Powiedziałam sobie kiedyś, że jakiś harlequin wypadałoby jednak w końcu przeczytać. Ot, jak nie dla śmiechu, to z czystej ciekawości. Ten był dołączony do pewnego numeru bodajże "Przyjaciółki". I co? I szok, bo to wyjątkowo dobre czytadło, które wspominam bardzo miło. Historia wcale nie jest sztampo...