Drastyczny przykład jak znajomość literatury może uratować życie. Brzmi jak fragment z Orwella, niestety to realne zdarzenia - Kambodża 1975 - 79.
"Za zbrodnię mówienia po angielsku zostałem aresztowany przez Czerwonych Khmerów i ze sznurem na szyi, potykającego i kulejącego, zaciągnięto mnie do więzienia w Kach Roteh (...) Co noc przychodzili strażnicy i wzywali po nazwisku jednego, dwóch, trzech więźniów. Wyprowadzali ich i nigdy już nie widzieliśmy tych ludzi (...) O ile wiem jestem jednym z nielicznych więźniów, którzy przeżyli Kach Roteh, prawdziwy obóz tortur i zagłady. Przeżyłem tylko dzięki temu, że nastolatkom i dzieciom, które były naszymi strażnikami, umiałem opowiadać bajki Ezopa i klasyczne khmerskie baśnie o zwierzętach."
Kassie Neou - dyrektor Kambodżańskiego Instytutu Praw Człowieka
Na zdjęciu jedna ze zbiorowych mogił na terenie "pola śmierci" Choeung Ek niedaleko Phnom Penh. Czerwoni Khmerowie do mordowania swoich rodaków używali głównie białej broni - maczet, siekier czy metalowych prętów. Mnie, człowieka wychowanego na pamięci o okrucieństwach II wojny światowej i obozów koncentracyjnych samo miejsce kaźni niczym nie zaskoczyło, jednak opisy tortur i niezwykłe okrucieństwo masowych mordów naprawdę szokuje.