logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Salman-Rushdie
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-11-24 21:45
Rushdie - człowiek, któremu język nie mieści w ustach
Ostatnie westchnienie Maura - Salman Rushdie,Wojsław Brydak

"Straciłem już rachubę, nie wiem, ile dni minęło, odkąd uciekłem od okropności tej szalonej fortecy Vasco Mirandy w wiosce Benengeli w górach andaluzyjskich; pod osłoną mroku uszedłem śmierci, zostawiwszy kartkę przybitą do drzwi."

 

Piąta powieść Rushdiego, następna po "Szatańskich wersetach", to saga rodzinna rodu da Gama-Zagoiby z Koczinu w Indiach - z jednej strony bogatych, portugalskich kupców handlujących przyprawami, z drugiej - żydowskiej rodziny rabina, który z innymi Żydami miał uciec przed rekonkwistą do Indii z Granady. Przyglądamy się dziejom rodu przez kilka pokoleń, ale główna oś opowiadania przypada na czas od końca lat czterdziestych, kiedy Koczin przyłącza się do Indii, po początek lat 80ych. Cała powieść jest utrzymana w konwencji opowiadania głównego protagonisty i narratora -  Moraesa Zagoiby, który uwięziony przez  Mirandę, niczym Szeherezada codziennie musi spisywać historię własnej rodziny dla swego prześladowcy. Moraes to syn wybitnej malarki Aurory da Gama (inspiracją dla jej postaci była Amrita Sher-Gil) i Abrahama Zagoiby, przedsiębiorcy i rekina bombajskiej finansjery, dokąd rodzina przeprowadziła się w 1945 roku, kupując willę w prestiżowej dzielnicy Bombaju - Malabar Hill. Ciekawym zabiegiem jest charakteryzowanie emocji i powiązań między zaborczą matką i jej umiłowanym synem, powstających w miarę rozwijającej się akcji, poprzez opisy obrazów Aurory, które wymownie je odzwierciedlają. Ubrane są one symbolicznie w postaci Boabdila i jego matki Ayshe (Rushdie się myli - naprawdę miała na imię Fatma). Aurora jest bardzo silną, może nawet apodyktyczną kobietą, zaś jej syn - zwany Maurem - odwrotnie: jest chorowity, cierpi na astmę i chorobę powodującą szybkie starzenie się, ma też nadrozwiniętą prawicę w formie maczugi.

 

Akcja toczy się w dużej części w Bombaju, gdzie Rushdie dorastał, kończy zaś w jakiejś fantastycznej rezydencji (sztucznej, współczesnej Alhambrze, która przypomina trochę dom Dalego w Figueres) szalonego malarza Vasco Mirandy, kiedyś przyjaciela rodziny, jaką ten wybudował w mieścinie Benengeli. Zważywszy wielkie oczytanie Rushdiego w literaturze europejskiej, nazwa ta jest bez wątpienia świadomym nawiązaniem do nazwiska Maura, który jakoby opowiada większą część przygód Don Kichota u Cervantesa. Zapewne to, a także indyjski chaos wielu religii, języków, zasad moralnych, gdzie toczy się w większości akcja, w dodatku osadzona w rodzinie niewierzących, przekonanych o tym, że stoją ponad prawem bogatych ludzi, uzasadnia w oczach autora wszechobecny erotyzm, promiskuityzm i wszelką przesadę w opowiadaniu. Bowiem jego powieść, aczkolwiek osadzona w konkretnym czasie i wciąż przywołująca historyczne wydarzenia polityczne w Indiach, jakie wpływały również na życie rodziny, ma tak wiele nieprawdopodobnych zakrętów, jest w tak wielu aspektach przesadzona, rozbuchana, że wychodzi z ram pod każdym względem. Mam wrażenie, że z tym jego sposobem opowiadania jest tak, jak z językiem powtarzających się w różnych jego powieściach bohaterów: tu Gottfrieda Helsinga (nazwisko odwołuje się pewnie do pogromcy wampirów Brama Stokera) - filozofa i palabrysty - pobocznej postaci, jaką Maur spotyka u końca swej podróży, ale także jak u Virgila Jonesa z "Grimusa". Obu wyróżnia ta sama własność: "język tak wielki, że nie może im się zmieścić w ustach". Kimś takim jest dla mnie również Rushdie, i mam wrażenie, że w tych postaciach opisuje właśnie siebie. Ale w tym szaleństwie chaosu i przesady jest też metoda, metoda autora, który widzi sztukę - wszystko jedno, czy malarstwo, czy powieść - i to co powinna przedstawiać tak: Odpuść sobie tych sakramenckich realistów! Rzeczywistość zawsze ukryta jest w cudzie, w krzewie ognistym, może nie? Życie to fantazja!" (s.168)

