logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: rebecca-donovan
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2015-12-08 00:00
Liebe verletzt
Liebe verletzt - Rebecca Donovan Cover
Obwohl das Cover nichts mit dem Inhalt zu tun hat, gefällt es mir sehr gut. Es passt zum Buch, auch wenn ich nicht unbedingt beschreiben kann, warum. Es strahlt etwas Melodramatisches aus, etwas Trauriges. Kastanien werden mit Herbst und dem Jahresende assoziiert. Ich finde es ziemlich passend zu dem Buch.

Meine Meinung
Emma lebt bei ihrer Tante, ihrem Onkel und deren beiden kleinen Kinder. Ihre Mutter ist nicht in der Lage sie zu versorgen und auf sie aufzupassen. Emmas Tante hingegen ist nicht sonderlich begeistert davon, Emma im Haus zu haben. Sie verlangt viel von ihr, schlägt sie und misshandelte sie schwer. Ihr Onkel schaut weg und sagt ihr, sie solle ihrer Tante eben aus dem Weg gehen und diese nicht so reitzen. Emma selbst würde niemals etwas sagen, denn witzigerweise behandelt ihre Tante nur sie wie den letzten Dreck. Ihre eigenen Kinder liebt sie abgöttisch.

Evan zieht mit seiner Familie in die Stadt, in der Emma lebt. Er findet das ruhige Mädchen äußerst faszinierend und die beiden kommen sich immer näher. Er versucht alles um Emma zu beschützen und um ihr das Leben schöner zu machen. Zusammen mit Sara, Emmas bester Freundin, versucht er Emma zu helfen und ihr da Leben leichter zu machen.

Sara weiß von Emmas Familie und den Zuständen, die dort herrschen. Emma darf Sara auch nur besuchen, weil diese die Tochter des Bürgermeisters ist. Jedoch schafft es auch sie nicht, Emma aus der Gewalt ihrer Tante zu befreien. Sie deckt Emma und ihre Verletzungen, versorgt sie und hilft ihr immer wieder "auszubrechen". Ich muss ehrlich sagen, dass ich mich manchmal gefragt habe, wie Sara das mitmachen konnte und wie sie glaubt, dass ein rosafarbener Pulli das Leben so viel besser macht. Sara schaut, wie alle anderen auch nur zu, wie Emma misshandelt wird. Natürlich könnte man jetzt sagen, sie akzeptiert die Entscheidung von Emma, aber ich glaube, manchmal ist das auch nicht richtig. Sara hätte mehr darauf drängen müssen, etwas zu sagen, stattdessen ist sie nur eine weitere Zuschauerin am Rande von Emmas Leben.
Auch Evan gehört mehr oder weniger zu diesen Zuschauern. Emma kann keine Beziehung zu ihm eingehen, da er ja sonst herausfinden würde, dass ihr körperliche Gewalt angetan wird.

Obwohl das Hauptthema des Buches häusliche Gewalt ist, geht es doch sehr viel um alltägliche Teenagerprobleme, die noch etwas aufgepeppt werden, in dem das Mädchen regelmäßig geschlagen wird. Das mag jetzt wirklich hart klingen, aber das hat mich schon irgendwie gestört. Niemand in diesem Buch ergreift irgendwie initiative. Niemand versucht etwas besser zu machen, sie belassen es alle dabei, so wie es ist, weil es ja noch schlimmer sein könnte.
Es ist nicht so, dass mir dieses Buch nicht gefallen hätte, ganz im Gegenteil, ich mochte es sehr. Doch während ich hier diese Rezension schreibe, desto deutlicher wird, dass es mich schon gestört hat. Mir tut Emma furchtbar leid und ich werde auf jeden Fall den zweiten und dritten Teil auch lesen, weil mich dieses Buch auch zum Verzweifeln gebracht hat. Der Schluss hat mich völlig in der Luft hängen lassen und mich zum Verzweifeln gebracht. Ich will wissen, wie es mit Emma weiter geht. Mit ziemlicher Sicherheit werde ich auch in den beiden folgenden Büchern noch Szenen finden, die mich aufregen und schier wahnsinnig machen, doch das gehört ja auch dazu. Denn trotz alldem will ich wissen, ob und wie sie es schafft, sich zu lösen. Emma liegt mir trotz ihrer etwas nervigen Art und ihrer verdrehten Sichtweise auf die Welt am Herzen.

