Jądro ciemności. Powieść graficzna
Conrad wyruszył do Afryki w maju 1890 roku. Wcześniej długo starał się o nominację kapitańską, która pozwoliłaby mu stanąć za sterami parostatku podróżującego po rzece Kongo (celem wyprawy miało być zbadanie jednego z jej dopływów). Ostatecznie udało mu się odbyć jedynie rejs próbny z Kinszasy do...
show more
Conrad wyruszył do Afryki w maju 1890 roku. Wcześniej długo starał się o nominację kapitańską, która pozwoliłaby mu stanąć za sterami parostatku podróżującego po rzece Kongo (celem wyprawy miało być zbadanie jednego z jej dopływów). Ostatecznie udało mu się odbyć jedynie rejs próbny z Kinszasy do Wodospadów Stanleya, skąd jego okręt zabrał agenta Georgesa Antoine’a Kleina (zajmującego się pozyskiwaniem kości słoniowej pracownika Towarzystwa Górnego Konga, który poważnie zachorował). Po powrocie do Kinszasy Conrad czekał na decyzję w sprawie przydzielenia mu właściwej misji, ale konflikt z kierownikiem ekspedycji uniemożliwił udział w kolejnej podróży. Rozczarowany i chory (zapadł na dyzenterię, która na trwałe osłabiła jego zdrowie) postanowił wrócić do Europy, by osiem lat później opisać swoje doświadczenia w noweli zatytułowanej „Jądro ciemności”.
Spośród wszystkich – licznych – dzieł Conrada właśnie to okazało się jego opus magnum. Jednych fascynowało i stymulowało, drugich przerażało i odstręczało. Wywoływało skrajne reakcje: raz chwalone za przenikliwość w ukazywaniu źródeł i natury zła, innym razem nazywane mimowolnym nośnikiem rasizmu i imperialistycznej ideologii. Wydaje się, że spór o „Jądro ciemności” będzie trwał tak długo, jak długo opisane przez Conrada wydarzenia będą się rymowały z doświadczeniami człowieka płynnej nowoczesności, który mimo rozpaczliwych prób, nie jest w stanie zneutralizować destrukcyjnych impulsów zasilających jego cywilizacyjne projekty.
O tym właśnie jest ta opowieść: o szlachetnych ideach, które ludzie żyjący w jednym regionie świata próbują zaszczepić wśród ludzi wiodących swe życie w innych częściach globu. Bohaterowie Conrada tak bardzo wierzą w słuszność swoich poglądów, niewywrotność swych moralnych systemów i skuteczność cywilizacyjnych narzędzi, że nie widzą niszczycielskich konsekwencji podejmowanych przez siebie działań. Nie widzą lub nie chcą widzieć. Być może ich misja i usprawiedliwiające ją górnolotne hasła są tak naprawdę przykrywką dla bezwzględnego wyzysku i niepohamowanej żądzy destrukcji, która ogarniętym nią jednostkom i wspólnotom daje złudzenie panowania nad przypadkowym i skończonym życiem.
„Jądro ciemności” było już przenoszone na deski teatru i na ekran (telewizyjny oraz kinowy). Inspirowało pisarzy, reżyserów, artystów wizualnych, autorów słuchowisk radiowych i muzyków. Ale być może żadna z wcześniejszych adaptacji nie była tak udana, jak powieść graficzna Davida Zane Mairowitza oraz Catherine Anyango. Rozmazana, jakby spowita mgłą kreska, z której wyłania się tu świat bohaterów Conrada, zwraca naszą uwagę na jeden z najważniejszych aspektów ludzkiego doświadczenia: widmowość. Widmowość naszego życia, naszej formy egzystencji, naszej tożsamości, ale także widmowość innych istnień, widmowość otaczającego nas świata. Gdy rzeczywistość i zamieszkujący ją ludzie tracą ontologiczne ugruntowanie, gdy zmieniają się dla nas w zjawy czy cienie, granica między projektem cywilizacyjnym a eksterminacją rozszczelnia się do tego stopnia, że na pozór niewinne gesty mogą zainicjować dzieło nieograniczonej dewastacji.
Heart of darkness to dosłownie „serce ciemności”, czyli mroczne centrum, czarny rdzeń. Czego? Życia? Świata? Dla Conrada zapewne obu. Niemal odruchowo wyobrażamy sobie, że ten zalążek mroku znajduje się gdzieś na zewnątrz nas, out there, w miejscu, do którego zmierzamy, nie podejrzewając nawet – jak bohaterowie noweli i komiksu – co na nas czeka. Ale heart of darkness można przetłumaczyć również jako „serce z ciemności”. I chyba właśnie tak powinniśmy tę formułę przekładać, by w pełni uświadomić sobie, że nie chodzi o jakieś bliżej nieokreślone, tajemnicze zewnętrze, lecz naszą własną duszę…
Grzegorz Jankowicz
show less