Kiedy Zmierzch przeżywał chwile sławy, inne autorki chciały być oryginalne i sięgnąć po temat również skupiający się wokół fantastyki, jednak dotyczący czarownic nie wampirów. Były lepsze(Libba Brey) ale i były gorsze(L.J.Smith) które się za magię brały, no i Tiernan należy na pewno do tych pierwszych.
Dawne, spokojne życie Thais w Connecticut to już tylko odległe wspomnienie. Odkąd przeniosła się do Nowego Orleanu, odkryła, że ma siostrę bliźniaczkę i że obie są czarownicami.
Dlaczego zasięgnęłam po 2 część? Z powodu bohaterów. Urzekły mnie bliźniaczki, które w drugiej części są jeszcze bardziej rozbudowane i do tego jakby unormowane, nie ma aż takiej wielkiej różnicy pomiędzy Clio i Thais. Do tego co dziwne w 1 części kochałam Thais, a w drugiej zwróciłam się w stronę Clio. Widać, że autorka rozwinęła się, i druga część jest bardziej przemyślana niż pierwsza, mniej młodzieżowa a już bardziej dorosła. Do tego rozwinięte są relacje Treize, dowiadujemy się kilku ciekawych faktów, które szokują. Wielkim plusem jest Richard, którego pokochałam całą sobą i w momentach kiedy pojawiał się w książce moje wnętrzności skręcały się i nie mogłam wtedy zrobić nic innego niż czytać. Luc, trochę zmężniał, jednak wciąż pamiętam go jako ciamajdę z pierwszej części...
Fabuła jest jeszcze lepsza. Naprawdę, jestem zdziwiona jak autorka potrafiła mnie zaskoczyć. Nie zdarza się to często. Wszystko jest dopracowane, jednak wkurzyła mnie lekko końcówka z pewna osobą której imienia nie zdradzę, mogę powiedzieć, że nie zaczyna się na L ani na R. Akcja urywa się jakby w połowie, chyba że przypadkiem przeskoczyłam kilka kartek.. Jestem pod wrażeniem przebiegu relacji Richarda i Clio - motylki w żołądku! Bardzo dobrze rozegrana sytuacja z rytuałem, mroczną bliźniaczką i powiązaniami rodzinnymi. Naprawdę dobra fabuła, jednak czuje się niedosyt. Wszystko kończy się zbyt szybko.
Styl i język od poprzedniej części poprawiony na lepsze. Naprawdę o wiele sprawniej się czyta, nie rzuca się w oczy płytkość Clio, która w sumie w drugiej części znika. Dialogi są wartkie, bohaterzy przedstawieni bardzo realistycznie. Do tego sceny które mają wywoływać motylki, dają dużo więcej. Ostatnio nie trafiłam na żadną książkę, która tak by mnie ruszyła. Zaklęcia są opisane dobrze, lepiej niż w księdze pierwszej, nie pojawiają się prawie żadne formułki, których nienawidzę.
Reasumując: Książka jest świetna. Pewnie uznacie mnie za głupią, lub za bardzo młodzieżową, ale co mam powiedzieć jak naprawdę dobrze się bawiłam z Clio i Thais? A do tego Richard... Naprawdę świetnie spędziłam czas, śmiejąc się i wzruszając i chciałabym to powtórzyć bo kocham gdy książka mnie tak pochłania, że nią żyję. Oceniam 6/6 - pewnie nie zasługuje, ale nie czytałam ostatnio nic takiego co by mnie aż tak ruszyło wewnętrznie. Richard już tęsknie! Jeśli istniejesz, napisz - napalonanaricharda@gmail.com
PS Wybaczcie za brak cytatów, jednak nawet żadnych nie wychwyciłam tak książka przeleciała mi przez palce.