Kann ich dieses Buch weiterempfehlen? Nur bedingt muss ich gestehen. Es hat mir gefallen, aber irgendwie ist es doch auch sehr speziell. Mit über 500 Seiten nicht gerade kurz und es zieht sich an manchen Stellen auch ziemlich hin. Auch wenn mir die Figuren ans Herz gewachsen sind, betrachte ich sie oft noch etwas distanziert. Es gibt niemand, dem ich komplett verfallen bin und keine besonders herausstechende Figur. Alles in allem ein durchschnittliches Buch.

Wertung (3/5)

www.valaraucos-buchstabenmeer.com
Like Reblog Comment
text 2015-08-10 10:19
A co jeśli...
Co, jeśli... - Rebecca Donovan,Andrzej Goździkowski

„- Uwielbiam patrzeć w gwiazdy. – [...] – Gwiazdy mogą ukoić twój ból, jeśli tylko im pozwolisz. A kiedy wzejdzie słońce, po nagromadzonych smutkach nie będzie śladu.” [s.98-99]



Każdy w dzieciństwie marzy o swojej paczce przyjaciół. I często właśnie taką ma. Może dlatego, że w dzieciństwie jakoś wszystko wydaje się łatwiejsze. I zawieranie znajomości przychodzi z mniejszym trudem niż w późniejszych latach. I tak, wygrałeś życie, jeśli masz wkoło siebie prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze będą z Tobą mimo wszelkich przeciwności. Ale... co, jeśli...

 

Pewnego lata paczka Cala po prostu się rozpadła. Nawet nie wiadomo kiedy i z jakiego powodu. Czy strata najbliższej przyjaciółki go bolała? Z pewnością. A ten ból spotęgowało także odejście drugiej najbliższej mu osoby. Chłopakowi tylko Rae i wiele pytań bez odpowiedzi, które będą towarzyszyć mu przez resztę życia. Aż do momentu, gdy po raz kolejny zobaczy TE oczy. Ale co, jeśli...

 

Co, jeśli... znacznie różni się od trylogii Oddechy. Podczas czytania nie przeżywałam takiego kłębowiska emocji i uczuć, jak przy pierwszym spotkaniu z Donovan. Choć jest to osobna powieść, która w żaden sposób nie jest powiązana z historią Emmy i Evana, to widać małe podobieństwa między bohaterami i niektórymi ich zachowaniami. Nie wiem, czy autorka zrobiła to świadomie, czy też nie, ale właśnie dzięki tym wspólnym cechom od razu widać, że powieści wyszły spod jednej ręki.

 

Po raz kolejny Rebecca Donovan pokazuje, że myśli o wszystkim i przykłada się do książek, które pisze. Sprawia, że czytelnik nie ma wrażenia, że są pisane jednym ciągiem, jak gdyby jej się gdzieś spieszyło. Po raz drugi mamy okazję poznać jedną historię z różnych perspektyw, co sprawia, że staje się ona bardziej rozbudowana.

 

Co, jeśli... jest bardzo... dziwną książką. Z jednej strony można domyślić się, o co chodzi, a z drugiej autorka cały czas stara się sprowadzić swoich czytelników na manowce. Tak żeby cały czas zastanawiali się nad tym, jak potoczą się losy bohaterów. Co jest dobre, bo znowu zwraca uwagę na ważne i istotne tematy, koło których nie można przejść obojętnie.