To wszystko, co napisałem powyżej nie przeczy faktowi, że powieść "Ostatnie westchnienie Maura" jest pisane fascynująco barwnym językiem i przykuwa uwagę. Całość zaczyna się jednak trochę rozmywać i nużyć pod koniec, gdy na scenę wkracza przemoc, mafia, brudne interesy i szaleństwo. Ale być może takie muszą być konsekwencje pochodu ludzi chciwych i bezwzględnych, wyobcowanych z własnego środowiska - społeczności i jego systemu moralno-religijnego, których interesuje tylko pieniądz i władza. W powieści osiągają jedni (Abraham) nieprawdopodobne bogactwo i władzę. Inaczej niż u Dostojewskiego, ponieważ są wyzuci z moralności i religii nie mają żadnych wyrzutów sumienia, ale ostatecznie spektakularnie muszą upaść tracąc wcześniej rodzinę. Inni izolują się od społeczeństwa budując własne wieże z kości słoniowej, by tam oszaleć. To mężczyźni.

 

Najciekawszą i najbarwniejszą postacią powieści była dla mnie jednak kobieta - Aurora, a najsilniejszym elementem tej książki - opisy jej obrazów. Motywem przewodnim najważniejszego cyklu jej obrazów był Maur Boabdil, opuszczający swą ojczyznę, Granadę, po poddaniu jej chrześcijanom: "Płacz jak kobieta, skoro nie potrafiłeś walczyć, jak mężczyzna" (to miała powiedzieć Fatma do Boabdila po upadku Granady). Zapewne inspiracją do tego cyklu był dla Rushdiego obraz Alfreda Dehodencqa pod tytułem "Odjazd Boabdila z Granady" (1869, Musée d'Orsay). 

 

Opozycyjną wobec Aurory postacią jest Uma-Chymène (pewnie żeński odpowiednik greckiego Hymena - boga małżeństwa i miłości erotycznej), która rywalizuje o Moraesa z jego matką i jest rodzajem człowieka bez właściwości: pragnie uwieść wszystkich mówiąc im to, co chcieliby usłyszeć. Kobiety w ogóle są w tej powieści autorytarne i silne - w przeciwieństwie do podporządkowanych im mężczyzn, którzy są w stanie wyrzec się dla nich wszystkiego: rodziny, wiary, godności, byle zechciały być z nimi. Szczególnie słaby - i to kolejna paralela, jeśli chodzi o bohatera powieści do "Grimusa" (por Trzepoczący Orzeł) - jest tytułowy Moraes/Maur. Przy czym: "Słaby mężczyzna" to tautologia - powiada Aurora - bo samo słowo mężczyzna jest dla niej synonimem słabości.

 

"Ostatnie westchnienie Maura" to kolejna opowieść sympatyzującego z islamem Żyda, który ma na pieńku z wszystkimi religiami, i którego książkowi bohaterowie to idealni kosmopolici - ludzie wymieszani z wszystkimi rasami i religiami, jakich wymarzyłby sobie George Soros. To oni przejmują władzę i wpływ na społeczeństwo w jego powieści. Ale Rushdie ukazuje też fatalność kierunku takiego rozwoju społecznego. Populistyczne ruchy polityczno-religijne to reakcja  prostych ludzi na rzeczywistość, w której czują się zagubieni i którą przestają rozumieć. Ich przywódcy (tu Raman "Żaba" Fielding na czele skrajnie hinuistycznej Osi Mumbai) pragnąłby cofnąć społeczeństwo do stosunków z odległej przeszłości. Nie przypadkiem jest to Bombaj - stolica hinduistycznej Maharasztry, która kiedyś obroniła się przed najazdem muzułmańskim i nawet pod Anglikami zachowała autonomię. Lecz gdy religia traci wpływ na rzeczywistość a dotychczasowa tolerancję religijną zaczyna zastępować skrajna propaganda paramafijnych ruchów, i gdy ludzie możni kierują się wyłącznie zyskiem, musi to doprowadzić do wrzenia, zamieszek i zamachów na tle rasowym i religijnym. Taka rewolucja skrupi się jak zwykle na innowiercach lub mniejszościach. Odwrotny, lecz podobny w swej istocie proces dokonuje się w Hiszpanii, czyli w Europie: gentryfikacja miast i miasteczek przez obcych kulturowo i ideowo turystów, prowadzi do postępującej polaryzacji stosunków lokalnych i powstawania wrogich sobie społeczności nawet w małych miejscowościach. To może kończyć się samosądem. Tak więc mimo sympatyzowania z ateistycznym światopoglądem, niosąca go przyszłość nie ma pozytywnej prognozy u Rushdiego - przeciwnie do wszelkich utopii społecznych, które projektuje się w gabinetach socjologów społecznych lub przez super-rządy super-państw. 

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-08-18 15:02
Read for real life book club
Two Years Eight Months and Twenty-Eight Nights - Salman Rushdie

It's Rushdie so the writing is wonderful. And quite frankly, the ending is stunning.

However, there seems to be a tad too much joy in the descriptions of older men having sex with younger women who are so overwhelmed by the handsomeness of said older men.

