teraz, po kilkunastu latach od pierwszego ich poznania okazały się czymś innym, niż pamiętałem. Kurde bele, czymś wspaniałym, nie tylko fajnymi bohaterami i niezłą historią, to jest pokaz rzadkiego talentu, wręcz kunsztu pisarskiego, wybitnych umiejętności operowania słowem, z przekazem, z wrażeniami, z emocjami. Od teraz i ja oficjalnie należę do tych czytelników, którzy w polskiej fantasy widzą najpierw Sapkowskiego, a potem długo nic, i dopiero pozostałych twórców. Z lekkim opóźnieniem, ale jednak. :)

More posts
Your Dashboard view:
Need help?