"Bóg - gdyby istniał - nie mógłby orzekać, ponieważ zna jakoby nasze losy od narodzin po śmierć. Skoro wszystko jest przesądzone, zapisane, jakimże absurdem byłoby wymierzanie nam sprawiedliwości?"
"Dusza? Ten wynalazek kapłanów i filozofów, o którym wiadomo jedynie tyle, że przez tysiące lat nie rozstrzygnięto tak naprawdę, czym jest, o ile jest?"
Miłość piękna, pełna czułości, romantyczna i wzniosła skontrastowana z radziecką swołoczą azjatycką co pali, gwałci i morduje. Wspomnienia dziecinnie naiwne i niewinne leczone powojennym panowaniem proletariatu. To wszystko na tle historii Kaszub i rodzimej tradycji, napisane pięknym językiem. No i to jest jedyne co w tej książce mi się podoba - język. Nie żeby historia była nieciekawa, ale ja mam juz dość słuchania, czytania, oglądania radzieckich zbrodni i podłości. Ja już wiem, że to słowianie o mentalności azjatyckiej, co szacunku nie maja do niczego i wszystko zeszmacą, co chętnie i radośnie udowadniali niejednokrotnie. To książka nie dla mnie, choć niewątpliwie boleśnie... piękna...