Udało mi się dostać Noc żywych Żydów Igora Ostachowicza. Przeczytałam już ponad połowę i w dalszym ciągu nie wiem, co mam o tym myśleć. To ciężki orzech do zgryzienia. Aż mnie zęby rozbolały.
Zamówiłam w bibliotece kilka kolejnych książek. I tak jestem:
- 2 w kolejce po Ocalenie Atlantydy
- 5 (!) po Morfinę
- 6 (!!) po Ciemno, prawie noc
No cóż, chyba z tym czytelnictwem w Polsce nie jest wcale tak źle.