Jeszcze rok temu na hasło „romans” przed moimi oczami pojawiały się tandetne okładki w tonacji różowo-fioletowej z damą mdlejącą w objęciach „kenowatego” mężczyzny. Nie ciągnęły mnie ani trochę i uważałam, że ich miejsce jest na półkach kobiet, które odchowały już dzieci i teraz czytają dla zabicia ...