logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Prawdopodobieństwo
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2013-06-16 10:34
Gwiazda Prawdopodobieństwa, Nancy Kress
Gwiazda prawdopodobieństwa - Kress Nancy
Tytuł: Gwiazda prawdopodobieństwa
Autor: Nancy Kress
Cykl Wydawniczy: Prawdopodobieństwo, tom 2
Wydawnictwo: Almaz
Data wydania: 10. 12. 2012 r.
Ilość stron: 296
Moja ocena: 5/6

 

Nancy Kress, pierwsza zagraniczna autorka wydana przez wydawnictwo Almaz, nie tak dawno zaoferowała nam przyjemne połączenie fantastyki socjologicznej z słabo zarysowaną space operą. Po lekturze Księżyca prawdopodobieństwa w głowie pozostało mi wiele pytań, dotyczących zarówno Światan, Fallerów czy też samej ludzkości. Skupienie się na misji badawczej Świata i próbie przejęcia artefaktu stanowiły główny trzon powieści, dlatego też miałam nadzieję na to, że drugi tom trylogii Prawdopodobieństwo będzie zawierał więcej faktów dotyczących całego świata przedstawionego. Częściowo moje przewidywania okazały się trafione, ale na szczęście Gwiazda prawdopodobieństwa okazała się czymś więcej niż tylko udaną kontynuacją Księżyca

 

Ludzie postanowili powrócić na Świat by zbadać tajemniczy artefakt, tkwiący w świętych górach i będący mniejszym bliźniakiem artefaktu zniszczonego podczas pierwszej misji badawczej. Obiekt ów, o ile przypuszczenia na jego temat okażą się trafne, może stać się przełomowym odkryciem. Jeśli jego właściwości zastaną prawidłowo rozszyfrowane ludzkość zyska potężną broń, być może będącą w stanie zaważyć na losach wojny z Fallerami. Z grupy badawczej na największą uwagę zasługują: (prócz znanych nam już z poprzedniej części Dietera Grubera i Anny Sikorski) charyzmatyczny i nad wyraz ekscentryczny naukowiec Tom Capelo, Marbet Grant: kobieta obdarzona nadnaturalną empatią, oraz Lyle Kauffman: kierownik całej ekspedycji. Podobnie jak w Księżycu, tak i tutaj główna misja okazuje się tylko przykrywką dla czegoś innego, w pewnej mierze zaskakującego, ale i prawdopodobnego. Oto bowiem na statku, którym ludzie przybyli na Świat, przetrzymywany jest pierwszy żywy Faller, a wrażliwiec Marbet stanie przed szansą nawiązania pierwszego kontaktu z przedstawicielem tej destruktywnej rasy. Oba zadania niosą z sobą spore ryzyko nie tylko zwykłego niepowodzenia, ale także mogą okazać się zagrożeniem zarówno dla Światan, jak i całego wszechświata. Gorączkowe poszukiwania, badania i nieustanne tarcia między członkami ekipy stanowią jednak zaledwie jedną część tej nietuzinkowej historii. 

 

Jak już wspomniałam, pierwszy tom Prawdopodobieństwa miał w sobie wiele z fantastyki socjologicznej, a autorka umiejętnie i ciekawie przedstawiała zarówno motywy ludzi, jak i nietypowe zachowanie mieszkańców Świata, wątek naukowy spychając na drugi plan. Tym razem proporcje zostały odwrócone, z zdecydowaną szkodą dla elementów poświęconych relacjom międzyludzkim, ale za to z korzyścią dla wątku stricte naukowego. „Starzy” bohaterowie odgrywają niewielką rolę w fabule Gwiazdy prawdopodobieństwa, a ci nowi są niezadowalający. Thomas Capelo jest klasycznym przykładem upartego wrednego naukowca, przekonanego o swojej nieomylności i wyjątkowości: w stosunku do pozostałych członków ekipy jest przeważnie przynajmniej niemiły. Jedynym, co zmiękcza jego wizerunek gbura zgorzkniałego po śmierci żony, są jego dwie córki, przy których Tom okazuje się nagle kochającym i pełnym poczucia humoru ojcem. Niby taki obraz genialnego naukowca jest bardzo prawdopodobny, ale faktem jest, że Kress mogła wymyślić coś oryginalniejszego. Wrażliwiec również nie spełnił moich oczekiwań: podczas całej akcji Marbet zaledwie kilka razy daje popis swoich umiejętności, opis jej „pracy” nad Fallerem wydaje się być potraktowany szczątkowo, a sama Marbet jest zdecydowanie zbyt enigmatyczna. Być może wynika to z ogólnej niechęci, z jaką to Marbet spotyka się, na co dzień, ale tak szczerze: nie kupuję takiego wytłumaczenia. Tak samo nie kupuję postaci Kaufmana, ale to akurat wynika z faktu, że niezmiernie trudno uwierzyć w to, jak człowiek nomen omen inteligentny pozwala innym decydować o własnym losie tylko dlatego, że nie widzi dla siebie lepszej perspektywy. Pozostali bohaterowie przemykają niezauważeni, jedynie Anna Sikorski wzbudza cieplejsze uczucia swoim zaangażowaniem w losy Świata. 
 
