Pozycja, która wpadła mi w ręce zupełnie przypadkiem, podczas wyprawy po kawę bananową. Przejrzałam spis treści, przeczytałam nic-nigdy-nikomu-nie-mówiące-notki na okładce i wyszłam z księgarni co prawda bez Putina, ale z silnym przekonaniem, że trafiłam na książkę dla mnie. Nastroje antyrosyjskie i antyputinowskie (?) trzymają się mnie od dłuższego czasu i nic nie wskazuje na ocieplenie wizerunku P. w moich oczach. Po odbyciu szeregu słownych utarczek i dłuższych dysput na temat sytuacji polityczno-społecznej w Rosji stwierdzam, że potrzebuję kolejnej dawki 'materiału dowodowego' na poparcie moich tez. Następnym więc razem kłócąc się z bratem zacznę mu cytować fragmenty książki.
To pokrzepiające - odnaleźć wreszcie kogoś, kto potrafi wytknąć premierowi Rosji błędy w rządzeniu państwem zamiast zasłaniać się niewiele mówiącym zdaniem: "to silny polityk". Silny, czyli jaki? Od kiedy pod znaczenie słowa 'silny' podpada unikanie dyskusji i rozmów z przeciwnikami politycznymi, a nawet ich dyskretne eliminowanie...?