
Początek powieści całkiem przeciętny. Ot, zwykła historia chłopaka, który wyemigrował do Paryża na stypendium, żeby studiować architekturę. Mimo biedy i początkowych trudności, jego niezwykłe zdolności i talent zostają wkrótce dostrzeżone i docenione. Poznaje piękną kobietę, wybucha uczucie, najeżone kłopotami i problemami. Zwykła historia? Tak. Dodać jednak trzeba, że akcja rozpoczyna się w Budapeszcie w 1937 roku, dwa lata przed wojną, potem przenosi się do Paryża a młodym mężczyzną jest węgierski Żyd.
Mimo niezbyt oryginalnego początku, wraz z rozpoczęciem wojny fabuła zaczyna coraz bardziej przyciągać, z każdym rozdziałem jest coraz ciekawsza i lepsza i naprawdę trudno się oderwać od książki. Myślę, że ten prawie sielankowy obraz Paryża i miłości Andrasa i Klary, mimo widma wojny unoszącego się nad Europą i pojawiających się z rzadka przerażających obrazków prześladowań Żydów, stanowi doskonały kontrast dla późniejszych wydarzeń. Czytałam dużo książek wojennych, emocje i odczucia przy ich czytaniu na ogół są podobne, jednak to była pierwsza traktująca o skomplikowanej sytuacji Węgier w czasie wojny, pierwsza o węgierskich Żydach. I za to tę książkę najbardziej cenię - mnóstwo informacji o wydarzeniach tych czasów, będących tłem dla przeżyć bohaterów.