Jakoś nie mogę czytać normalnie książek. Zawsze muszę się czegoś doszukiwać. A to treść ma czegoś uczyć, a to forma zwracać uwagę. Nawet jak biorę do ręki temat prześmiewczy, i humorystyczny – coś musi mi wyskoczyć. Miało być lekko i dowcipnie.
Ale nie wyszło śmieszno.
Wyszło straszno.
Ten Dyzma jest jak kiedyś Lenin
Wiecznie żywy.
„Pan prezydent nie wątpi, że pan prezes nie odmówi mu, zwłaszcza dziś, w dobie ciężkich zadrażnień politycznych i ostrego kryzysu gospodarczego, kiedy kraj trzeba ratować przed staczaniem po równi pochyłej. Trudne i wielkie to zadanie. Pan prezydent wierzy, że właśnie pan, który cieszy się nie tylko jego, lecz całego społeczeństwa zaufaniem, skutecznie temu podoła. Że wysoki autorytet, wiedza i doświadczenie jakie są udziałem pana prezesa, dadzą pełnię rękojmi, iż stworzy pan rząd silnej ręki, że podźwignie pan pomyślność kraju, który z takim utęsknieniem oczekuje silnego człowieka”.