W Amazonie pokazał się nowy czytnik bliżej nieznanej u nas chińskiej marki Veidoo. Zrazu oferta wygląda bardzo atrakcyjnie. Za trzysta złotych można kupić urządzenie z dotykowym ekranem E-Ink (bez wbudowanego oświetlenia) o przekątnej 5,8 cala (14,7 cm), 32 GB pamięci wewnętrznej, gniazdem kart microSD, głośnikiem i fizycznymi przyciskami zmiany stron. A to wszystko pod kontrolą bliżej nieokreślonej wersji Android OS, pracującej na czterordzeniowym procesorze (1 GB RAM). Do tego polskie menu, a sprzedawca zachwala jeszcze „gładki wygląd” i „łatwą w obsłudze konstrukcję”... Brzmi nieźle, ale jeszcze nie chwytajcie za portfel.
Oferta czytnika Veidoo w polskim Amazonie (źródło: amazon.pl)
Niestety, jeśli przyglądniemy się bliżej ofercie dostawcy, przestaje być tak różowo. Na pierwszy plan wysuwa się ewidentna ściema o „ekranie HD” (czyli o wysokiej rozdzielczości). W grafikach opisujących parametry ekranu Veidoo jest podana „rezolucja” 648x480 pikseli. Daje to około 139 ppi (punktów na cal), a więc najmniejszą rozdzielczość jaką kiedykolwiek stosowano w szerzej dostępnych na rynku czytnikach. Nawet wczesne generacje czytników Kindle (na przykład Kindle 3 Keyboard) miały większą rozdzielczość, bo 167 ppi! I chyba nikt ich ekranów nie określał jako HD...
Ekran o rozdzielczości 139 ppi na pewno nie można określić mianem HD (wysoka rozdzielczość) (źródło: amazon.pl)
Drugi dzwonek alarmowy się odzywa, gdy bliżej przyglądnąć się samemu urządzeniu. Jeśli pominąć logo, to okaże się, że mamy do czynienia kolejnym klonem opisywanego przeze mnie czytnika HaxMini, którego kampania na Kickstarterze okazała się dużym niewypałem. A to z powodu druzgocących opinii wystawionych przez tych użytkowników, którym udało się opłacony produkt w ogóle otrzymać. Ostatnia ocena czytnika HaxMini na Kickstarterze, datowana na listopad 2023 brzmi: „Z powodu rozdzielczości ekranu na tym urządzeniu, korzystanie z książek innych niż EPUB jest prawie uniemożliwia. Zaoszczędź pieniądze. Poczekaj na wyprzedaż i kup sobie inne urządzenie. Rozmiar byłby idealny, gdyby czcionki były czytelne. Biorąc pod uwagę cenę, nie spodziewałem się świetnego urządzenia, ale przynajmniej powinno mieć czytelne czcionki. Trzymaj się z daleka. To nie jest warte frustracji”. Myślę, że tu nie trzeba dalszych komentarzy. Aale jakby co, więcej na ten temat można przeczytać we wpisie „HaxMini na Kickstarterze – mały czytnik a duży NIEWYPAŁ”.
Najnowsza obecnie opinia o czytniku HaxMini (źródło: kickstarter.com)
Dodać tylko warto, że pierwowzór (pod nazwą Topjoy e603) sprzedawany jest też na chińskiej platformie Alibaba w cenie 48 USD (ok. 190 PLN), zaś sam Veidoo po 40 USD (ok. 160 PLN).
Oferta czytnika Veidoo w serwisie Alibaba (źródło: alibaba.com)
A tak przedstawia się oferta w Amazonie:
- czytnik Veidoo w cenie 299,99 PLN;
- czytnik Veidoo w cenie 62,00 EUR (plus 5,99 EUR za przesyłkę), czyli ok. 300 PLN.
Podsumowanie
Można się spodziewać, że ze względu na cenę zobaczymy na rynku jeszcze inne wcielenia Topjoy e603, HaxMini czy Veidoo. Nie miałem czytnika Veidoo w rękach. Opieram się na podanych parametrach i wielu opiniach użytkowników jego klona, czyli czytnika HaxMini z identycznym ekranem.
Jeśli ktoś zamierza kupić czytnik Veidoo za własne, nawet ciężko zarobione pieniądze, oczywiście nie zabraniam. Ja jednak uważam, ze lepiej się uczyć na cudzych błędach i omijać te urządzenia z daleka. Więc jeśli macie trzy stówki na czytnik, lepiej wydać dwie z nich na przykład na używki w rodzaju Kindle 3 Keyboard, Kindle Classic lub PocketBooka Basic Lux 3. A za pozostałą stówkę kupić sobie kilka fajnych e-booków i miło czytać bez zgrzytania zębami na poszarpany tekst i ospałe działanie czytnika.
Jeśli jednak chcecie, żebym zrobił pełną recenzję czytnika Veidoo, możecie mnie wesprzeć wirtualną kawą, korzystając z przycisku poniżej. W komentarzu wtedy proszę dopisać „Veidoo”. O ile w ciągu najbliższych tygodni uzbiera się w ten sposób trzy stówki, obiecuję zakupić urządzenie i opublikować na blogu wyniki testu...