logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Brandon-Sanderson
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2023-05-08 10:42
Bardziej czarodziej niż średniowieczna Anglia
The Frugal Wizard’s Handbook for Surviving Medieval England - Brandon Sanderson

Nie mogę wręcz uwierzyć, jak bardzo ta powieść rozminęła się z moimi oczekiwaniami! Nie wiem, czy to moja wina, czy mylących zapowiedzi, spodziewałem się jednak, że fabuła, która opiera się na podróży w czasie do wczesnośredniowiecznej Anglii (wiem wiem, że właściwie chodzi o świat równoległy, a nie podróż w czasie, ale sam autor mówił, że wprowadził taką zmianę głównie po to, by uniknąć wynikających stąd paradoksów), będzie osadzona we wczesnośredniowiecznej Anglii, a nie w jakimś fantastycznym świecie tylko lekko na niej bazującym. Takie marnotrawstwo doskonale zapowiadającej się okazji!

 

W dodatku w posłowiu autor pisze, iż pisząc tę książkę w dużej mierze dla własnej przyjemności, celowo wybrał okres anglosaski, którym mocno się interesuje i o którym ma stosunkowo dużą wiedzę. W ogóle tego nie zauważyłem w trakcie czytania! Wręcz przeciwnie, wydawało mi się, że specjalnie wprowadzanych było coraz więcej i więcej elementów fantastycznych, żeby nie musieć się mierzyć z realiami historycznymi. Miałem wrażenie, że znajduję się w kolejnym wykreowanym przez Sandersona fantastycznym świecie, z charakterystycznym dla niego systemem magicznym.

 

Kulała również realizacja lubianego przeze mnie zwykle rozwiązania rodem z "Tożsamości Bourne'a", w którym bohater budzi się na początku z amnezją i wraz z rozwojem akcji poznaje lub przypomina sobie swoją przeszłość. Tutaj ten pomysł wydaje się wprowadzony trochę na siłę. Jakoś tak zbyt szybko i łatwo przychodzi bohaterowi odzyskiwać pamięć, a momenty, w których dowiadujemy się o nim nowych rzeczy, nie mają takiej siły oddziaływania. Nie mówiąc o tym, że właściwie od początku wiemy, że odzyskanie pamięci to tylko kwestia czasu, co pozbawia ten aspekt odpowiedniego napięcia. 

 

Nie mogę jednak poprzestać na tak ostrej ocenie, ponieważ kiedy już pogodziłem się z faktem, że powieść nie jest tym, czego się spodziewałem, to czytanie jej dało mi niemało przyjemności. To całkiem przyjemna mieszanka sci-fi i fantasy. W ciekawym, wymyślonym świecie.

 

 

Like Reblog Comment
review 2023-03-08 15:45
Na szczura urok!
Tress of the Emerald Sea - Brandon Sanderson

Dobre to było, choć miałem chwile zwątpienia i przeczytanie zajęło mi trochę czasu. Okazuje się jednak, że to jest ten typ książki, który dużo zyskuje na swoim zakończeniu, sprawiającym, że historia staje się dużo bardziej emocjonująca i... urocza.

 

Oprócz stałych elementów, takich jak oryginalny świat oraz fascynujący i przerażający zarazem system magiczny, w ostatnich latach coraz bardziej widzę jeszcze jeden aspekt, w którym Brandon Sanderson pokazuje swoją siłę: oryginalność w tworzeniu grupy bohaterów drugoplanowych, opisywanie ich specyficznych charakterów i interakcji pomiędzy nimi. Ludzie o różnych osobowościach, często przypadkowo zebrani razem, wraz z rozwojem fabuły zaczynają tworzyć zgrany zespół, który dzięki połączeniu sił jest zdolny dokonać wszystkiego. Kaladin i Most Czwarty, Spensa i jej ekipa (w każdym tomie inna!) - wszędzie tam ten motyw się powtarza. I wszędzie stanowi mocną stronę powieści. A tutaj jeszcze dodatkowo miesza się z motywami pirackimi!

