logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Witold-Gombrowicz
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
text 2014-08-11 14:40
Nie pozostawia obojętnym, nigdy
Ferdydurke - Witold Gombrowicz

- Ale kiedy ja się wcale nie zachwycam! Wcale się nie zachwycam! Nie zajmuje mnie! Nie mogę wyczytać więcej jak dwie strofy, a i to mnie nie zajmuje. Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?

 

Zupełna generalizacja, ale jakże prawdziwa: ludziom nie chce się czytać książek w liceum. Nie chce się im czytać również Gombrowicza. Szkoda, bo wtedy wiedzieliby, że podawałby im kamienie w dłonie. A na czas studiów trzeba sobie znaleźć już innego mentora: to już nie jest kwestia zachwycania, nikt nie udaje, że musi zachwycać, to TRZEBA umieć. No ale. Kwestia ustalania kanonu jest nie mniej dyskusyjna i może doczeka się jakiegoś głębszego rozważenia.

 

A jak już TRZEBA umieć i przychodzi sesja, to studenci robią tak:

 

Cicho, cyt, misterium, oto pięćdziesięcioletni twórca tworzy klęcząc przed ołtarzem sztuki z myślą o arcydziele, harmonii, precyzji, pięknie, duchu i przezwyciężeniu, oto znawca zna się pogłębiając tworzywo twórcy w pogłębionym studium, po czym dzieło idzie w świat do czytelnika – i to, co zostało poczęte z męką całkowitą i zupełną, przyjęte zostaje nad wyraz cząstkowo pomiędzy telefonem i kotletem.

 

- tutaj powinno być: „pomiędzy telefonem, Facebookiem i Nutellą” – albo czymś innym, co jest cukrem.

 

Wracając: jak jest się w tym liceum i jest się osobą, która sięgnie po Ferdydurkę, to zwykle czyta się najchętniej o Syfonie, Miętusie i Młodziakach. Akapity pomiędzy są zbyt obszerne, zbyt oderwane od fabuły, często zbyt teoretyczno-literackie, czy filozoficzne (historia o Filidorze i anty-Filidorze nadal do mnie nie trafia i to wcale nie dlatego, że nadal nie rozumiem ogółu! Już rozumiem!).

 

Jak już człowiek ma trochę więcej lat, to nagle odkrywa, że do cytowania nadają się bardziej fragmenty właśnie z tych akapitów i osobiście zaznaczam sobie:

 

Wspomnienia! Przekleństwem ludzkości jest, iż egzystencja nasza na tym świecie nie znosi żadnej określonej i stałej hierarchii, lecz że wszystko ciągle płynie, przelewa się, rusza i każdy musi być odczuty i oceniony przez każdego, a pojęcie o nas ciemnych, ograniczonych i tępych jest nie mniej doniosłe niż pojęcie bystrych, światłych i subtelnych. Gdyż człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka, chociażby ta dusza była kretyniczna.

 

Zaprawdę, w świecie ducha odbywa się gwałt permanentny, nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą, a już moją osobistą klęską było, że z jakąś niezdrową rozkoszą uzależniałem się najchętniej od niedorostków, wyrostków, podlotków oraz ciotek kulturalnych.

 

Czyli, że ogólnie kiepsko, bo zwykle tak jest. Mniej lub bardziej świadomie. Biorąc pod uwagę tę większą część ludzkości, to raczej mniej.

 

Teraz chyba mój ulubiony fragment. Czytam i myślę: „łał, łał, łał!”:

 

Lecz w rzeczywistości sprawa przedstawia się, jak następuje: że istota ludzka nie wyraża się w sposób bezpośredni i zgodny ze swoją naturą, ale zawsze w jakiejś określonej formie i że forma owa, ów styl, sposób bycia nie jest tylko z nas, lecz jest nam narzucony z zewnątrz – i oto dlaczego ten sam człowiek może objawiać się na zewnątrz mądrze albo głupio, krwawo lub anielsko, dojrzale albo niedojrzale, zależnie od tego, jaki styl mu się napatoczy i jak uzależniony jest od innych ludzi. I jeśli robaki, owady cały dzień uganiają się za pożywieniem, my bez wytchnienia jesteśmy w pościgu za formą, użeramy się z innymi ludźmi o styl, o sposób bycia nasz, i jadąc tramwajem, jedząc, zabawiając się lub wypoczywając, lub załatwiając interesy – zawsze, bez przerwy szukamy formy i rozkoszujemy się nią lub cierpimy przez nią i przystosowujemy się do niej lub gwałcimy i rozbijamy ją, lub pozwalamy, aby ona nas stwarzała, amen.

 

Przychodzi mi tutaj do głowy ten fragment z radia:

 

Idealny muszę być

I muszę chcieć, super luz i już

Setki bzdur i już, to nie ja

 

---

 

 

Myślę sobie czasami, że Gombrowicz podważa, nie zgadza i dystansuje się. Ale później reflektuję się i zastanawiam, czy to już kolejna forma? Czy próba wyzbycia się gęby, pupy i formy nie jest już kolejną formą?

 

Jak bardzo nie chciałabym, nie chcielibyśmy być poważni i jak głębokich dyskusji nie chcielibyśmy toczyć na temat natury świata, wszystko sprowadza się i tak do ulegania rządom biszkopta i brzozowej rózgi. Tak myślę, niezmiennie od kilku lat.

