A to ci dopiero przygoda !...
Wysiedliśmy z Zygzakiem. Pietrek został w wozie. Poszliśmy do domu. Dobrnęliśmy przez błotko na ścieżce do bramy. Odczytałem numer domu: szesnasty. - Wkradniemy się tam - szepnął Zygzek - chcesz? - O rety! - przestraszyłem się. - A jak nas dopadną? I nie wiesz, w którym mieszkaniu. - W tamtym...
show more
Wysiedliśmy z Zygzakiem. Pietrek został w wozie. Poszliśmy do domu. Dobrnęliśmy przez błotko na ścieżce do bramy. Odczytałem numer domu: szesnasty.
- Wkradniemy się tam - szepnął Zygzek - chcesz?
- O rety! - przestraszyłem się. - A jak nas dopadną? I nie wiesz, w którym mieszkaniu.
- W tamtym - Zygzek pokazał na oświetlone dwa okna. - Wszędzie ciemno, a tam nie. Chcesz?
- A ty?
- Trochę mam pietra - przyznał - ale musimy. Pojmujesz?
Nacisnąłem klamkę. Szybko cofnąłem rękę, bo przecież nacisnąłem ją w nadziei, że się oprze, że zamknięta brama zakończy naszą wieczorną wyprawę.
- Właź - ponaglił Zygzek. Wśliznąłem się do sieni, zapachniała tarcicą, przydusiła lakierem czy czymś podobnym, zaleciała zbutwieniem. Była ciemna jak loch, więc Zygzek, który wszedł za mną, nie zamkknął za sobą bramy. Postapiłem krok naprzd i - zmartwiałem.
źródło opisu: Wydawnictwo Literackie, 1971
źródło okładki: zdjęcie autorskie
show less
Format: papier
Publish date: 20 kwietnia 1971
Publisher: Wydawnictwo Literackie Kraków
Pages no: 277
Edition language: Polski