Muszę przyznać, że mając w pamięci fatalne zakończenie przez Zygmunta Miłoszewskiego książki „Gniew” zabierałem się do „Bezcennego” ze sporą obawą i rezerwą. Jednak już po przeczytaniu pierwszych dwóch rozdziałów wiedziałem, że moje obawy były całkowicie bezpodstawne. Już od pierwszych stron czytelnik porwany jest przez bardzo wartka akcję, której tempo nie spada praktycznie do ostatniego zdania. Autor po raz kolejny udowodnił, że potrafi wymyślić dobrą historię, która następnie w perfekcyjny sposób „sprzedaje”. Przy tej książce nie sposób się nudzić, a wręcz trudno się od niej oderwać.
Bohaterowie, jak zwykle u Miłoszewskiego, nie są przerysowani i mają swoje ułomności, co znajduje moje szczególne uznanie podczas czytania i oceniania książek. Nikt tu nie jest fanatycznie pozytywną lub negatywną postacią. Czytelnik bardzo często „atakowany” jest nagłym zwrotem akcji lub zmianą zachowania bohaterów.
Informacje dotyczące historii sztuki są dawkowane w sposób przyjazny nawet dla takich dyletantów jak ja, mających problem z odróżnieniem czym się różnią „zabytki” od „zbytków” (dla zainteresowanych mała podpowiedz: w zabytkach nie robi się zbytków, a ze zbytków zabytków :) )
Każdy Odbiorca znajdzie tu coś dla siebie: mamy tu trochę kryminału, political fiction, sensacji oraz sporą garść wiadomości dotyczących historią sztuki, historii powszechnej oraz stosunków społeczno-politycznych.
Gorąco polecam!