Muszę przyznać, że padłem ofiarą towarzyszącej serialowi Gra o tron kampanii marketingowej. Nie dość, że zaraz po obejrzeniu ostatniego odcinka pobiegłem do Empiku i kupiłem wszystkie części Pieśni lodu i ognia (dla niewtajemniczonych – tak właśnie nazywa się cykl fantasy, zekranizowany pod...
show more
Muszę przyznać, że padłem ofiarą towarzyszącej serialowi Gra o tron kampanii marketingowej. Nie dość, że zaraz po obejrzeniu ostatniego odcinka pobiegłem do Empiku i kupiłem wszystkie części Pieśni lodu i ognia (dla niewtajemniczonych – tak właśnie nazywa się cykl fantasy, zekranizowany pod tytułem Gra o tron), to sięgnąłem również po jedno ze starszych dzieł George’a R.R. Martina, o których nasi wydawcy zaczęli sobie nagle przypominać, wietrząc okazję do łatwego zysku. Na swoje usprawiedliwienie.. mogę powiedzieć tylko tyle, że jakiś rok temu czytałem znakomitą książkę Martina Ostatni rejs Fevre Dream i tak nosiłem się od tego czasu z myślą o lepszym zapoznaniu się z jego twórczością. Niemniej jednak jestem ofiarą manipulacji i to, co gorsza, szczęśliwą ofiarą. Bo nie dość, że Pieśń lodu i ognia okazała się znakomitą lekturą, to również nie żałuję czasu, który poświęciłem na przeczytanie owego „innego dzieła”, o którym wspominałem wcześniej. I to właśnie o nim chciałbym Wam tutaj opowiedzieć. Lodowy smok, bo taki właśnie tytuł nosi ta książka, jest utworem w pewnym sensie nietypowym dla twórczości Martina, gdyż jest to… bajka dla dzieci. Nie wyobrażajcie sobie jednak, że twórca Gry o tron zbłaźnił się pisząc jakąś przygłupią historyjkę o wróżkach i różowych konikach. Przeciwnie – jest to mądra historia o okrucieństwie, miłości i poświęceniu. Akcja Lodowego smoka rozgrywa się w fantastycznym królestwie, które od wielu lat trwa w stanie wojny z innym królestwem, wysyłając swoich smoczych jeźdźców do walki z innymi smoczymi jeźdźcami. W tym świecie nieustającego konfliktu przyszło dorastać głównej bohaterce naszej powiastki, dziwnej, chłodnej dziewczynce, imieniem Adara. Jednak pojawienie się tytułowego lodowego smoka zupełnie zmieni jej los. Jeśli chodzi o narrację, to Martin, jak zwykle, wykazuje się niewymuszoną elegancją. Opisy i dialogi skraca i przystosowuje oczywiście do potrzeb najmłodszych czytelników, ale nie tracą one przy tym uroku i naturalności. Pismu towarzyszą też wspaniałe ilustracje autorstwa Yvonne Gilbert. A i polski wydawca stanął na wysokości zadania, dbając do odpowiednią korektę i estetyczną oprawę. Krótko mówiąc, Lodowy smok to świetna powiastka dla dzieci, napisana w założeniu, że młodszy czytelnik jest czymś więcej, niż bezmyślną maszyną o kupkania, której trzeba zrobić jeszcze większą wodę z mózgu opowieściami o Teletubisiach. Myślę, że jej lektura zapewni frajdę zarówno maluchom, jak i ich rodzicom. Egzemplarz recenzencki dostałęm od Wydawnictwa Zysk i Sk-a. Bardzo dziękuję.
show less