Nigdy nie mogłem pojąć, skąd wzięło się przekonanie, że zemsta jest rozkoszą bogów. Bogowie kojarzą mi się z siłą, a nawet omnipotencją, zaś zemsta ze słabością, bezsilnością, tchórzostwem. Byłbym nawet skłonny powiedzieć, że zemsta jest swoistym aktem sprawiedliwości ludzi słabych pozbawionych...
show more
Nigdy nie mogłem pojąć, skąd wzięło się przekonanie, że zemsta jest rozkoszą bogów.
Bogowie kojarzą mi się z siłą, a nawet omnipotencją, zaś zemsta ze słabością, bezsilnością, tchórzostwem. Byłbym nawet skłonny powiedzieć, że zemsta jest swoistym aktem sprawiedliwości ludzi słabych pozbawionych argumentów czy zdolności koncyliacyjnych.
Hollywoodzka kinematografia usiłowała nam przez lata wmawiać, że to silni, odważni i godni zachwytu mściciele przywracają sprawiedliwy świat. W rzeczywistości zemsta jest rozkoszą nie bogów, a karłów.
Wcale niemała grupa psychologów – szczególnie tych zamiłowanych w argumentach ewolucyjnych – wyraża przekonanie, że reguła wzajemności jest jedną z najpowszechniejszych reguł rządzących ludzkimi zachowaniami. Tyle tylko, że pojmowana jest dość wąsko, a jej prototypem jest bezpośrednie odwzajemnienie wsparcia, altruizmu, pomocy. Tymczasem reguła wzajemności realizuje się także przez odwet, przez zemstę. Tyle tylko, że w tym wypadku mamy z jednej strony potrzebę odwzajemnienia, z drugiej zaś poczucie bezsilności.
Przypomnijmy sobie osławioną indiańską społeczność Kwakiutlów, z pogranicza Stanów Zjednoczonych i Kanady, dla których odwzajemnianie z nawiązką było podstawową regułą zachowania. Każdy, kto cokolwiek dostał od innego człowieka, musiał nie tylko dać mu coś w rewanżu, ale musiał mu dać więcej niż dostał. Łatwo domyślić się, że możliwości były ograniczone.
W jakimś momencie którejś ze stron musiało zabraknąć dalszych zasobów – wtedy kończyła się wymiana dobroczynności, a pojawiała reguła zemsty. Obdarowany, który nie potrafił odwzajemnić daru, miał tylko jedno wyjście: musiał zabić dobroczyńcę. A potem z nawiązką odwzajemniano zabijanie. Nic dziwnego, że społeczność Kwakiutlów egzystuje w formie nieomal symbolicznej.
Do dziś ślady podobnych reguł widać w organizacjach mafijnych, co znakomicie pokazali Mario Puzo w swojej książce, a Francis Coppola w swoim filmie. Mowa oczywiście o Ojcu chrzestnym.
Motywacja zemsty to mieszanina rywalizacji i bezsilności. Do tego dochodzi dobrze znane: kto kogo? – priorytetowa według wielu reguła życia społecznego. Pragnie się być górą, bo z tym wiążą się różnorodne profity, ale brak po temu przesłanek. Przede wszystkim brak jest narzędzi zdobywania przewagi społecznej w uczciwy sposób, brak umiejętności przekonywania innych, zdobywania ich szacunku.
Towarzyszy temu także pogarda dla innych – wszystko to skłania do poszukiwania sposobów podstępnych. Nie przeszkadza to oczywiście w dorabianiu do aktów zemsty wzniosłych ideologii. Jedną z najczęściej przywoływanych jest ideologia honoru (osobistego, honoru rodziny, honoru narodu i tak dalej). Rzecz znamienna, że uszczerbki na honorze ponoszą najczęściej ludzie słabi.
Zemsta, jakkolwiek by na to patrzeć, jest aktem destrukcyjnym. Z założenia ma spowodować szkody lub straty, a powodowanie szkody lub straty to przecież podręcznikowa definicja agresji. Od dawna wiadomo, że czynności destrukcyjne mogą zwiększać subiektywne poczucie sprawstwa i skuteczności.
Z tej perspektywy zemsta nie różni się zapewne od różnorodnych form wandalizmu – łamania drzewek, rozwalania przystanków tramwajowych, przewracania kubłów ze śmieciami.
Daje poczucie krzepy. Chwilowe i złudne.
źródło opisu: http://www.charaktery.eu/charaktery/2011/04/wstepniak/
źródło okładki: http://www.charaktery.eu/charaktery/2011/04/wstepniak/
show less