by Katharine McMahon
Mogło być wspaniale, niestety tak nie było. Postępowanie głównej bohaterki strasznie działało mi na nerwy. Chociaż, jakby popatrzeć na to przez pryzmat tego, że cały czas siedziała w rezydencji ze swoim "ojcem", który uczył ją alchemii, jestem w stanie zrozumieć jej czyny. Jeżeli zaś chodzi o resztę...
"Ale zamiast tego wpatrywałam się w płomień świecy, płynny i ruchliwy niczym woda, lecz lżejszy od powietrza, w kształcie języczka, brązowego u podstawy, szarego i chłodnego na środku, w potem jaskrawożółtego, wyciągniętego w górę do najwyższego punktu, jakby opierał się sile grawitacji. Płomień, je...