 

Hoid jako narrator sprawdza się całkiem fajnie - jego wtrącenia ubarwiają i uzupełniają opowieść. Nawet sam moment, w którym dowiadujemy się, że to on opowiada tę historię i jednocześnie w niej występuje jako postać drugoplanowa, wprowadza dość oryginalną mieszankę narracji trzecioosobowej z pierwszoosobową. Trochę bym się tylko przyczepił do humoru związanego z klątwą Hoida – no, tutaj powiedziałbym, że Brandon balansuje na krawędzi... Taki humor to nie dla mnie jednak.

 

Nie mogę też nie wspomnieć o szczurze. Więc wspominam, nie wchodząc w szczegóły. Występuje tu szczur. Gadający. Ma on zdecydowanie niemały wpływ na wspomniany już urok tej opowieści. Sami zobaczycie.

 

Oczywiście jest też trochę smaczków cosmerowych (zaraz lecę przeglądać sieć, by sprawdzić, co jeszcze przegapiłem), a nawet nasuwa się w tym kontekście pytanie, komu jest ta historia opowiadana i kiedy się ona dzieje na osi czasu cosmere...

 

Polecam, warto przeczytać, widać, że to taki "bezstresowy" projekt, w którym autor robi, co chce, a jednocześnie w inny, odświeżający sposób podchodzi do swojej prozy.

Like Reblog Comment
review 2023-01-04 10:27
Odnalezione serce
Zaginiony metal - Brandon Sanderson,Anna Studniarek-Więch

Różnych opinii się naczytałem, z jednymi zgadzam się bardziej, z innymi mnie, ale jest jedna rzecz, którą mogę powiedzieć: ta książka ma serce we właściwym miejscu. I to przesądza o mojej opinii.

 

Choć każde dziecko wie, że Brandon Sanderson stawia przede wszystkim na historię, to na przestrzeni ostatnich lat widać, że stara się kłaść coraz większy nacisk na rozwój bohaterów. I to procentuje - nie mam już wrażenia, że połowa powieści to tylko nierówne w tempie podwaliny pod typowe sandersonowskie trzęsienie ziemi w finale. Podziwiam tę niezwykłą umiejętność przemieniania nawet najdziwaczniejszej z początku postaci w pełnokrwistego bohatera, którego los... wzrusza.

 

Nie przeszkadzały (wręcz przeciwnie) mi liczne nawiązania do postaci i wydarzeń z innych planet cosmere. Po pierwsze dlatego, że Sanderson uprzedzał, iż będzie ich więcej niż zazwyczaj, w związku z czym byłem na to nastawiony. Po drugie, jestem na bieżąco z innymi książkami z cosmere, więc każdy nowy strzępek informacji o tym, co się dzieje w szerszym aspekcie, jest dla mnie dodatkowym smaczkiem. A po trzecie wreszcie, jeżeli to zatrzymałoby się na nieznacznych wtrąceniach i nie miałoby prowadzić do czegoś większego, to po co w ogóle to wszystko? Aczkolwiek jedno, co mogę powiedzieć o cosmerowych smaczkach, to że zdecydowanie lepiej się czyta o postaciach i światach, które już gdzieś się kiedyś pojawiły, niż o takich, które dopiero czekają na swoją powieść.

 

Jeśli już na siłę szukać słabszych stron tej powieści, to mogłaby należeć do nich para "sobowtórów" Waxa i Wayne'a. Są to mniej istotni przeciwnicy naszych bohaterów, którzy nie dość, że posiadają identyczne moce, to jeszcze próbują naśladować ich charaktery. Choć pomysł wygląda na pierwszy rzut oka interesująco, to jego realizacja wypada... dziwnie. Wychodzi na to, że "sobowtóry" zostały wprowadzone tylko po to, żeby w książce było parę pomysłowych scen walki. Co rzekłszy, nie mogę nie przyznać, że sceny te naprawdę robią wrażenie.