Ok., bohaterowie nie zachwycają, ale i nie muszą. Główną zaletą Gwiazdy prawdopodobieństwa jest przedstawienie trzech procesów: powstawania teorii prawdopodobieństwa, rozszyfrowywania tajników artefaktu oraz zmian zachodzących na Świecie. Dwa pierwsze wątki wykonane zostały wyśmienicie: naukowy bełkot okazał się być łatwy w odbiorze, autorka dość plastycznie opisała rozważania Toma Capelo, przez co nawet laik nieprzyzwyczajony do science fiction może ze spokojem zagłębiać się w meandry prawdopodobieństwa czy hipotetycznych właściwości artefaktu. Natomiast sam wątek Światan to świetny kawałek social s-f, poprowadzony z lekkością. I, co najważniejsze: trzymający w niepewności, a im bliżej końca, tym bardziej pesymistyczny (aczkolwiek niepozbawiony pewnej nadziei na przyszłość). 
 
Nancy Kress udało się uniknąć czegoś, co jest zazwyczaj bolączką autorów trylogii: jej drugi tom nie jest tylko przejściem między początkiem a końcem historii. Jest za to całkowicie nową powieścią, która zaspokajając pewne niedosyty powstałe podczas czytania Księżyca i zaostrzając apetyt na zwieńczenie serii posiada też wątki nadające historii głębi. Dzięki temu Gwiazda prawdopodobieństwa okazuje się książką nie tylko wciągającą: to książka skłaniająca chwilami do większego skupienia na lekturze (momenty „naukowe), a chwilami do zadumy nad ludzką naturą (wątki „ światowe”). Nie jest to przy tym wszystkim lektura trudna czy przesadnie socjologiczna: z gracją łączy oba elementy, na przemian zbliżając nas to do każdego z nich. A że w Prawdopodobieństwie widać tendencję wzrostową, to zwieńczenie cyklu zapowiada się jeszcze bardziej smakowicie.

 

Source: adanbareth.blogspot.com/2013/01/gwiazda-prawdopodobienstwa-nancy-kress.html
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-05-14 16:58
Przestrzeń prawdopodobieństwa, Nancy Kress
Przestrzeń prawdopodobieństwa 8 - Kress Nancy
Tytuł: Przestrzeń prawdopodobieństwa
Tytuł oryginału: Probability Space
Autor: Nancy Kress
Cykl Wydawniczy: Prawdopodobieństwa, tom 3
Redaktor naczelny: Robert J. Szmidt
Redakcja: Bożena Sęk
Korekta: Urszula Gardner
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Maciej Garbacz
Ilość stron: 296
Data wydania: 2013-04-15
Wydawnictwo: Almaz

 

Zazwyczaj jest tak, że gdy mamy do czynienia z wszelakimi seriami czy cyklami wydawniczymi najwięcej zarzutów otrzymują tomy drugie, będące często niczym innym jak tylko przejściem od pierwszego do trzeciego tomu. W przypadku Nancy Kress zarówno pierwszy, jak i drugi tom miały w sobie tyle dobrego, że ciężko byłoby się do czegoś konkretnego przyczepić, a nawet jeśli niektórzy widzieli w nich jakieś rażące wady, to wynikało to raczej z osobistych preferencji czytelnika. Niedawno w nasze ręce trafiło zwieńczenie trylogii, i jak Przestrzeń prawdopodobieństwa czytało mi się przyjemnie, tak zdecydowanie nie wszystko w tej książce było takie, jakiego byśmy się spodziewali, lub może inaczej: jakiego byśmy chcieli.

 

<!--more-->
Zacznijmy od kilku słów o fabule: poprzedni tom zakończył się w momencie, w którym ludzkość w końcu zdobyła odrobinę wiedzy zarówno o artefaktach, jak i naturze ich obecnych wrogów, czyli Fallerów. Informacje otrzymane przez zespół Thomasa Capello mogły okazać się receptą na pokój we wszechświecie, gdyż użycie dwóch artefaktów nastawionych na jednakowe parametry przez ludzi i Fallerów najprawdopodobniej skazałoby wszystkich na zagładę. W znanym nam wszechświecie nastał zatem pozorny spokój, ale szybko się okazało, że wielkie umysły przyciągają również wielkie problemy, i znajomy nam fizyk na samym początku Przestrzeni prawdopodobieństwa zostaje porwany przez jedną z frakcji walczących o swoje prawa w połączonym tunelami ludzkim wszechświecie. Kto go porwał i dlaczego? Tego nie wiemy, wiemy natomiast, że w zdarzenie wplątana zostaje jego córka, przypadkowy świadek zdarzenia i jedna z głównych bohaterek Przestrzeni. Od tej pory będziemy towarzyszyć Amandzie podczas jej poszukiwań i ucieczek przed tajemniczymi prześladowcami.