 

I tym razem zżyłam się z bohaterami. Każdy z nich jest inny, każdy jest wyjątkowy, ale niewyidealizowany. Każdego z nich możemy również bliżej poznać, choć to Cal wysuwa się na pierwszy plan. Inni są dopełnieniem całej tej zagmatwanej historii. To dzięki temu cała układanka układa się w nienaganną całość. I chciałam napisać, że najbardziej pokochałam Nyelle, ale... ale po chwili uświadomiłam sobie, że wszyscy byli dla mnie tak samo ważni. Choć to chyba właśnie ją najbardziej podziwiam i chciałabym mieć jej niektóre cechy osobowości.

 

Co jest najbardziej pokręcone i wykluczające się, to to że... cały czas myślałam, że lektura mi się dłuży, bo czekałam na coś, co znowu rozsypie mnie emocjonalnie, gdy w pewnym momencie z niemałym przerażeniem zauważyłam, że niespodziewanie został mi ostatni rozdział i epilog. Kiedy? Jak? Naprawdę nie wiem. Wiem tylko tyle, że kiedy już przysiadłam do czytania, nie mogłam się oderwać od powieści, co nie jest mi obce przy książkach Donovan. Człowiek po prostu siada, czyta, zatraca się w powieści i nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że nieprzeczytane strony ubywają w tak zastraszająco szybkim tempie.

 

Mimo całej mojej sympatii do Rebeki Donovan muszę przyznać, że liczyłam na ciut więcej. Po genialnej trylogii Oddechy, przy której śmiałam się i płakałam, ta okazała się... bez takiej siły rażenia. Jest dobra. Ba! Jest nawet bardzo dobra, ale nawet nie dorównuje poprzednim powieściom. Co, jeśli... warto przeczytać, gdy jest się fanem autorki, a jeżeli chce się rozpocząć przygodę z jej twórczością, to raczej stawiałabym na Powód by oddychać. Chociaż z drugiej strony wiem, że tam problemy mogą niektórych czytelników przytłaczać. Mimo wszystko warto spróbować. Bo książki Donovan są tego warte.

 

Teraz czekam z niecierpliwością na wieści zza oceanu dotyczące jej następnej serii, pt. Burning, której pierwsza część będzie nosiła tytuł Igniting Lies. Premiera jest zapowiedziana na 2016 rok, ale dokładnej daty jeszcze nie podano. Mam nadzieję, że pojawi się ona jak najszybciej, a na polski przekład nie będzie trzeba długo czekać.

 

Source: szeptksiazek.blogspot.com
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-04-18 19:17
Reason to Breathe by Rebecca Donovan
Reason to Breathe - Rebecca Donovan

if you're thinking about reading this here's what you should know:

 

  •  you will read the word "breathe" many many times. so just be prepared.

 you will "HATE..hate, hate , double hate . Loathe entirely..." Carol.

  • (every time I read the name Carol I get this image of "Carol" from The Walking dead.)
  • Think to yourself - "What the F*ck, really? F*ck this book."

then you'll tell yourself you're gonna put it down because it's so frustrating because Emma's thought process is stupid.  Then Evan will turn up on the page and before you know it you'll be smiling and reading way past your bedtime because you've told yourself..."just one more page . I have to see if Emma smarten ups."

 

I'm not saying this book is great. It's not. But it had something that made me keep reading and put the next book on hold.

   ...oh yea, about that. If you're gonna read this one, you're gonna need to put the next book, Barely Breathing, on hold too.

 

Things that didn't make sense to me:

 

The hate Carol has for Emma. I need a reason. I don't matter how small. I just need to hear her reasoning. Like maybe Emma is really her husband's child? Or she reminds her of a girl she hates...something!

 

The Drew attraction. that didn't work for me. 

 

(spoiler show)

 

 

on to the next book....

 

 

Like Reblog Comment
text 2015-03-07 02:54
Best of the Best
The Breathing Series - Rebecca Donovan

This is by far my favorite book!

