Galeria handlowa jest cicha. Andrzej czasem zerka na wystawy, kolorowy świat za szybą. Jedzie dalej, bez pospiechu.
- Jakie tam wszystko drogie! Buty za dwieście pięćdziesiąt, co najmniej! Ja mam osiemset złotych renty, żona niewiele ponad sześćset. Świat swoi na głowie.
Jest ciepły wieczór, dogasa drugi papieros, herbata w sam raz do picia.
- A widział pan nową cukiernię? Kolejki się robią aż do H&M-u. Zna pan torty od Sowy?
- Słyszałem, ale już mnie nie było w pracy. Tortów od Sowy nie jadłem. Chyba drogie. Szczerze mówiąc, ja bardzo lubię słodkie, kiedyś potrafiłem zjeść cztery tabliczki czekolady. Jednego dnia! Tylko zdrowy wtedy byłem…
Notuję w głowie: „Sowa, jutro, kawałek pralinkowego plus babeczka kajmakowa”.
"Zorkownia" - Agnieszka Kaluga