Książka jest reporterskim zapisem podróży autora przez Kołymę i dawne tereny gułagu. Start w Magadanie, meta w Jakucku. Razem jest to 2025 kilometrów, które reporter pokonuje głównie z pomocą przygodnie spotkanych kierowców. Jednak dla Jacka Hugo-Badery nie cel jest ważny, lecz sama podróż.
Podróż przez miejsca, które straszą tym czym były kiedyś i tym czym są obecnie. Kołyma jest straszną krainą i tajemniczą...jest piekłem, w którym wszystko skuwa lód, a jednocześnie jednak kusi i pociąga. Każe wciąż gnać do przodu, dotknąć i odkryć kolejne jej sekrety. "Złote serce Rosji" słynie z licznych żył złota i wydobycia tego kruszcu. To zimny i niedostępny obszar, który poznajemy przez pryzmat różnych ludzkich historii. Trakt kołymski to również cmentarz, ponieważ więźniowie umierali licznie przy jego budowie, a ciała zakopywano pod powierzchnią. Łącznie w łagrach życie straciło ponad 2 miliony ludzi, a ich liczba jest nie znana dokładnie z powodu niekompletnych archiwów.
W książce najważniejsi są ludzie, więc "Dzienniki kołymskie" to galeria postaci, o których szara codzienność nie dba, ale za wszelką cenę starają się przetrwać i być na swój sposób szczęśliwi. Autor pokazuje nam Rosjan jako zwykłych ludzi, z marzeniami, tragediami, pasjami, historią - to wszystko staje się bliskie.
Dzienniki zdecydowanie polecam. Niejednego skłonią do zadumy podczas czytania.