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-02-24 11:13
„Po prostu oddychaj.”
Oddychając z trudem - Rebecca Donovan,Ernest Kacperski

„Po prostu oddychaj.” [s.433]

 

 

Choć Emma jest już bezpieczna, na tyle ile tylko może, teraz walczy z koszmarami. Koszmarami, które nawiedzają ją każdej nocy i sprawiają, że spędzają sen z powiek nie tylko jej. A ponadto nie można zapomnieć o Leyli i Jacku – swoim najbliższym kuzynostwie, których po wydarzeniu, które zmieniło całe jej dotychczasowe życie, już później niedane było jej zobaczyć. Czy w uporaniu się z przeszłością i naprawie teraźniejszości pomoże jej przeprowadzka do matki? Matki, która po tragicznym wypadku, które je spotkało, zostawiła ją w prawdziwym piekle?

 

Rebecca Donovan sprawiła, że czytałam jej książkę, oddychając z prawdziwym trudem. Z każdą kolejną powieścią pokazuje, że naprawdę ma talent do pisania o sprawach trudnych. Można by powiedzieć, że porusza tematy tabu. Nie powiela utartych schematów i nie ciągnie w nieskończoność tego, co już sama zaczęła, mimo że jest to kontynuacja, a przy nich ciężko się od tego powstrzymać.

 

Autorka wprowadza nowe wątki i nowych bohaterów, dzięki którym powieść staje się bardziej rozbudowana. W konsekwencji można bliżej poznać Rachel, która była tak naprawdę obca do tego momentu, a teraz staje się jedną z drugoplanowych postaci. Dzięki niej również, w tej części poznajemy stopniowo wcześniejsze życie Emmy – to życie, jeszcze przed piekłem Carol. I nie tylko oczami matki. Nie można również zapomnieć o jej nowym partnerze, który dla córki nie będzie tylko jej facetem, a nieoczekiwanie stanie się kimś zupełnie bliższym...

 

Chwała Donovan za to, że umie wyważyć emocje i nie przekracza żadnej z granic – absurdu, przesady, doniosłości czy zbytniej wesołości. To po prostu życiowa i trudna powieść, która oprócz, wspomnianej w poprzedniej części tomie, przemocy domowej, porusza takie tematy jak: walka z duchami przeszłości, przebaczenie (także sobie) czy zaufanie do drugiego człowieka. Na szczęście czytelnik nie zostaje przytłoczony nadmiarem negatywnych czy raczej tych smutniejszych emocji. Autorka przeplata ze sobą te wydarzenia również z tymi bardziej spokojnymi i weselszymi, które dają choć chwilową nadzieję na poprawę sytuacji.

 

Widać, że postać Emily ewoluuje. Choć nadal jest w jakiś sposób w sobie zamknięta, to jednak nie zamyka się tak na ludzi. Stara się być bardziej otwarta, ale także wreszcie pokazuje inne emocje niż smutek czy radość spowodowane, albo wydarzeniami domowymi albo tymi szkolnymi i związanymi z Sarą i Evanem. Rebecca Donovan tchnie w nią coś zupełnie innego, co sprawi, że staje się trochę bardziej ludzka i bliższa normalnej nastolatce. I kurczę, można ją podziwiać za determinację i swego rodzaju cierpliwość, że mimo wszystko nie poddaje się, chociaż życie nie poskąpiło jej smutków i tragedii.

 

Oddychając z trudem zakończyłam z jękiem bólu, cierpienia i rezygnacji. Dlatego, że z jednej strony chciałam ją skończyć, żeby dowiedzieć się, czy autorka wyjaśniła te niewiadome, na których najbardziej mi zależy, a z drugiej zaś nie miałam absolutnie najmniejszej ochoty rozstawać się z jej powieścią.  Bo to boli. Bolą ostatnie strony. Boli koniec. Boli to, że trzeba czekać na następny tom. Boli niewiedza jak się to wszystko zakończy; choć ma się nadzieję na najlepsze, jednak ma się na uwadze też fakt, że z Rebeką Donovan nigdy nic nie wiadomo. I boli również to, że Bez tchu będzie już niestety ostatnią częścią.

Source: szeptksiazek.blogspot.com
More posts
Your Dashboard view:
Need help?