W tytułowym barze poznajemy wiele prawdziwych postaci - większość z nich ma na swoim koncie morderstwo lub inne nie do końca jasne postępki. Co noc w barze pojawia się wielebny Hill, zabierając jednego z bywalców na drugą stronę. To on informuje o tym, kto umrze danej nocy. Tym razem jednak plany się skomplikują i nie wszystko pójdzie po myśli wielebnego
Akcja rozgrywa się w sennym, zapomnianym przez wszystkich i Boga amerykańskim miasteczku Milestone...wszechobecna szaruga, mgła i deszcz. W barze ''U Eddiego'' tylko stali bywalcy - zrezygnowany szeryf, miejscowy dziwak, femme fatale, tajemniczy starzec, narwany dzieciak, niemy wielkolud i barmanka o strzaskanych marzeniach.
Z całą pewnością książka nie wpisuję się w ogólnie przyjęte ramy powieści grozy. Czas spędzony w tym mieście można porównać do odwiedzin w umyśle szaleńca. Nic nie jest takim jakim się wydaje. Miłośnikom czarnego kryminału i horroru może przypadnie do gustu, o ile wyrozumiale podejdą do potknięć pisarza. Pozostałym raczej umiarkowanie. Jedni uznają to za coś dobrego, a inni, że nigdy nie trzymali w rękach czegoś tak okropnego. I oczywiście będą mieli rację, gdyż jest to specyficzna książka. Dla mnie owa pozycja niestety była z tych gorszych. Niczym mnie nie zaskoczyła w niektórych momentach była bez sensu. Nie moje klimaty.