 

A na to zdziecinniały starzec odparł:

- Wszystko podszyte jest dzieckiem.

 

 

I jeszcze, ostatnio:

 

Jakimi drogami dochodzi się do tych krętych i anormalnych dróg? Normalność jest linoskoczkiem nad otchłanią anormalności. Ileż utajonego szału zawiera zwykły porządek – sam nie wiesz, kiedy i jak bieg zdarzeń doprowadza cię do porywania parobka i uciekania na pole.

 

---

 

Jeśli uwierzę w to, co mówi Jan Kott i wyobrażę sobie, że zimą 1942, w tej okupowanej Warszawie, na jakimś całonocnym przyjęciu, Czesław Miłosz walczył na miny z powieściopisarzem Jerzym Andrzejewskim, to myślę sobie: wow.

 

 

Like Reblog Comment
review 2014-05-18 00:00
Iwona, księżniczka Burgunda
Iwona, księżniczka Burgunda - Witold Gombrowicz Gombrowicz... Tego nie da się po prostu zrozumieć. Jedynie absurdalny humor rozładowuje napięcie i rozdrażnienie towarzyszące lekturze. Treści nie pojęłam w najmniejszym stopniu, ale przynajmniej się uśmiałam.
Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2013-09-12 09:07
Książka miesiąca - sierpień 2013

 

Podsumowanie sierpnia w połowie września. Rozleniwiłam się ostatnio.

 

Sierpień zapowiadał się obiecująco, jednak pod koniec miesiąca dopadł mnie stan ‘prze-czytania’ i niestety musiałam wstrzymać się z lekturą kolejnych pozycji. Udało mi się przeczytać osiem książek, co i tak nie jest takim złym wynikiem. Wśród nich znalazły się jedynie dwie pozycje nominowane do Nike, więcej już prawdopodobnie nie uda mi się przeczytać (chyba, że ludzie przestaną czytać Ciemno, prawie noc i Morfinę – w co głęboko wątpię). Gorzej, że żadna z nich nie wzbudziła we mnie ogromnego zachwytu, nie zapadła mi głęboko w pamięć. Było dużo pozycji ciekawych, ale większość z nich przedstawiała podobny poziom. No cóż, spróbuję jednak wybrać tę najlepszą trójkę.

 

3. Amos Oz - Sceny z życia wiejskiego – proza przez duże ‘P’, nic dodać, nic ująć.

 

2. Tadeusz Sobolewski - Człowiek Miron – życie i twórczość Mirona Białoszewskiego. Sporo interesujących faktów, zwłaszcza dla osoby, która do tej pory o tym artyście wiedziała wyjątkowo niewiele.

 

1. Witold Gombrowicz – Kronos – pozycja kontrowersyjna i znacznie przereklamowana. Nie mówię, że jest to pozycja lepsza, niż Oz (bo nie jest), jednak oceniając książki doceniam również estetykę wydania. Muszę przyznać, że pod tym względem Kronos absolutnie mnie nie zawiódł.

 

Mam nadzieję, że w tej drugiej połowie września wreszcie się zmobilizuję i powrócę do czytania. Nie jest tak do końca prawdą, że obecnie nic nie czytam. Nie, ja cały czas siedzę z nosem w książkach, jednak są to podręczniki, słowniki i literatura specjalistyczna – a tych pozycji raczej wolałabym tutaj nie recenzować.

Like Reblog Comment
text 2013-09-11 08:10
Kosmos - Witold Gombrowicz

Lektura "Kosmosu" to jak podglądanie chorej duszy. Wzbudza niepokój, wzmaga napięcie. Czuje się upalne, ciężkie, mokre powietrze i tę atmosferę podejrzliwości. Ludzie brzydzą swoją fizjologią i fizjognomią, czasem fascynują. Głownie jednak odpychają. 

Gombrowicz swojego bohatera uczynił studentem, który jedzie wypocząć w Zakopanem. Wypocząć, a to paradne. Jak tu wypoczywać, kiedy mieszka się z irytującym kolegą, a wszystkie kuriozalne wydarzenia, gesty i znaki zdają się być ukartowane przez gospodarzy zakopiańskiego pensjonaciku?

Zakończyłam czytanie ale nie dokończyłam lektury. Zbyt ciężka.

Choć język, którym operuje Gombrowicz... dojrzały, bardzo. 

Like Reblog Comment
review 2013-08-31 00:00
Witold Gombrowicz i świat jego młodości
Witold Gombrowicz i świat jego młodości - Tadeusz Kępiński Jakaś taka niekonsystencja w tym wszystkim. Raczej wycinek z autobiografii Kępińskiego, postaci zresztą średnio ciekawej; dużo o szkole, przyjaciołach, znajomych. Gombrowicz jakby przypadkowo i zawsze na uboczu. Poza tym wywlekanie wszystkich śmieszności, słabości, kompleksów G. i ustawiczne podkreślanie, jakim to autor był zdrowym i normalnym młodzieńcem w porównaniu. A z drugiej strony przedstawia się K. jako co najmniej współautor Pamiętnika i Ferdydurke. Dowód na to, że trudno było Gombrowicza zrozumieć nawet najbliższym albo raczej tym, którzy się za najbliższych uważali. Warto przeczytać ze względu na "prawdziwe fakty". Amatorskiej psychoanalizie stanowcze nie...
More posts
Your Dashboard view:
Need help?