 

Wątek Amandy nadaje książce dwóch wymiarów: przygodowego i społecznego. Oto śledzimy, jak nastolatka, wychowywana w złotej klatce stworzonej przez nieco przeczulonego na punkcie bezpieczeństwa ojca, nagle staje twarzą w twarz z niekoniecznie przyjaźnie do niej nastawionym światem. Jej perypetie chwilami śmieszą (a może nie tyle perypetie, co ciągle jeszcze dziecinna naiwność), a chwilami dają pełniejszy obraz tego, jak wygląda życie w świecie niemal całkowicie zdeterminowanym przez toczącą się wojnę z wrogą rasą. Dość szybko okazuje się, że Fallerowie to nie jedyne zagrożenie, z jakim nasza bohaterka musi się borykać. Największym zagrożeniem nie są bowiem agresorzy przybywający gdzieś z odległej galaktyki. Najwięcej zła i nieprawości niosą w sobie sami ludzie, i to oni są przyczyną wszelkiego zamieszania, jakie obserwujemy.

 

A dzieje się wiele, przewroty polityczne, prywatne wojny między różnymi frakcjami, porwania, serum prawdy… wyliczać można by wiele. I jakkolwiek wątek Amandy pomaga nam poznać realia jej świata, tak sama córka wybitnego fizyka kompletnie nie jest postacią przekonującą. Trudno uwierzyć jest też w fakt, że taka młoda i niedoświadczona osoba spotyka na swej drodze tyle pomocnych dusz. A jak jeszcze weźmie się pod uwagę rozwiniętą cyfryzację świata (typu monitoring, kontrola podróży i dostęp do wizerunków poszukiwanych osób), to nawet deus ex machina przestaje być w jakimkolwiek stopniu wiarygodna. Oczywiście zabieg, jaki zastosowała Kress jest zrozumiały pod względem chęci wtłoczenia pominiętych wcześniej informacji, ale mimo wszystko: Amanda jawi się jako najmniej realistyczna postać w całej trylogii. Już nawet przedstawienie Capello w Gwieździe prawdopodobieństwa było bardziej znośne: w końcu zmanierowani geniusze to pewien standard, i wiele można im wybaczyć.

 

Na szczęście … A może inaczej: prócz Amandy mamy okazję śledzić losy bohaterów znanych nam z poprzednich części trylogii. Oto Kauffman wyrusza wraz z Marbet na Świat. Podróż ta ma być swoistym katharsis dla człowieka, który zabrał Światanom ich największy skarb: dzieloną rzeczywistość. Szybko okazuje się jednak, że humanoidalne rasy potrafią radzić sobie znakomicie w każdej sytuacji, nawet jeśli zmiana dotyczy czegoś tak fundamentalnego, jak światańska dzielona rzeczywistość. Aż szkoda, że Nancy Kress nie poświęciła wątkowi na nowo tworzącego się społeczeństwa Światan większej uwagi: niezmiernie ciekawym mogłoby okazać się śledzenie rozwoju planety niemal od podstaw, ukazanie typowo ludzkich przywar u do tej pory jednomyślnych Światan. Tymczasem Świat odwiedzamy na krótko i otrzymujemy niewiele ciekawych informacji. Owszem, postać Kauffmana i Marbet zyskuje później nieco więcej na znaczeniu, ale wszystko to zdaje się być niczym innym, jak prowadzeniem zamyślanej wcześniej fabuły do pięknego i spektakularnego końca.

 

Wobec Przestrzeni prawdopodobieństwa można wystosować jeden, główny zarzut, w którym zawierać się będą moje powyższe narzekania. Książka kończy się zdecydowanie zbyt szybko, zbyt wiele wątków jest potraktowanych ogólnie, a próba zachowania ciągłości fabuły niszczy i naukową i socjologiczną stronę powieści. Być może przemawia przeze mnie lubość do opasłych tomisk, ale w przypadku Przestrzeni zabrakło mi dobrych stu stron powieści. Nie po to, by autorka opowiedziała nam o tym, co będzie dalej, a właśnie po to, by więcej napisała o tym, co było POMIĘDZY. Niemniej, książka jako zwieńczenie trylogii sprawdza się znakomicie: rozpoczęte wątki zostają praktycznie definitywnie zakończone, kończy się pewien istotny rozdział w historii ludzkości. Po prostu: chce się więcej i szkoda, że to już koniec.

 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu

Source: adanbareth.blogspot.com/2013/05/przestrzen-prawdopodobienstwa-nancy.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?