Tomasz Kopyra od lat opowiada w internecie o piwie, jest jednym z bardziej znanych beer geeków, a zawdzięcza to nie tylko wiedzy i pasji dla tematu, ale chyba przede wszystkim autentyczności. Facet mówi to, co myśli, nie uśmiecha się w kierunku pewnych marek, potrafi przekazać wiedzę, swoje zdanie, wraz z wyczerpującym uzasadnieniem, no… i robi też po prostu wrażenie swoimi zdolnościami sensorycznymi oraz talentem komediowym, niektóre wielkie testy piw oglądałem kilka razy, i tylko po to, żeby szczerze się pośmiać.
Kiedy autor zapowiedział książkę faktycznie logicznie zabrzmiało, żeby pewne podstawowe pojęcia, pewną wiedzę o temacie mieć na półce pod ręką, a nie zaglądać do internetu lub przeglądać starsze filmy autora. Piwo to wdzięczny temat nie tylko do smakowania, ale i oglądania lub czytania, i wydaje mi się, że książka z góry była skazana na sukces. Wystarczy, że autor będzie pisał tak, jak mówi - i rzecz sama się obroni. I tak też się stało.
Książka opowiada o piwie w wielu aspektach, począwszy od historii, przez produkcję, składniki, techniki, do różnych rodzajów. Informacje przydatne znajdą tu i tacy, którzy sami chcieliby się sprawdzić w roli piwowara, jak i ci bardziej leniwi (jak ja), ograniczający się do samej degustacji. Poza zawartością swego rodzaju encyklopedyczną jest bowiem książka prawdziwą kopalnią ciekawostek, które autentycznie uzasadniają podtytuł tej pozycji.
Warto dodać, że jest to książka interaktywna, w której niektóre fotografie można zeskanować przy użyciu aplikacji TAP2C, która odnajduje w internecie film - który jak typowy film Tomasza Kopyry jest filmem raczej długim (jak na internet) i poruszany temat w zasadzie wyczerpuje. To bardzo przyjemny dodatek, chciałoby się tylko, by aplikacja potrafiła więcej, np. rzucać tenże film na smartTV czy jakiegoś chromecasta, ale cóż, na razie musi wystarczyć smartfon czy tablet.
Zdecydowanie polecam, jak na tak ogromne nagromadzenie informacji książka jest relatywnie tania, warto ją kupić każdemu, kto lubi piwo, kto pija je częściej, niż tylko w typowe upalne dni. Po lekturze nie sposób nie chcieć spróbować wyrobu rzemieślniczego, teraz przecież dostępnego już nie tylko w specjalnych sklepach, leżącego wręcz w marketach. A potem to już pójdzie z górki. :)