And no, the whole backstory does not make the incest any less icky. Sorry, guess I'm a prude

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2019-08-10 14:20
This is not a drill
Black Leopard, Red Wolf - Marlon James
Two Years Eight Months and Twenty-Eight Nights - Salman Rushdie

1. Warner Bros and Michael B. Jordan have the rights to James' Black Leopard, Red Wolf.

 

2. Got a nice surprise last night.  Started the read for my real life book club, Rushdie Two Years Yada Yada.  Brought it from Thriftbooks for five books.  Opened it and it is a signed first edition.

 

 

I don't know which makes me happier to be honest. 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-01-28 01:22
The Golden House: A Novel - Salman Rushdie

A great, masterfully told, timely book.

 

Supposedly this book was Rushdie's commentary on the Obama years. While it didn't have a lot to do with presidential politics, it certainly brought the feelings of being alive and online 2009-2015.

 

Mostly, though, this was a complexly plotted, intricate story of some fascinating characters in early 21st century America.

 

Reading the back flap, I thought this was going to be some sort of fictionalized Donald Trump, but although there are some really surface similarities between Nero Golden and Donald Trump, I think they aren't important to the story.

 

The part that I think will resonate with me the most is the sad story of D Golden -- not because of his (very 21st century) gender dysphoria, but because of the theme of "Identity" -- D was being asked, forced, etc. to choose an identity-- was he Male or Female, Trans, Pre-op Trans, or some different shade of whatever.

 

In the end, I think Rushdie's message is that we need to love and respect each other, and that labels don't matter. Rushdie saw that in India in the last century -- Once the country was partitioned into Hindu vs Muslim, those divisions became a matter of life and death in places where it didn't matter before (in Shalimar the Clown's Kashmir or Midnight's Children/Golden House's Bombay). Allowing labels to divide us causes further and further division until no-one can see eye to eye with anyone unless they think exactly the same.

 

So maybe, we shouldn't worry so much about whether someone is a republican or a democrat, whether someone is gay or straight, cis or trans, woke or TERF, and stop trying to stick labels onto people who can't/won't/shouldn't be labeled.

 

I dunno. It was a good book 5 stars.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2018-11-14 00:04
The Satanic Verses - Salman Rushdie

I've been hesitant to read this one, because I heard that it doesn't quite live up to the legend surrounding it.

 

In case you don't remember the hoopla about this book, https://en.wikipedia.org/wiki/The_Satanic_Verses_controversy should get you up to speed.

 

I also read Joseph Anton before I read this, which was really interesting and shows that truth is almost as strange and compelling as fiction.

 

 

Anyways, in short? No, this doesn't live up to the hype. How could it? That being said, this is definitely a Major Work and one of Salman Rushdie's better novels.

 

 

Was it blasphemous? Well, I might be a bit offended if I were a muslim, as it does fictionalize an account of the prophet Muhammad, and gently question him. I could see how it could offend people, but honestly? a death sentence for a non-believer? That's beyond the pale. I am firmly in the camp that nobody can tell the other team what to do or not to do. I drew a stick figure on Draw Muhammed day, too. Je Suis Charlie.

 

Anyway, any ideology that can't take this gentle of a ribbing obviously won't stand up to serious intellectual scrutiny anyways. I've heard Jesus jokes before. I don't repeat them, but I also don't kill those who make them.

 

 

...but was the book good? Yeah, it was. A little tough to follow in parts, but great. It had about 6 intertwining sets of characters/storylines, some of which shared names, etc. They didn't come together the way I expected (which was a good thing) and kept me guessing until the end what was going to happen.

 

I love how the book starts out-- with a conversation between two guys falling from an exploding plane at 24,000 feet... It only gets weirder from there.

 

In the end, I think Rushdie's message was about ideas and power. How do the powerless act towards the powerful, and how do they act when the roles are reversed? That's also interesting in light of the book's controversy, as a certain powerful world religion with millions of followers with AK-47s, and their reaction to one (mostly) powerless author is telling.

 

 

One thing that surprised me about the book, is I expected the Devil to become a major character. There were a few small hints throughout that our characters were being manipulated by some nefarious force, but in the end, it just ended up being their own human faults that drove them onward.

 

Oh-- and a very, very Rushdiesque moment-- there's a character, Alleluia Cone, always described as imposing, cold, maybe icy. ...and then 3/4 of the way through the book, Rushdie calls her "The Icequeen Cone" and I almost fell over laughing... all that setup for a pun. Oh man, I love Rushdie's writing. It works on so many levels, including stupid puns.

(spoiler show)

 

Also, the novel does a good job of describing the cultural circumstances of contemporary (80s) London. Boy, there was a lot of racism and badness happening. Apparently 80s London was way more "Guns of Brixton" than "Our House". I have a hard time imagining that much racist badness happening in my lifetime, in the era of Princess Di. Guess that's my privilege showing again.

 

Anyway, a great book. Not Rushdie's best, because he's a fantastic author, but a great book nonetheless.

 

 

More posts
Your Dashboard view:
Need help?