Europa jest trupem. Niemcy, Dania, Francja nie istnieją. My przetrwaliśmy. Ocalił nas wyszydzany relikt - tradycja. Sens ukryty w słowach: Bóg, Honor, Ojczyzna. Odparliśmy atak i wytrzymaliśmy do nadejścia pomocy. Jegrów nie wolno się bać. Czerpią siłę ze strachu przeciwnika. Są mistrzami w...
show more
Europa jest trupem. Niemcy, Dania, Francja nie istnieją. My przetrwaliśmy. Ocalił nas wyszydzany relikt - tradycja. Sens ukryty w słowach: Bóg, Honor, Ojczyzna. Odparliśmy atak i wytrzymaliśmy do nadejścia pomocy. Jegrów nie wolno się bać. Czerpią siłę ze strachu przeciwnika. Są mistrzami w pogoni za ofiarą. Nie walczymy z nimi jako emisariusze Dobra. Nie jesteśmy jakoś szczególnie dobrzy. Ale oni na pewno są źli. Zatem walczymy z nimi jako emisariusze normalności. Obrońcy ludzi, którzy chcą ży..ć w pokoju. Jak Ci nasi przodkowie, którzy stawali przeciwko Leninowi, albo Hitlerowi. Nie byli aniołami, a ich Polska nie była rajem. Lecz to nie znaczy, że zasłużyli na piekło jakie im zgotowano. Walczymy bo nie mamy innego wyboru. I żeby Polska nie zginęła… To bezprecedensowa mieszanka fantasy, historii alternatywnej i klasycznego sf. Barwny świat elfiej magii, zagadka która ma zostać wyjaśniona przez główna postać, dynamiczne sceny walki – po 10 latach milczenia Tomasz Kołodziejczak udowodnił, że w swoim gatunku porusza się z całkowitą – także językową – swobodą, a miłośnicy tego typu pisania zawsze mogą na niego liczyć. Wojciech Chmielewski: Nowe Książki 11/2010 Nowa powieść Tomasza Kołodziejczaka jest cudownie zwariowaną mieszanką różnych gatunków fantastyki i jednocześnie manifestem przywiązania do tradycji i honoru: człowieka, chrześcijanina, Polaka, żołnierza (w tej właśnie kolejności). Opowieść o przyszłości, w której losy świata (a może i wszechświata) zależą od polskiego oręża i polsko-amerykańsko-elfich sojuszy, może się wydawać niektórym nazbyt ekstrawagancka, ale po pierwszym szoku poznawczym łatwo jest czerpać z lektury sporą satysfakcję. Fantastyka mocarstwowa to chleb powszedni dla pisarzy amerykańskich czy rosyjskich – bawmy się dobrze i my. Rzeczpospolita
show less