W tomie gubione język nie skrywa wcale przejrzystości rzeczy, bo nie ma tutaj podziału na język i świat. Granica przebiega gdzie indziej: między nami - zawsze nieco zagubionymi, zbłąkanymi, poza właściwym miejscem i stosownym czasem - a nicością, która niweczy wszystko. W obliczu tego nic nie...
show more
W tomie gubione język nie skrywa wcale przejrzystości rzeczy, bo nie ma tutaj podziału na język i świat. Granica przebiega gdzie indziej: między nami - zawsze nieco zagubionymi, zbłąkanymi, poza właściwym miejscem i stosownym czasem - a nicością, która niweczy wszystko. W obliczu tego nic nie można milczeć, nie można poddać słowa. I choć słów coraz mniej, choć coraz trudniej przychodzi je składać, Miłobędzka z całą mocą rzuca nam metafizyczne wyzwanie: o tym nic, co odbiera mowę, trzeba mówić... mówić mimo wszystko (Grzegorz Jankowicz).
W ostatnim tomie Krystyny Miłobędzkiej uczestniczymy znowu w podroży, która zaczęła się w tej poezji już dawno i polega na gubieniu nie tylko siebie, ale i krajobrazów, wspomnień. W tym procesie nie napotkamy jednak żalu za utraconą przeszłością. Jest za to zapis zagarniania świata, wchłaniania go i tracenia, które odbywa się przez całe życie. Świat też jest tu rodzajem wylinki, którą się nakłada i zdejmuje. I właśnie w tym nieustannym gubieniu można odnaleźć wolność. To ona jest bohaterką tego tomu.
Justyna Sobolewska
Nic się nie stało, to tylko kolejny tomik, w którym n i c się dzieje, wydarza, przytrafia, przymierza się do naszej świadomości. Miłobędzka opisuje nic od dawna i od niechcenia. Co ja gadam? Od chcenia. Zawsze tak chciała, by jest przenikało się z niejest, by nic krążyło wokół słowa i zanikało razem ze słowem. Żeby gubiło się po trochu w apodyktycznym "mów!" albo ocalającym "ty". Mówiąc jej językiem, w tym tomiku zostały "same ważne" (rzeczy i słowa). Dlatego ich tak mało.
Karol Maliszewski
Do wierszy Krystyny Miłobędzkiej trzeba podchodzić z otwartym umysłem. Najlepiej nie skażonym żadnymi izmami, post czy pre, bo tylko wtedy ujawni się to, co w nich jest najpiękniejsze: bezpośredni przekaz z umysłu do umysłu. Kto raz posmakował jej wierszy w ten właśnie sposób, wie o czym mówię i będzie milczał; kto je odrzucił - niech żałuje, ale droga do nich jest zawsze otwarta. I powtarzam coś, co mówiłem wielokrotnie: Miłobędzka jest Buddą.
Edward Pasewicz
Miłobędzka jest poetką zarysów. Zapisuje same kontury doznań i zdarzeń. Szkicuje jedynie obrysy obrazów. Ich ostre krawędzie zwykle są ledwie widoczne, giną w ciemności. I właśnie ta ciemność jest stawką wiersza, który próbuje wtargnąć w gęstą noc pozasłownej rzeczywistości.
Paweł Próchniak
Najbardziej zadziwiające jest to, że z tak prostodusznego, zdroworozsądkowego spostrzeżenia, iż świat nam znika w chwili, gdy chcemy go zapisać, oraz z dosyć prostolinijnego przekonania o radykalnym zapóźnieniu słów wobec tego, co chcemy powiedzieć, wynika poezja nowatorska, eksperymentalna, za każdym razem przezwyciężająca swoje wcześniejsze odsłony.
Anna Kałuża
show less