Dobrze się czytało, ale cały czas odnosiłam wrażenie, że gdzieś już było coś podobnego. Jednak po epilogu zrozumiałam swoje odczucia. Przecież King to istny Daniel McGregor z książek Nory Roberts. Identyczny mężczyzna, który układa życie swoim dzieciom (w późniejszych tomach także wnukom). Podobne p...