 

Podsumowując, cała tetralogia drugiej ery "Z Mgły Zrodzonego" sprawiła mi wiele frajdy, podobało mi się lżejsze podejście, a zakończenie sięgnęło nawet głębiej w trzewia cosmere, niż się spodziewałem. Podwaliny pod trzecią erę również zostały stworzone. Czekam z niecierpliwością, bo wiadomo, zawsze jest kolejna tajemnica:)

Like Reblog Comment
review 2022-03-15 09:49
Mamy za swoje
Mroczny talent - Brandon Sanderson

Trzeba było wierzyć Alcatrazowi. Ostrzegał nas przed tym przez wszystkie poprzednie tomy. A my daliśmy się zwieść temu żartownisiowi i teraz oberwaliśmy jak obuchem w łeb. Szkoda, że nie chce więcej pisać pod pseudonimem Brandona Sandersona, przecież musimy wiedzieć, co się stało dalej! Cała nadzieja w Bastylii.

 

Kto jeszcze nie sięgnął po serię a Alcatrazie – mały, czy duży – niech to natychmiast nadrobi. Polecam.

Like Reblog Comment
review 2022-01-18 10:49
Długa droga Donikąd
Cytonic - Brandon Sanderson

Nie spodziewałem się, że jakakolwiek lektura Brandona Sandersona pozostawi mnie z tak ambiwalentnymi uczuciami.

 

Od czego zacząć? Autor ponownie (nie) zaskakuje nas nowym, bogatym, ciekawym światem, kompletnie innym od tego, co doświadczyliśmy w poprzednich częściach. Fantazja Sandersona, który łączy zupełnie od siebie odległe pomysły, tworząc z nich spójny świat, jest naprawdę godna podziwu.

 

Książkę czyta się bardzo dobrze, akcja gładko idzie do przodu, poznajemy nowych bohaterów, z których na największą uwagę zasługuje – wzorowany na bohaterów klasycznych przygodówek – Chet. Wydarzenia płynnie i sensownie następują po sobie, jest trochę pomniejszych zaskoczeń. Tylko...

 

No właśnie. Jeśli miałbym jednym sformułowaniem określić, co nie grało mi w tej książce, to powiedziałbym, że jest za lekka. Mimo że fabuła była dość istotna nie tylko dla losów Spensy, ale też dla całej ludzkości, to styl, w jakim została napisana robił wrażenie jakby stawka była zbyt niska. Zmagania bohaterów bardziej przypominały grę komputerową niż kwestie życia i śmierci, z którymi mierzyli się w dwóch poprzednich częściach cyklu. I zapewniam was, że to robi duużą różnicę w odbiorze.

 

Z pewnością nie można zaprzeczyć temu, że postacie się rozwijają i zmieniają. Spensa niewątpliwie potrzebowała przemiany, którą przechodzi w tej opowieści. Jednak największej metamorfozie ulega tu chyba nasz poczciwy M-Bot, któremu mocno kibicuję, choć będzie mi pewnie brakowało tej konfrontacji maszynowego postrzegania świata z ludzką emocjonalnością i niekonsekwencją.

 

Teraz, gdy się nad tym zastanawiam, chyba przeszkadza mi trochę, że każda kolejna odsłona cyklu jest tak inna od poprzedników, zarówno w stylu, jak i w świecie przedstawionym. Nie jestem zupełnie przeciwny zmianom "scenografii", ale mam wrażenie, że jakiś poziom spójności musi być zachowany, żebym mocniej czuł, że śledzę ciągle tę samą historię. Tutaj, moim zdaniem, ta granica została odrobinę przekroczona.

 

Podsumowując, "Cytonic" troszkę ostudził mój zapał w pochłanianiu tego cyklu i chęci dowiedzenia się, co będzie dalej. Nie jestem pewien, czy ta historia była godna pełnoprawnej powieści. Nie wiem, być może sprawdziłaby się lepiej jako mniejsza forma i wtedy byłbym bardziej zadowolony. Liczę jednak na to, że w kolejnej, finałowej cześci nastąpi odkupienie i znów poczuję tę iskrę, którą "Skyward/Do gwiazd" we mnie rozpalił.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?