#1
by:
Hagime
date:
10 years ago
discussions stats
Łowcy wilków - James Oliver Curwood
Start: 2015-07-01
Koniec: 2015-07-26
Nooo to chyba czas zacząć dyskusję.
Myślałem, że uda mi się dzisiaj wrócić wcześniej do domu i coś napisać o tej książce. Niestety, pozostało mi pisanie z komórki, więc wybaczcie ale nie będę się za bardzo rozpisywał.
Co mogę napisać o tej książce? Czytałem ją do tej pory wielokrotnie, podobnie jak jej kontynuację "Łowcy złota". Pierwszy raz przeczytałem obie książki będąc w trzeciej lub czwartej klasie szkoły podstawowej i od tego czasu zajmują one ważne miejsce w moim życiu. Chyba każdy chłopak w tym wieku przechodzi etap fascynacji historiami przygodowymi. W tej książce mamy wszystko: przygodę, wspaniałe opisy przyrody dalekiej północy, czarne charaktery, trochę niebezpieczeństwa i oczywiście fascynującą przyjaźń łączącą głównych bohaterów. W mojej ocenie Curwoodowi udało się tak poprowadzić akcję że czytelnikowi trudno oderwać się od lektury. Dość ciekawa historia została zamknięta w krótkim opowiadaniu, więc generalnie bez większego wysiłku można się z nim uporać w jeden wieczór. Książka nie jest przegadana, ani też akcja nie pędzi w zbyt oszałamiającym tempie. Wszystko jest podane w przystępny i dobrze wyważony sposób.
Muszę przyznać, że średnio raz w roku ogarnia mnie taka lekka nostalgia i wtedy sięgam po książki "zaliczone" we wczesnej młodości - to mi pozwala naładować baterie i nabrać pewnego dystansu do otoczenia.
Uffffff chyba w życiu nie napisałem tak długiego tekstu na komórce
O, nie dostałam powiadomienia o tym poście… eh.
W Curwoodzie zaczytywałam się również w czasach podstawówki, do tej pory na półce stoi dumnie kolekcja 10 tytułów. Przyznam, że nie miałam czasu przypomnieć sobie akurat "Łowców wilków", więc wypowiem się bardziej ogólnie – zawsze w książkach tego autora fascynował mnie obraz surowego życia na dalekiej podróży, niezwykły klimat życia w dziczy, konieczność posiadania zapomnianych już dziś umiejętności przetrwania, łowiectwo, robienie ręcznie wielu rzeczy. Bardzo też lubiłam sposób, w jaki Curwood pisał o zwierzętach (przygodę zaczęłam od "Szarej wilczycy"). Prezentował świat z ich perspektywy, ale nie rodził tego w zdziecinniały czy bajkowy sposób, ale bardzo na poważnie.
Ciekawe jest że James Oliver Curwood i John Griffith Chaney znany bardziej jako Jack London żyli "obok siebie" w XIX w. i pisali bardzo podobne książki zarówno w tematyce jak i sposobie przedstawiania surowego klimatu i życia na dalekiej północy.
Nigdy nie lubiłem zimy co skutecznie odrzucało mnie od książek o "ludziach północy".
Dziś odrzuca mnie co innego, męczyłem się okropnie brnąc przez tę książkę.
Rozumiem (nie popieram) polowanie bo skórki, ogonki itp. - utrzymać się jakoś trzeba.
Rozumiem (nie popieram) polowanie bo krwisty udziec, wątroba itp. - jeść trzeba.
Jednak euforia prowadząca wręcz do orgazmu, w jaką wpadają bohaterowie po zastrzeleniu każdego zwierzaka jest dla mnie obca. Reakcja na każde spotkane zwierzę jest wciąż taka sama, bezmyślne wyciąganie broni i bum bum. Nie ważne czy trzeba czy nie, czy są głodni czy nie, czy mają inne zadania, pojawia się zwierzak wiec trzeba go zabić. A po co, to się później okaże. Stanąć 200 m od dzikiego zwierzaka i walić w niego jak w bęben z karabinu - Wow. Gdyby taki jeden z drugim wziął nóż albo jakąś pałkę i rzucił się w pogoń za niedźwiedziem albo jeleniem ...
Miałem w pakiecie drugą część "Łowcy złota" więc pociągnąłem lekturę dalej żeby mieć to już za sobą. Po ponad 200 stronach po raz pierwszy jeden z tych bohaterskich, młodych mężczyzn pozwala sobie na "chwilę słabości" i zwierza się, że nie zabija łosi bo to wspaniałe zwierzęta. Drugi rozkosznie przyznaje, że nigdy nie patrzył w ten sposób.
Na szczęście (oczywiście moim zdaniem) takie książki nie wytrzymują próby czasu.
Przyznaję, że opisy mroźnej, surowej, dzikiej przyrody są naprawdę przyjemne szczególnie kiedy za oknem + 30.
Moim zdaniem książki tego "typu" właśnie idealnie wytrzymują próbę czasu z uwagi na opisywane ponadczasowe wartości takie jak przyjaźń, lojalność, zaradność i ukazywanie piękna dzikiej przyrody.
Ostatnio po obie części "łowców" sięgnął mój 9-cio letni syn i był bardzo zadowolony. Nie ukrywam, że kilkakrotnie przychodził do mnie z pytaniami dot. niezrozumiałych dla niego słów czy też zachowań, ale generalnie obie części tak bardzo go wciągnęły, że przerwał czytanie swoich ulubionych "dzienników Cwaniaczka" autorstwa Jeffa Kinneya
Pisząc o próbie czasu miałem na myśli tło tych ponadczasowych wartości, o których piszesz.
Z własnego dzieciństwa i młodości pamiętam kilka innych książek, które opisują przyjaźń, lojalność itp. bez okrucieństwa i niepotrzebnej przemocy. Ja moim synom kiedy mieli 9 lat polecałem inne książki, po prostu.
Żeby nie wyjść na nawiedzonego dziwaka (umiem obsługiwać kbk AK) zacytuję zdanie z notki o autorze pióra Andrzeja Koskowskiego:
Niechęć do polowań, do "mordowania zwierząt" - jak to sam określał - ogarnęła Curwooda na kilkanaście lat przed śmiercią i wiązała się z niechęcią do barbarzyństwa w ogóle, a szczególnie do wojny